... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

.. No có|, musz chyba te| odda sprawiedliwo[ Lawrence'owi - mój m| z pewno[ci przyczyniB si w znacznym stopniu do sukcesu przyjcia. Orkiestra graBa wspaniale. WystukiwaBam wBa[nie pantoflem rytm, gdy John dotknB delikatnie mojego ramienia. - Walc, Andy? Szczególnie lubi walca. ZataDczysz ze mn? Nie odpowiedziaBam. WcignBam tylko gBboko powietrze i wsunBam si w jego ramiona. ByB wspaniaBym tancerzem - peBnym wdziku. W dalszym cigu wydawaB mi si zbyt wysoki i pot|ny, ale prowadziB doskonale i czuBam si przy nim bezpieczna - co bardzo mnie dziwiBo, gdy| John byB przecie| 257 m|czyzn, lecz tak wBa[nie si czuBam. Powoli zaczynaBam si do tego przyzwyczaja. KoBowali[my po parkiecie, a ja [miaBam si i bawiBam tak [wietnie, |e pragnBam, by ten taniec trwaB wiecznie. Tak si jednak nie staBo, a potem taDczyBam ju| z m|em. Lawrence taDczyB bardzo dobrze, z wdzikiem trzymaB mnie na stosown odlegBo[. U[miechaBam si do niego niemal przez caBy czas. PowiedziaB, |e jest ze mnie dumny. WspomniaB równie|, |e ma za |on najpikniejsz kobiet na balu, co napawa go dum i rado[ci. Ani razu jednak nie spojrzaB na mój dekolt. Czy odczuwaB pokus, by to zrobi? MiaBam nadziej, |e nie. - Dziki - powiedziaBam. - Jeste[ bardzo miBy, Kiedy taniec si skoDczyB, m| pocaBowaB mnie w policzek i stwierdziB, |e podoba mu si moje uczesanie. - Kiedy[ chyba wspominaBa[, |e szczególnie ci zachwyca ta mieszanina kolorów. - Zapewne - odparB, sBodko jak miód. - Nigdy przedtem nie widziaBem na kobiecej gBowie takiej feerii barw. PrzesunB mi palcem po policzku - u[miechnBam si. Mój m| zawsze dokBadnie wiedziaB, kiedy i co powiedzie. ZostawiB mnie, by zaj si markiz, która - jak mi wyznaB - stwierdziBa, |e jestem zuchwaB dzierlatk i w dodatku caBkowit ignorantk. Nie sdziBam, by mo|na to byBo uzna za komplement, zwa|ywszy jadowity ton caBej wypowiedzi. Tymczasem czekaB ju| na mnie kolejny partner do taDca - nieco..