... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Sercem i ciałem mówiła: tak, ale rozsądek i pamięć jej przypominały, że leży w objęciach międzynarodowego playboya. Stanowczo nie chciała stać się w oczach świata tylko tą najnowszą z zastępu kobiet Abdullaha. Po ukończeniu filmu Deszcz czuła coraz większy szacunek dla siebie. Premiery jeszcze nie było, ale wszyscy w branży wiedzieli, że Liii w roli Sadie Thompson jest wspaniała i że jest to jej osobiste zwycięstwo. Niezłomnie postanowiła sobie, że nic nie zabierze jej tego, na co zapracowała tak ciężko - respektu należącego się poważnej aktorce. Cóż, kiedy życie jest po to, żeby żyć, a ona nigdy dotąd nie czuła tak dojmująco, że żyje, i to z takim spokojem w sercu. Premiera Deszczu miała się odbyć za pięć tygodni. Tydzień czy dwa tygodnie w Sydonii można chyba sobie ofiarować? jr Rozdział pięćdziesiąty siódmy w rok później Liii nadal była w Sydonii. Dwanaście tych idyllicznych miesięcy wydawało się trwać bez końca, a przecież przeleciało jak z bicza trząsł. Abdullah namiętnie przywiązał się do Liii. Przy niej zapomniał o swoim nieszczęściu, myślał tylko o teraźniejszości. Liii ze zdumieniem stwierdziła, że jej początkowe zawrotne urzeczenie rozwinęło się w niewytłumaczalny błogostan. Miała nadzwyczajny spokój w sercu, gdy była z Abdullahem, coś zupełnie innego niż cisza w jej sercu, którą zawdzięczała Stiarkozowi i mylnie uważała za spokój. Poza tym żywiła nieoczekiwany szacunek dla Abdullaha, widząc, jak bardzo oddany jest swemu narodowi, jak straszna jest jego odpowiedzialność za ten naród i jak całkowita jego władza. Jedno słowo Abdullaha mogło oznaczać śmierć człowieka. Jedno skinienie do Sulimana i już służący w Dinadzie przyłapany w królewskim garażu, gdzie w żadnym razie nie powinien być, wrzeszczał ze strachu, zdając sobie sprawę, co go czeka, i już tego służącego brutalnie wywlekano z pałacu. - Nie ma żadnego dowodu, żadnej trucizny, bomby, noża! Temu człowiekowi nie wolno było słowa powiedzieć w swojej obronie. Skąd wiesz, że on chciał cię zabić? Jak możesz być tak okrutny? - wybuchnęła Liii, gdy siedzieli na nadmorskim tarasie. Abdullah z namysłem popatrzył na nią. - Mylisz się. Nie jestem okrutny. Okrucieństwo to znajdowanie przyjemności w zadawaniu bólu, a mnie to przyjemności nie sprawia. - Spojrzał na niebo i dodał: - Jednak z pewnością jestem bezlitosny. Gdybym nie był, nie dożyłbym szesnastu lat. Niektórzy ludzie po wstrząsie z dnia na dzień KORONKA 517 siwieją. Po pierwszym zamachu na moje życie, kiedy miałem czternaście lat, obudziłem się następnego dnia już bezlitosny. Rozumiesz, alternatywą była śmierć. Liii nauczyła się akceptować brutalną rzeczywistość na tyłach tego życia w zbytku. Zawsze lubiła przebywać w pałacu Dinada. Pałac stał nad zewnętrznym zakrętem osłoniętej zatoki, wbudowany w niską skałę, opadając białymi łukowatymi przęsłami na skalisty brzeg morza. Na każdym z tych tarasów był ogród. Liii widziała teraz w dole, jak ogrodnicy w białych turbanach pracują przy klombach róż, pielęgnują lonicerę i białogwiaździste jaśminy drżące przy pałacowych murach w podmuchach morskiego wiatru. Pośród jałowców, cyprysów, srebrnolistnych oliwek pałac Dinada był zaciszem, miejscem nieskrępowanego wypoczynku w porównaniu z imponującym starym pałacem w Semirze. To w Semirze Abdullah tonął w papierach, konferował z radą przyboczną i dowódcami wojskowymi, udzielał audiencji zagranicznym dyplomatom i szejkom plemiennym. W Dinadzie oboje się odprężali, pływali w srebrzystym jak rybia łuska morzu albo w podziemnym, wykutym w skale ogrzewanym basenie. W Dinadzie jeździli konno po białych piaskach plaży, sunęli po falach na nartach wodnych, wędkowali i czasem przyjmowali gości na pokładzie królewskiego jachtu. Zimmer złożył im wizytę dwa razy i wkrótce miał znów przyjechać na kilka dni, po czym zabrać Liii ze sobą do Paryża. Liii przez cały rok nie grała w żadnym filmie, wreszcie jednak dała się skusić scenariuszem Klejnotów, klasycznej noweli de Maupassanta