... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Którego ś dnia banda białych policjant ów wywlokł a go z kliniki, prawie na śmierć pobiła i zawiozła do więzieni a. Tłumy ludzi, którzy przyszli zażądać jego uwolnie nia, zostały ścięte jak drzewa ogniem karabinó w maszyno wych. Nie dość na tym: armia portugalska zaczęła palić wioski, aby położyć kres popularności Neto. Jednak z chwilą, gdy wyszedł z więzie- nia, zaczął przyciągać całe chmary ludzi do partii opozycyjnej w Angoli. Jego przykład dodał otuchy Anatole'owi, który ciągle mówi o Neto i ma nadzieję, że kiedyś, gdzieś go spotka. Nie potrafię sobie tego wyobrazić, skoro nawet dalsza korespondencja jest niebezpieczna. Oczywiście najbardziej regularnie Anatole pisał listy z wię- zienia do pewnej zakonnicy w Bangassou, co niezmiernie bawiło jego współwięźniów. Sa planche de salut! — kpili sobie: jego deska ratunku. Anatole wciąż czasami nazywa mnie swoją deską ratunku. Ale kiedy ubiegłej jesieni zeszliśmy się razem, miałam już za mało zaufania do Boga i byłam zbyt wściekła na wszystkich innych, aby móc zaoferować jakikolwiek ratunek. Oczywiście miałam też na tyle dosyć ubóstwa-czystości-posłuszeństwa, że z chęcią zamieniłam to na bycie żoną Anatole'a. Jeep służb medycznych przewiózł mnie przebraną za nieboszczyka aż do Bikoki, starej plantacji kauczuku koło Coquilhatville. Mój uko- chany, którego zwolniono po trzech latach, nigdy nie przedsta- wiwszy mu żadnych formalnych zarzutów, czekał tam, aby wskrzesić zmarłą. Wybraliśmy Bikoki, bo spodziewaliśmy się tam znaleźć zna- jomych Anatole'a, dawnych przyjaciół i pracodawców z branży kauczukowej, lecz większość z nich nie żyje lub opuściła kraj. Z zaskoczeniem odnaleźliśmy jednak ciotkę Elisabet, młodszą siostrę jego matki. Przyjechała tutaj, w nadziei, że go spotka, kilkanaście lat wcześniej. Anatole'a już dawno tam nie było, lecz Elisabet podjęła pracę na stacji misyjnej, urodziła dziecko i zo- stała tam na dobre. Posiadanie bliskiej krewnej i żony to wielka zmiana dla Anatole'a, który przeżył tyle lat zupełnie osierocony. Misja jest teraz wymarłym miastem, a stacja rolnicza też prawie opuszczona. Simbowie wykurzyli stąd Europejczyków, nie postawiwszy tu nawet stopy. Po budynkach plantacji zostały głównie gruzy. (Wyobrażam sobie, jak upiory obciętych rąk tych wszystkich zbieraczy kauczuku rozkradają budynki). Została tyl- ko biblioteka, w której Anatole, jako młody służący, uczył się czytać i pisać po angielsku. Na moją prośbę wioskowy wódz udzielił nam ślubu właśnie w tym budynku. Ceremonia nie była ani chrześcijańska, ani bantu. Poprosiłam Boga o błogosławień- stwo, niosąc czerwone bugenwille na cześć mojej matki. Ciocia Elisabet zarzuciła nam na ramiona tradycyjną szatę ślubną zwaną nzole, piękne podwójne pagne, które symbolizuje zespolenie dwojga ludzi w małżeństwie. Służy również jako kapa na łóżko. Odkąd dom przestał pełnić funkcję siedziby plantatora, jego pomieszczenia były wykorzystywane jako bunkier wojskowy, klinika położnicza i kozia obora. Teraz planowano urządzić tam szkołę. Szef departamentu w Coquilhatville podziwia Anatole'a, więc przymknął oko na jego więzienną przeszłość i zatrudnił go jako dyrektora regionalnej ecole secondaire. Staramy się również utrzymać przy życiu program szkolenia rolniczego dla byłych pracowników plantacji kauczukowych, aby mogli uprawiać żyw- ność na własne potrzeby. Dodatkowo ja pracuję na ochotnika w klinice, do której raz w tygodniu przyjeżdża z Coquilhatville gwinejski doktor, aby zaszczepić i przebadać małe dzieci. Na przekór temu wszystkiemu, przez co przeszliśmy, Anatole i ja stanęliśmy ubiegłej jesieni obok siebie i wymówiliśmy na głos słowo „Niepodległość". Powiedzieliśmy je z oczami wzniesiony- mi ku niebu, jakby to był jakiś baśniowy ptak, którego chcieliśmy przywołać z przestworzy. Potrzeba było bardzo wiele, aby ostudzić nasze nadzieje. Wszystko jednak odbyło się tak szybko, jak sztuczka magika: zagraniczne ręce poruszały się za zasłoną i jeden biały król został zastąpiony innym. Tylko jego widoczna twarz jest czarna. Ame- rykańscy doradcy Mobutu zrobili tu nawet wybory, ale potem wściekli się, kiedy wygrała nie ta osoba, co trzeba — Antoine Gizenga, porucznik Lumumby. Obalili więc rząd z pomocą woj- ska i obsadzili ludźmi Mobutu