... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Myśli się o zupełnym usunięciu na bok własnych indywidualnych gustów, opinii, podejść, tak aby w najmniejszym stopniu, nawet nieświadomie, nawet ubocznie nie wpłynąć na sąd, o który chodzi, na sąd kardynalski. Idealny minutant winien tak bezosobowo referować, jak bezosobowo traktuje swoją robotę zecer z, Typografii Watykańskiej, który potem jego rękopis składa. Można powiedzieć, że kardynał porusza się w świecie – przynajmniej na terenie kongregacji, w których skład wchodzi – gdzie zniesiony zostal opór papieru, opór tysiąca spraw akcyden- talnych, którymi obrasta każda sprawa, i opór prywatnych opinii i sympatii podwładnych. Dzięki zniesieniu zespołu tych oporów stworzono w Watykanie warunki idealne dla pracy trustu mózgów. Pracują te mózgi głównie w domu. Z jednym wyjątkiem: mózgu kardynała Giovanni Adeodato Piazza, sekretarza Sw. Kongregacji Konsystorza, z którą najczęściej mają do czynienia przybywający ad limina ordynariusze. Podobno również kardynał Ottaviani, podsekretarz Sw. Oficjum, także głównie pracuje w biurze, które zresztą mieści się w tym samym pałacu, gdzie Ottaviani mieszka. Wszyscy inni – klasycznie w domu. Poszczególne sekcje trustu zbierają się w określone dni miesiąca. A ściślej – raz w miesiącu. Sw. Oficjum jedynie zbiera się raz na tydzień. Zwą się one zgromadzeniami plenarnymi kongregacji, oczywiście tej czy innej kongregacji. We wszystkich biurach watykańskich zna się na pamięć kalendarz tych zgromadzeń, a kto zapomniał, sprawdzić może, wystarczy mu podnieść oczy na wywieszkę. Zgromadzenia mają w pałacu watykańskim swoją własną salę: Salę Kongregacji. Nie korzystają z niej tylko dwie kongregacje: Sw. Oficjum i Propaganda Fide. Na odpowiednie posiedzenie proszą kardynałów do własnych pałaców. Zaczyna się ono modlitwą. Po czym każdy z kardynałów zajmuje swoje miejsce. Przewodniczy najstarszy nominacją. U drugiego końca stołu zasiada sekretarz lub asesor (nie kardynał) kongregacji, najstarszy po kardynale jej funkcjonariusz. Każda rozpatrywana sprawa ma swojego kardynała-referenta, zwącego się kardynał ponent. Ten zgłębia sprawę dokumentniej niż inni. Temu stawiają pewien opór papiery. Ale nie znaczy to, by musiał czytać wszystkie akta od deski do deski. Też w większości wypadków pracuje on na wyciągach oraz na ściągaczkach, czyli orzeczeniach konsulentów. Tak na przykład, jeśli congresso kongregacji uznało za wskazane doprowadzić do dyskusji między konsulentami, kardynał ponent zapoznaje się z jej przebiegiem, to znaczy z jej protokołem, oczywiście drukowanym. Ponent referuje sprawę i odpowiada kolegom kardynałom na pytania. I oni trzymają przed sobą plik przysłanych im do domu druków. Na ich podstawie wyrobili już sobie zdanie o sprawie. Po referacie ponenta następuje konfrontacja tych zdań. Jeśli nie mają żadnych zastrzeżeń, sprawa idzie gładko. Albo czasem nie idzie. Dyskusja przeciąga się. Głosuje się. Zlicza głosy. Decyduje większość. Na zakończenie posiedzenia odczytuje się protokół. Wylicza on rozpatrywane sprawy i podaje przebieg dyskusji w skrócie. Znowu, jeśli wszystko idzie gładko, przewodniczący za zgodą wszystkich podcyfrowuje i pisze: Ha est. Gorzej, jeśli coś się powikła. Wtedy zatwierdzenie odkłada się do uzgodnienia. Drukuje się brulion sprawozdania. Brulion krąży. Kardynałowie nanoszą na nim swe poprawki. Podobnie mają prawo do zgłoszenia poprawek nawet w wypadku zgody na sam protokół. Mniejszość może zażądać ponownego rozpatrzenia sprawy, jeśli większość jej zdaniem strzeliła byka. W rękach prefekta kongregacji spoczywa wyjście z impasu. Rzadko się zdarza, by go nie znalazł. W najgorszym wypadku jest jeszcze nad nim papież. Papież jest zresztą nad wszystkim i nad wszystkimi w pracach wszystkich kongregacji. Wystarczy każdemu monsignorowi podnieść oczy na wywieszkę, którą każdy tu ma nad biurkiem, żeby nie tylko to sobie przypomnieć, ale uprzytomnić rozmiary tej wszechwyższości. Z tej wywieszki wyczytać da się i to, w jakie dni tygodnia i miesiąca jakich prefektów, sekretarzy, asesorów, komisarzy papież przyjmuje. Ob-rachować z niej da się również: kogo, jak często. Z tego obrachunku wyciągnąć też można interesującą i trochę zaskakującą konkluzję, że Pius XII z reguły o wiele częściej przyjmuje zastępcę niż szefa każdej kongregacji. I tak na przykład prosekretarza Sw. Oficjum, kardynała Ottaviani, przyjmuje co drugą niedzielę. Jego zastępcę, Francuza, dominikanina O. Paul Phi-lippe'a, co czwartek. Kardynała Tisserant, szefa Kongregacji Kościoła Wschodniego, co drugą sobotę, jego zastępcę, bazyliana O. Acacio Coussa, co wtorek. Kardynała Aloisi Masella, Prefekta Sakramentów, dwa razy w miesiącu, monsigno-ra Francesco Bracci, Sekretarza Kongregacji, co tydzień. Tak jest mniej więcej we wszystkich kongregacjach i w większości trybunałów ł urzędów. Ale to są zwyczaje specyficzne dla pontyfikatu Piusa XII, bardzo obrazliwe dla trustów mózgów i nie mające nic wspólnego z pomysłami i warunkami zapewniającymi wspaniałe funkcjonowanie kardynalskiego trustu mózgów, którym tak się zachwycił L. oraz jego Amerykanin. Rzym, 4 sierpnia 56 r