... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

A w dodatku, jak wiemy, w tym okresie czasu „kozakowali" jeszcze również liczni przedstawiciele drobnej, a nawet średniej szlachty, zwłaszcza młodego pokolenia, widząc w tym—przyznajmy - podniecającym sporcie szansę zdobycia majątku i sławy. Dalszym krokiem w kierunku uporządkowania spraw kozackich było wydane w 1541 roku surowe rozporządzenie nakazujące starostom powstrzymanie Kozaków od wypraw na posiadłości tatarskie. Niestety, jak i wiele następnych tego rodzaju nakazów okazało się ono niewykonalne i pozostało jedynie na papierze. Dlaczego? No cóż, nie zapominajmy, że podstawowym problemem rozrastającej się Kozaczyzny było zdobycie środków do życia, a tej kwestii nie można było rozwiązać nakazami i zakazami. Ponadto chadzki lądowe i morskie były zbyt intratnym interesem dla samych starostów i magnatów oraz szlachty, aby chcieli oni łatwo z niego zrezygnować. Dlatego też, mimo zapowiedzi surowych kar, nie tylko nie realizowali rozkazów królewskich i przymykali oczy na proceder Zaporożców (którzy w zamian za to musieli często dzielić się swymi łupami z przedstawicielami władzy), ale również nierzadko sami brali udział w organizowaniu wypraw. Zygmunt Stary (występując w tym wypadku jako wielki książę litewski, gdyż Ukraina należała wówczas jeszcze do Litwy) dwa lata później przypomniał swym urzędnikom wydany uprzednio zakaz i zaostrzył sankcje za jego naruszenie postanawiając, że w wypadku zerwania przez Tatarów umów pokojowych z powodu kozackich napaści odpowiedzialność spadnie na starostę tej ziemi, z której wyruszy wataha kozacka. Winny zaniedbania miał być pozbawiony majątku, czci i życia. Równocześnie jednak władca nie zamierzał rezygnować z usług bractwa kozackiego i dlatego zalecił swemu senatowi wysłanie przedstawiciela z misją stworzenia oddziału kozackiego, który broniłby granic Ukrainy. Nie wiemy, czy i w jakim stopniu rozkazy królewskie dotyczące sporządzenia rejestru Kozaków i wzięcia ich na służbę państwa zostały zrealizowane, w każdym razie jednak bez wątpienia Zygmuntowi I możemy przypisać autorstwo pomysłu stworzenia z Kozaków wojskowych oddziałów pomocniczych, a właściwie, posługując się dzisiejszą nomenklaturą, oddziałów straży granicznej. Jego zamierzenia kontynuował syn Zygmunt August. W liście z 20 listopada 1568 roku adresowanym bezpośrednio do Kozaków nakazywał on zaprzestanie „swawoleństw" polegających na napadach na poddanych 69 chana tatarskiego i sułtana, gdyż naruszają one pokój Rzeczpospolitej z tymi władcami i wzywał ich do powrotu z Naddnieprza do miast i zamków kresowych, gdzie, jak zapewniał, „znajdzie się dla was służba, za którą każdy z was otrzyma od nas zapłatę". Niewątpliwie był to krok w dobrym kierunku, bo tym razem król nie ograniczył się w swym uniwersale do „kija" w postaci nakazów i zapowiedzi surowych kar dla „naruszycieli pokoju", ale pokazał również Kozakom „marchewkę", czyli możliwość otrzymania żołdu. Niestety, była to dość mglista i niesprecyzowana obietnica. Można jednak przypuszczać, że Zygmunt August był pierwszym władcą, który zrozumiał, iż powodem nieustannych wypraw kozackich było nie tylko awanturnictwo i chęć przygód, ale również twarda - nazwijmy to - konieczność ekonomiczna i że w związku z tym, aby powstrzymać ich od chadzek, należy dać im perspektywę legalnych zarobków w uprawianym przez nich zawodzie żołnierskim. Uniwersał królewski został zapewne życzliwie przyjęty przez „nieposłusznych", albowiem mile łechtał ich ambicję. Oto bowiem król, władca potężnego polsko-litewskiego państwa zwracał się bezpośrednio do nich, ludzi wywodzących się w większości z nizin społecznych, i obiecywał im służbę rycerską w charakterze załóg zamkowych. Czy jednak mogło to wystarczyć do powstrzymania ich od organizowania wypraw? Zapewne nie! Po pierwsze - Kozaków było już chyba za dużo, aby rzeczywiście wszyscy mogli znaleźć służbę w załogach miast i zamków kresowych. Po drugie - żołd, który mogło im zapewnić państwo, nie był zapewne konkurencyjny w stosunku do dochodów, jakie zapewniały im wyprawy na Krym i Turcję. Po trzecie - o czym przypominam po raz kolejny, w organizowaniu tych wypraw było zainteresowane potężne „lobby" magnacko-szlacheckie, gotowe dla własnych, zauważmy, bardzo krótkowzrocznych korzyści storpedować każde polecenie władz centralnych. A po czwarte wreszcie - Kozacy tworzyli bardzo specyficzną społeczność „piracką" nie akceptującą obowiązujących reguł społecznych i uznającą jedynie, i to z trudem, władzę własnych, wybranych demokratycznie przywódców. Zapewne więc z dumą przyjęli skierowany do nich uniwersał, ale nadal uprawiali swój „proceder", gdyż czego, jak czego, ale kar na pewno się nie obawiali, mając na zapleczu puste i rozległe Dzikie Pola. Kto zresztą miał te kary w stosunku do nich stosować? Ci sami starostowie, którzy po cichu zachęcali ich do organizowania wypraw i ciągnęli z nich niemałe zyski? 70 Logiczną konsekwencją uniwersału królewskiego było polecenie, wydane w 1572 roku hetmanowi polnemu koronnemu, Jerzemu Jazłowiec-kiemu, sporządzenia rejestru i uporządkowania sprawy kozackiej