... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Po nim prymasem został książę Czartoryjskie, zacny wielce pan i świątobliwości wielkiej senator. Na tę zimę Turcy nie schodzili z pola, ale okopali się pod Chocimem i stali obozem. Nasi panowie hetmani, mając wojsko porządne, litewskie i koronne - wyprawa też była dymowa3 z województw, chorągwie pancerne bardzo dobre - chcieli im dać pole. Turcy w pole wyniść nie chcieli, że już Tatarowie poszli byli od nich. Nasi tedy inaudito exemplo rezolwowali się do nich szturmować, poszli tedy pod okopy, obstąpili obóz circumcirca; piechoty podsadziwszy się, rozwalili wały w kilku miejscach nemine reclamante; bo i razu z armaty nie strzelono, choć mieli dział tak wiele, Pan Bóg podobno zaślepił był poganów i serce odjął, że tak modeste przyjmowali naszych, do 1 Jazdów - Ujazdów - dawniej pod Warszawą, dziś w śródmieściu stolicy. 2 Aprehensja - strapienie. 3 Dymowe -- żołnierze byli wybierani z chat, jeden z dwudziestu. siebie dobywających się, właśnie kiedy owo gość jaki przychodzi nie nieprzyjaciel. Stali tylko na koniach watahami wielkimi w okopach aż do nich powchodziły nasze chorągwie owymi dziurami, w wałach poczynionymi; dopiero tam w okopach uderzyli na naszych, ale nie mogli długo wytrzymać, zaraz poczęli uciekać do mostu, który mieli na Dniestrze, ku Kamieńcowi. Tam ich dopiero nasi cięli. Więc, że tłumem wielkim nacisnęli się na most, złamał się most; dopieroż tonąć - jednych wycięto, drudzy potonęli, inszych nagnano na skałę i tam pospadali także na łeb i z końmi. Zdobycz nasi wielką wzięli w rzędach, w srebrach, w namiotach bogatych, w sepetach zaś owe specyały wyborne, co mógłby drugi sepet na sto tysięcy rachować: one szable bogate, one janczarki. Naprowadzono do Polski wielbłądów silą tak, że go dostał i za pod-jezdka1. Ale też to jeden syn osobliwie ucieszył ojca zdobyczą. A był to ten syn jego rotmistrzem dymowskim2, miał wielbłądów kilka zdobycznych. Przyjeżdżając pod dom, chciał się też ojcu pokazać na powitaniu, tureckim strojem: ustroił się w ubiór wszystek i turecki zawój, wsiadł na wielbłąda; kazawszy czeladzi zatrzymać się na wsi, pojechał przodem do dwora. Ociec staruszek idzie przez podwórze z laską do jakiegoś gospodarstwa, a owo straszydło wjeżdża we wrota. Starzec okrutnie uciekać począł, żegnając się. Syn widząc, że się ociec zaląkl, pobieżyteż zanim wołając: „Stój, dobrodzieju, ja to, syn twój !" Ociec tym bardziej w nogi. Potem rozchorował się z przelęknienia i niezadługo potem umarł. Nasiało się tedy po wszystkiej Polszcze rzeczy tureckich, owych haftowanych rzeczy ślicznych, koni pięknych, łubiów3 bogatych i inszych różnych specyałów. Cudowną to Bóg dał narodowi naszemu wiktoryą, a najbardziej z tej okazyej cudowną, że się i bronić zapomnieli; nawet kiedy wprzód brano obozy 1 Podjezdek - mały koń. 2 Dymowskim - piechoty Rymowej. 3 Łubie - sajdak na strzały do łuku. wołoskie i multańskie, nie przyszli ich Turcy bronić, a potem i sami się nie bronili, chyba wtenczas dopiero, kiedy ich wyparto z obozu. Podostawalo się i naszym: Pisarski, starosta wolbromski, rotmistrz, z swoim porucznikiem zginął, także i Żelecki, starosta bydgoski, i insi. To wojsko primo vere miało pość pode Lwów, a wziąwszy go, dalej w Polskę. Jużeśmy się prosili i przyjąć chcieli poddaństwo, bośmy nie mieli, qui manum opponat. Prosiliśmy, żeby nas tak zostawił, jako Wołochów i Multanów, ażeby nam wiary nie psował. „Nie mogło to być, że Wołosza i Multani dobrowolnie się poddali, a wyście zawojowani". Prawda, że to jeszcze posłów z tym nie posyłano, ale przez chana krymskiego już to poczęto było traktować. Zgoła, strach był wielki, trwoga wielka, aż Pan Bóg to inaczej wnet obrócił, dawszy tę wiktoryą chocimską; bo zaraz Turcy spuścili nos zgubiwszy to wojsko, które mieli za najlepsze; zaraz pozwolili na pokój i ukontentowali się samym Podolem, co byli na całe królestwo gębę rozdarli i mówili podolskiej szlachcie, że „wy nie możecie u nas uprosić takiej wolności, jaką mają Wołochowie, boście wy swowolni, ale was dyzarmujemy1 i będziemy was tak tylko do robót zażywać". Aż Pan Bóg inaczej, nie dając swym świątnicom i nam też upadać. Ta wiktorya stanęła na imię króla pobożnego Michała, który po niej zaraz umarł2. Różni różnie uważali, jakoby miała być jakaś suspicio veneni w cyrance, którą on rad bardzo jadał. Nie posądzam, ale to tylko piszę, o czym też ludzie gadali. 1 Dyzarmować - rozbroić. 2 Król Michał umarł przed, nie po zwycięstwie. ROK PAŃSKI 1674 zacząłem - daj Boże szczęście! - w Skrzypiowie. gnum było, sądy kapturowe. Przejeżdżałem się często do Radomia z strony Raczek. Elekcyą nowego króla złożono pod Warszawą in Maio, ale już nie tak wielkim zgromadzeniem, jako Michałowska. I tam po staremu było wiele konkurencyej, a po staremu nam Pan Bóg dał Piasta, os de ossibus nostris, Jana Sobieskiego, hetmana i marszałka wielkiego koronnego, który stanął elektem dnia 19 maja, inauguratus dnia 21 eiusdem, nam dziś szczęśliwie panujący, który utinam diutissime regnet pro gloria Dei et utilitate Reipublicae Christianae, żeby Bóg jego plemię rozkrzewił, jako niegdy Abrahamowe, i żeby korona z głowy posteritatis jego nie schodziła, jako w austryackiej familiej, tego wszyscy życzymy. Nie była jednak koronacya, aż w trzecim roku, bo nastąpiły wojny wielkie od Turków, Tatarów i Kozaków, którzy się poddali Turczynowi, inwitując go na wojnę przeciwko nam i chcąc nas przez ich potencyą zniszczyć. Ale sami zdrajcy imię swoje tym bardziej zniszczyli i ostatek potęgi swojej zgubili, o czym się niżej napisze. Żałując Turcy przeszłorocznej ludzi straty, snadno bardzo dali się namówić Kozakom na wojnę do Polski i przyjąć ich w protekcyą. Wyszły wojska wielkie; został Chmielnicki młody w Stambule zastawnikiem. Już to impreza na nas była iunctis viribus, aleć ich Pan Bóg pomieszał, że się z sobą powadzili i bili, a nam dali pokój. Turcy pobrali miasta szturmem: Ładyżyn, Humań1 i insze. Po wszystkich prawda miastach, ale osobliwie w Humaniu, stało się tak wielkie krwie rozlanie, że tam więcej, niż dwakroć sto tysięcy kozactwa zginęło, ale i Turków w szturmie naginęło bardzo wiele. Tak tedy, co się na nasze krew grozili, swojej się do wolej napili. 1 Ładażyn i Humań - miasta w dawnym wojew. brącławskim. ROK PAŃSKI 1675 Jakom osiadł w Skrzypiowie, nie robiłem nic, tyłkom sprawiał obłóczyny1, profesye2, bo trzy [pasierbice] za mnie, czwarta jeszcze [za ojca], zostały bernardynkami: Maryanna, Aleksandra, Barbara i druga Maryanna, najmłodsza. Te panny nie z żadnego przymuszenia albo z jakiej potrzeby zostały zakonnicami (bo dziewki były i urodziwe, i z posagami), ale z samej Boskiej wokacyej 3. Koszt jednak na to wielki łożyłem, bo to nierówno więcej kosztuje, niżeli za mąż dając pannę