... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
„Bychowski [syn znanego psychoanalityka, Gustawa By- chowskiego, autora głośnej przed wojną książki «psychoanalizują- 38 Wiesław Budzyński cej» Hitlera] był Żydem, sam mi o tym powiedział - wspomina Je- leński - ale nikt o tym chyba poza mną w klasie nie wiedział - trudno było zresztą o mniej żydowski typ fizyczny - niesłowiański zresztą (...). W ciągu pierwszego roku u «Batorego» nie weszliśmy do żadnej z klasowych «paczek», nie przyjaźniliśmy się z nikim in- nym. (...) Pod koniec drugiego roku (1934-1935) trafił nas przy- słowiowy grom z ciemnego już - ale nie zdawaliśmy sobie z tego naprawdę sprawy — nieba. Było to na lekcji matematyki, której uczył prof. Jumborski (...). Wezwał Ryśka Bychowskiego do tablicy (i on, i ja najgorzej staliśmy z matematyki) i Rysiek fa- talnie odpowiadał. Gdzieś z końca klasy ktoś zaintonował: Zyyt (nie „Żyd" — pamiętam to Zyyyt — mam to w uszach) - i wkrótce podjęła to cała niemal klasa!! Nigdy przedtem nie mieliśmy na ten temat żadnej przykrości! Profesor Jumborski (przezywany «Jumbo», bo był wielki, ciężki - trochę słoniowaty) wstał, blady z wściekłości (do- wiedzieliśmy się później, że sam był Żydem), i zaczął krzyczeć coś w rodzaju «Barbarzyńcy, niegodziwi barbarzyńcy!» Po czym wy- szedł z klasy, trzasnąwszy drzwiami, żeby sprowadzić dyrektora. Rzuciłem się wówczas na najbliżej mnie siedzącego kolegę, który należał do «chóru» - Rysiek doskoczył - i zaczęła się dosłownie krwawa bójka, w której na trzydziestu kilku tylko pięciu kolegów biło się po naszej stronie: Baczyński, Wojtek Ka- raś, Jurek Karcz (syn sanacyjnego pułkownika), Jurek Dziewulski (syn bardzo zamożnych rodziców, wzór elegancji w klasie - typ w rodzaju Kopyrdy z «Ferdydurke». Później dopiero (ale zaraz później - może nazajutrz) dowiedziałem się, że Karaś był Żydem, a Baczyński i Dziewulski mieli matki żydowskiego pochodze- nia...". Wkrótce po tej bójce Baczyński podszedł do Jeleńskiego, pro- ponując, żeby się zbliżyli. Zapraszał też na ich „zebrania". „Wy- szło z tego niewiele - tyle że dał mi do czytania Trockiego" - pi- sze Jeleński. W innym miejscu K.A.J. do sprawy tej wróci pisząc: „[Ba- czyński] , tak samo jak ja, wybrał stronę całkowitych antynacjona- listów. Dlatego złości mnie przywłaszczanie Baczyńskiego przez Miłość i śmierć Krzysztofa Kamila 39 tradycję narodowo-polską, robienie z niego Polaka-katolika. Ka- tolikiem to on w ogóle [sic?! - przyp. W.B.] nie był. Nienawidził endeków, był zresztą wtedy trockistą. Dzięki jego wpływowi i wpływom kilku kolegów ja też wyobrażałem sobie, że jestem trockistą". Jest dużo przesady w nazywaniu Baczyńskiego „trockistą"; natomiast antyendeckość poety jest faktem; miała ona zresztą również silne źródło w wyniesionym z domu niepodległościowym pojmowaniu patriotyzmu: dziadek - powstaniec 1863 roku, ojciec w okresie I wojny piłsudczyk i legionista... Kazimierz Sułowski (t 1991) stanowczo nie zgadza się z okre- ślaniem konfliktów w klasie mianem „antysemickiej nagonki". - Zaczynaliśmy z Krzysztofem szkołę w 1931, potem były różne przegrupowania, przetasowania, zmiany programu. Szkoła ta była, jak na te czasy, zaskakująco postępowa i nowoczesna: at- mosfera głębokiej tolerancji, mieszanka sfer i ras, od Żydów, 1\ir- ków po Niemców. Nauczyciel francuskiego na przykład, Edmund Semil, był półkrwi tureckim Żydem. Bychowski był zdecydowanie Żydem, pochodził z rodziny wy- znania mojżeszowego, ale to nie przeszkadzało, że przez cały czas był w drużynie harcerskiej, i to do samej wojny. Jeśli były jakieś próby dokuczania, „zagrania" w stosunku do kolegów, nie miały one charakteru antysemickiego. Szykanom kolegów podlegały za- równo osoby pochodzenia żydowskiego, jak i nieżydowskiego. W klasie humanistycznej, w której był Baczyński, było trzech Żydów: Bychowski, Bakman (który po wojnie pod nazwiskiem Bednarczyk, jako major Ludowego Wojska Polskiego, figuruje w księdze poświęconej „Czwartakom"); trzeci — nazywał się Statt- ler - zginął w getcie. Byli jeszcze uczniowie z rodzin mieszanych: Baczyński, Po- mirowski (syn redaktora „Pionu"), Szper, jego matka, Kamiń- ska, i on potem, w czasie okupacji i po wojnie, występował jako Andrzej Józef Kamiński12); człowiek niezwykle zdolny, pracowity, także pisał wiersze. Był jednym z naszych prymusów, choć przy- 40 Wiesław Budzyński szedł do nas później, tak jak i później, w 1933, doszedł do nas Je- leński. Obóz narodowy, tzw. chuligani endeccy, z naszego rocznika to: Kindler, Guttakowski, Krupkowski, Bytnar, Rejnowicz, Gruszka, chyba Barcz, Szlenkier, no i ja. Sympatyzowaliśmy, a później należeliśmy do grup młodzieżo- wych ONR-ABC