... masz przeĹźywaÄ Ĺźycie, a nie je opisywaÄ.
Mogš jeszcze nie wiedzieć o atakach na członków Zakonu, chociaż Karrde podejrzewał, że dzięki Mocy wiedzš oni już, że nie sš bezpieczni. W każdym razie Corran Horn wie na pewno; były przemytnik dostał informację, że wnuk Halcyona wyruszył na Grovin, zbadać lady po zabójcy swojego padawana. Co do reszty Jedi, to Karrde nie był pewien, ale im szybciej przekaże im wszystko, co wie na temat morderstw na Berchest, Grovinie i Triogutcie, tym prędzej ta sytuacja stanie się jeszcze bardziej jednoznaczna. - Talon, mogę wejć?- od strony drzwi dało się usłyszeć stłumiony głos. Z powodu półmroku w kajucie były przemytnik nie widział jego włacicielki, jednak bez problemu jš zidentyfikował. - Oczywicie, Shada.- rzekł spokojnie.- Usišd, jak chcesz. - Postoję.- powiedziała Dukal, podchodzšc do biurka.- Właciwie to chciałam wiedzieć, czy - aby na pewno wizyta na Emberlene jest konieczna.- dokończył Talon.- Zgadłem? - Mniej więcej.- przyznała Shada, zdradzajšc oznaki skrępowania. Karrde rozumiał jej obawy; jako była Mistryl mogła czuć się nieswojo, wracajšc na planetę, która wyklęła jš i wypędziła. Gdyby nie Karrde, nie miałaby co ze sobš zrobić i pewnie skończyłaby jako podrzędna zabójczyni na usługach jakiego Hutta. Nie, to, co Talon dla niej zrobił, było o niebo lepsze od losu, jaki by jš czekał, a nawet od tego, jaki dzieliła wraz z Mistryl. Nic więc dziwnego, że nie chciała wracać na planetę, z której jš wygnano. Poza tym Mistryl zapowiedziały, że Shada Dukal nie może już postawić stopy na Emberlene. I Talon Karrde doskonale o tym wiedział. - Mylałem, żeby zostawić cię na orbicie na Wild Karrde, a sam polecę na powierzchnię jednym z wahadłowców.- powiedział były przemytnik.- Wtedy nie będziesz musiała nawet patrzeć na tę planetę. - I zszedłby tam bez ochrony?- spytała Shada zaskoczona, odruchowo sztywniejšc.- Czy zdajesz sobie sprawę, jak bardzo - Dankin nienajgorzej strzela.- Karrde wzruszył ramionami.- A poza tym nie sšdzę, żeby starszyzna Mistryl miała zyskać co na mojej mierci. To ludzie interesu, tak, jak ja. - Wystarczy, żeby dostały na ciebie zlecenie, a już jeste ich interesem.- zaoponowała Shada.- Nie możesz tam lecieć beze mnie. - Jeste pewna, że chcesz tam wracać?- upewnił się Talon. - Nie.- odparła Shada po chwili milczenia.- Ale nie chcę też zaniedbywać moich obowišzków.- dodała.- Mistryl to przeszłoć. A ona nie może być ważniejsza od teraniejszoci. - Jeżeli to dla ciebie takie ciężkie,- rzekł miękko Karrde.- to mogę odwołać swojš wizytę na Emberlene. - Zrobiłby to?- Shada spojrzała na niego z nadziejš, ale po chwili ogarnęły jš wštpliwoci. Odwróciła głowę i zacisnęła pięci.- Nie możesz. Obiecałe załatwić dla Nowej Republiki wsparcie wszystkich organizacji, w jakich masz kontakty. - Mistryl to agenda skrytobójców i zamachowców.- przypomniał Talon.- Ich wartoć bojowa w otwartej walce jest niewielka. Poza tym jest ich zbyt mało, by utworzyć regularne oddziały zbrojne. Obecnoć Mistryl w planowanej bitwie nad Corelliš i tak by niewiele zmieniła. - I zrobiłby to?- zdziwiła się Dukal.- Tak po prostu? Tylko z mojego powodu? - Właciwie to nie tylko.- Talon umiechnšł się półgębkiem, a w jego oczach zatańczył chytry błysk.- Pamiętasz może, jak niedawno zagwarantowałem kilku grupom najemników wypłatę bez względu na to, czy będzie ona pochodzić z kasy Nowej Republiki, czy nie. Mylę, że gdybymy odwiedzili Mistryl bez odpowiedniego zaplecza finansowego, postšpilibymy co najmniej nierozsšdnie. - Sšdzisz, że starszyzna powinna cię przyjšć dlatego, że gwarantujesz godziwe wynagrodzenie? - Przede wszystkim dlatego. To o to tu chodzi.- umiechnšł się szerzej, widzšc, jak Shada powoli zaczyna rozumieć jego taktykę; Karrde kilkukrotnie mówił głono, że gwarantuje wypłaty z własnej kieszeni, żeby ta informacja rozniosła się po galaktyce i zarazem zjednała mu potencjalnych kontrahentów. Musiała przyznać, że było to całkiem sprytne. - Więc co teraz?- spytała. - Polecimy do Boostera Terrika.- owiadczył Talon.- Z nim zawsze można pohandlować i mylę, że znów zarobimy na nim co nieco. A jeli chodzi o Emberlene,- dodał z udawanš beztroskš.- to, cóż trzeba będzie przełożyć wizytę u Mistryl na czas nieokrelony. Podejrzewam jednak, że nie zdšżę się z nimi spotkać przed końcem mobilizacji nad Commenorem ale chyba nie powinnimy się tym martwić, prawda? Dwa Liberatory, tyle samo pancerników Dreadnaught oraz niszczyciel klasy Imperial z kršżownikiem typu Dauntless na czele, oraz otoczone chmarš myliwców najróżniejszych typów, wyskoczyły z nadprzestrzeni w okolicach zakładów stoczniowych umieszczonych w systemie Bilbringi. Tuż przed nimi, w szyku ofensywnym, pojawiła się sławetna Eskadra Łotrów, od razu, jak na komendę, rozcišgajšc linię i ustawiajšc płaty w pozycji bojowej. Oczom pilotów ukazał się ogromny kompleks, będšcy w praktyce chaotycznš kompilacjš doków, dwigów, ogromnych spawarek na długich wysięgnikach, maszyn montujšcych, komór wykończeniowych i transportowców. Nad całociš górował za samotny, majestatyczny niszczyciel klasy Imperial. Który włanie wysyłał przeciwko agresorom wszystkie myliwce, jakie miał na stanie. - Złamać szyk!- polecił Tycho przez komunikator.- Zwišzać walkš TIE Defendery przeciwnika! Mamy nad nimi przewagę liczebnš, ale nie oznacza to, że możemy sobie pozwolić na dekoncentrację. - Potwierdzam, Dowódco Łotrów!- rzucił Janson.- Ze swej strony chciałem tylko zauważyć, że co tutaj jest nie tak. - Wiem o tym, Łotrze Dwa.- mruknšł Celchu.- Nigdzie nie widać obrońców stoczni. Łotry, mieć się na bacznoci!- dodał głoniej.- Paskudy mogš dla nas co szykować! - Komandorze Celchu.- na częstotliwoci ogólnej dało się usłyszeć aksamitny, chociaż zniekształcony głos admirała Krefeya.- Eskadry Żółtych i Białych będš was osłaniać w drodze nad dowództwo stoczni. Zalecam rezygnację z ataku na nadcišgajšce myliwce wroga i skoncentrowanie się na głównym zadaniu. - Im więcej myliwców wyeliminujemy w pierwszym starciu, tym łatwiej będzie się nam potem przedrzeć, panie admirale.- sprzeciwił się Tycho. X-Wingi Łotrów cały czas leciały kursem przechwytujšcym na maszyny wroga, a niszczyciel przeciwnika obrócił się dziobem do okrętów Nowej Republiki.- Z całym szacunkiem proszę o uchylenie tego rozkazu. - Niech się pan rozejrzy.- odparł głos bothańskiego dowódcy