... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Połowę z nich zajmowały zapewnienia o tym, ile radości i pokrzepienia czerpie z przesyłanych mu przez papieża błogosławieństw. Z jego śmiercią uwalnia się trzynasty kapelusz w kolegium kardynalskim, a liczba kardynałów kurii schodzi również do trzynastu. Rzym, 4 grudnia 57 r. Ostatni konsystorz, na którym papież ogłosił nowych kardynałów, miał miejsce 12 stycznia 1953 r. Od tego czasu zmarli: Massimi (kuria), Schuster (Mediolan), Borgongini Duca (kuria), Jorio (kuria), Bruno (kuria), Guevara (Lima), De Jong (Utrecht), Innitzer (Wiedeń), Griffin (West-minster), Saliege (Tuluza), Segura (Sewilla), Mercati (kuria) oraz Piazza (kuria). Dla stolic biskupich czy arcybiskupich, nawykłych do kapelusza, rzecz jest raczej prestiżowa. Funkcjonować bez niego mogą. Natomiast cierpi na tej kapeluszowej blokadzie kuria. Nie może ona funkcjonować bez dostatecznej ilości kardynałów, tak samo jak żaden „gmach" nie mógłby funkcjonować bez dostatecznej ilości członków biura politycznego. Normalnym zaradzeniem brakom byłby nowy konsystorz. Pius XII odwleka go i odwleka. Wybiegami i sztukowaniem ratuje sytuację. Ściągnął na przykład do Rzymu wspaniałego Ormianina, którym się zawsze zachwycam na uroczystościach u Sw. Piotra, bo na purpurę narzuca niezmiernie efektowny biały płaszcz. Jest to patriarcha ormiański z Bejrutu, kardynał Grzegorz Piotr XV Agagianian, jedna z najtęższych głów Kościoła. Zalicza się on wśród kardynałów do średniego pokolenia. Liczy sobie lat sześćdziesiąt dwa. Kardynałem został za Piusa XII, w młodym wieku. (Mając o rok mniej, niż miał zostając kardynałem Wyszyński.) Na cały rok święty 1950 osadzono go w Rzymie, podobnie jak kardynała Tien Kenhsin, arcybiskupa Pekinu. Przez Rzym owego roku przewalało się mnóstwo kolorowych katolików. Miło im było widzieć wśród najwyższych dostojników Kościoła jednego prawdziwego małoazja-tyckiego brodacza i drugiego skośnookiego żółtego. Chińczyk, odegrawszy swoją rolę, opuścił Rzym, do Pekinu nie wrócił, krąży odtąd pomiędzy Taihoku, stolicą Formozy, Canberra w Australii i Waszyngtonem. Natomiast w Agagiania-nie papież zasmakował. Kiedy bowiem inni kardynałowie pod miażdżącą codzienną porcją ceremonii i czynności związanych ze świętym rokiem ledwie dyszeli, Agagianian na wieczór brał sobie potężną dawkę akt kongregacyjnych do poduszki i na rano odsyłał je do odpowiednich biur ze znakomitymi uwagami. Członkami kongregacji bowiem (kongregacji w węższym zrozumieniu tego słowa) są nie tylko kardynałowie kurii, ale również, by się tak wyrazić, terenowi. Członkostwo to ma charakter nie tyle honorowy, co iluzoryczny. Kardynał zamieszkały czasem o setki kilometrów od Rzymu nie może brać udziału w posiedzeniach plenarnych, a jak przyjeżdża do Rzymu, to ma dosyć spraw swojej diecezji do załatwienia, by miał czas wciągać się na serio w maszynerię kongregacji. Akia przeczytać – przeczyła, przyjść do sali kongregacji na posiedzenie – przyjdzie, bo to i grzeczne, i honor, ale po trosze w charakterze martwej duszy. I biada mu nawet, jeśli spróbuje wyjść poza ten charakter i wplątać swoje trzy grosze w mistrzowsko- zawodowe szermierki kardynałów kurii. Natnie się jak prowin-cjusz-ryzykant, co zasiadł do bridża przy stole stołecznych wygów. Ale co jest prawdą dla Monachium, Madrytu, Lizbony, Londynu, Chicago, Kolonii i innych bez mała czterdziestu kardynalskich miast-siedzib, bynajmniej nie okazało się prawdą dla Bejrutu. Grzegorz Piotr XV pysznie radę sobie dawał za stołem w sali Sw. Kongregacji, tak jak gdyby trzydziestu trzech lat swego życia eklezjastycz-nego nie spędził obijając się po probostwach i seminariach Bagdadu, Konstantynopola, Aleppo, Aleksandrii, Cezarei, Erzerum czy Jerozolimy, ale w tych kilku wspaniałych rzymskich pałacach, więc Sw. Kaliksta, Gubernatora, Sw. Oficjum, dei Coiweitenti, a przede wszystkim w monumentalnej Cancelarii, w której mieści się trzy czwarte Kongregacji, Trybunały Świętej Roty i Sygnatury oraz rezyduje kilku kardynałów; obecnie zresztą tylko jeden – Micara, reszta jego sąsiadów kardynałów wymarła, ostatnio właśnie kardynał Piazza. Po tak świetnym wstępie Agagianian na życzenie papieża powtarzał swoje rzymskie pobyty tak cenne dla kurii. Zaczęto go w niej traktować jako jej normalnego kardynała. Jest to i fantastyczny wół roboczy, i człowiek subtelnego umysłu i szerokich horyzontów. Poza tym znawca Bliskiego Wschodu absolutny i autentyczny, podczas gdy największy w tej mierze autorytet kurii, kardynał Tisserant, jest bądź co bądź tego Wschodu znawcą z drugiej ręki. Pius XII zreszią z różnych względów nie lubi Tisseranta. To też może przyczyniło się do rozkwitu Agagia-niana na terenie kurii. Z tego rozkwitu zdano sobie sprawę .w roku 1955, kiedy Pius XII był w takim stanie, że z dnia na dzień oczekiwano jego śmierci. Zaczęto wtedy na mieście i w kurii zastanawiać się, kto będzie jego następcą, i wtedy ku zdumieniu całego Rzymu okazało się, że w tej szeptanej ankiecie wysuwa się na czoło nazwisko Ormianina z Bejrutu. Jest on obecnie członkiem trzech kongregacji: Sakramentów, Propagandy Wiary i Kościoła Wschodniego. W tej ostatniej jest pierwszą osobą po Tisserancie, który jest trochę przygasłą gwiazdą. Poza tym obrosły tyloma godnościami – Dziekan Świętego Kolegium, ostatnio po śmierci kardynała Mercatiego Bibliotekarz i Archiwista Świętego Kościoła Rzymskiego – Tisse- rant nie ma już w sobie dawnego ognia. Tak więc w Palazzo dei Coiwertenti przy via delia Concilliazione bejrutczyk dowodzi armią mającą do Kościoła rzymskiego przyciągać cały Bliski Wschód w oparciu o setki wiernych Rzymowi wysepek Koptów, Maronitów, Syryjczyków, Mel- chitów, Chaldejczyków, Syro-Malaberejczyków oraz Ormian. Innym kardynałem spoza kurii, który ją wspomaga, jest kardynał Siri, najmłodszy z kardynałów. Jest on arcybiskupem Genui. Ale Pius XII wciąż go ściąga do Rzymu. Jest on pupilem papieża, który ponoć chciałby w nim widzieć na-slępcę. Jest on też członkiem kilku kongregacji i też po trosze, aczkolwiek w stopniu o wiele mniejszym, funkcjonuje w kurii jak gdyby – mówiąc z warszawska – czasowo w niej zameldowany. Ale oczywiście z tymi kardynałami „dojeżdżającymi" czy „czasowo zameldowanymi" są to wybiegi i łatanina. Kuria, aby dobrze funkcjonować, winna mieć około dwudziestu kardynałów. Ma zaś trzynastu, w czym pięciu liczących sobie ponad osiemdziesiąt lat