... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Spór krytyków i poetów o wizję i równanie wielokrotnie podsumowywano, zamykano, wznawiano. Nie unicestwiła go dyskusja na temat brzydoty i piękna, zainicjowana Odą do turpistów Przybosia. Ostatnim akordem sporu była Wyobraźnia ujarzmiona (1967) Andrzeja Lama. Prawdziwy koniec ideologii imaginatywnej to – trudny do dokładnego określenia w czasie, przypadający w połowie lat sześćdziesiątych – moment, w którym uzyskała akceptację ogółu zainteresowanych teza Przybosia: „Wyobraźnia poetycka to wyobraźnia językowa”23. Miejsce poezji wizyjnej zajęła poezja „słowiarska”, lingwistyczna. 1985 22 Wiersz Stara oszustka wyobraźnia. 23 J. Przyboś Zapiski bez daty, s. 217. 49 Przygoda piąta: samopoczucie pokolenia ’76 Język, wyobraźnia, etyka i pamięć kultury – te cztery obszary społecznego doświadczenia dopominały się najenergiczniej o poetyckie wysłowienie w polskiej liryce po 1956 roku. Z nich pochodziła najpotężniejsza energia stymulująca procesy pisarskie, zapewne też i odbiorcze. Tak stwierdził ćwierć wieku temu Janusz Sławiński1, jego próba uporządkowania doświadczeń odegrała ważną rolę w świadomości twórców i języku krytyki. Wkrótce osłabł impet poezji imaginatywnej2; sztuka słowa pozostała w strefie wpływu trzech potęg: języka, etyki i kultury. Wkroczenie Nowej Fali w końcu lat sześćdziesiątych nie osłabiło tego układu, a przeciwnie: wzmocniło. Poeci pokolenia ’68 wnieśli wiele nowego do komunikacji literackiej, przede wszystkim zmienili relacje między słowem kultury elitarnej a słowem kultury masowej (między wierszem w tomiku a ulotką czy hasłem na murze). Dzięki nim w polskiej poezji krajowej odnowiły się potencjały planu treści, zarysowały nowe perspektywy świata przedstawionego. Ale gdyby zapytać o poważniejsze dziedziny aktywności humanistycznej, zdradzające szczególną zdolność do generowania wypowiedzi poetyckich, trzeba by było wskazać trzy wcześniej odkryte: język, etykę, pamięć kultury. Nurt lingwistyczny w wierszach Stanisława Barańczaka czy Ryszarda Krynickiego był nową wizją polszczyzny, wizją demaskatorską, wyzwalającą satyrę; pozostał jednak nurtem lingwistycznym i utrzymywał łączność z wynalazkami językowymi Juliana Przybosia, Tymoteusza Karpowicza, Mirona Białoszewskiego. To samo można powtórzyć w odniesieniu do poezji horyzontu etycznego, w którym mieściły się dzieła i starszych, i młodszych: depresje Tadeusza Różewicza, ekspiacje Witolda Woroszylskiego, ironie Zbigniewa Herberta, dekalogi debiutantów. Najtrudniej odnaleźć wspólność dążeń w obrębie poezji kultury (Sławiński nazwał ją poezją apelu do tradycji), gdyż zmieniała ona wielokrotnie dekoracje, tak by mogły w niej występować coraz to inne postaci klasycyzmu, a także rozbrzmiewać nieklasycystyczne dialogi z tradycją (na przykład w wierszach Wisławy Szymborskiej); mieszczą się tu również nowofalowe pastisze, cytaty, aluzje, reminiscencje lekturowe, charakterystyczne zwłaszcza dla Adama Zagajewskiego i Ryszarda Krynickiego. Potężniejąc i ewoluując dzięki odnowom wewnętrznym, opisany wyżej układ trwał długo: do połowy lat siedemdziesiątych. Druga połowa lat siedemdziesiątych to czas przełomu, który głębią i rozległością dałby się porównać do przełomu październikowego 1956. I oto w dwadzieścia lat później, zwłaszcza po 1976 roku, zmienia się model komunikacji literackiej, a równocześnie model odniesień świata poetyckiego do świata doświadczeń człowieczych. Zmiany są ilościowe i jakościowe. Wszystkiego jest więcej, wszystko staje się podwojone, potrojone, wielorakie. Powstaje drugi obieg. Mnożą się ośrodki opiniodawcze, enklawy autorskie i czytelnicze, kręgi wtajemniczonych, niewtajemniczonych i wtajemniczających się służbowo. Mnożą się też osobliwie wizerunki autorów, ich imiona (obok nazwisk – pseudonimy, kryptonimy, allonimy itp.). Równocześnie w samej poezji wyłaniają się nowe pola tematyczne, dziedziny dotąd peryferyjne, zapomniane, odtrącone