... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
- Chcê, ¿eby wielu zginê³o, ale jeden ma pozostaæ ¿ywy - rzek³. - Ty, Bopa, weŸmiesz jeñca i przyprowadzisz go do mnie. Co do reszty - napijemy siê ich krwi. - S³yszymy i us³uchamy, Kataskicana - krzyknêli, a on poprowadzi³ ich przez d¿unglê w kierunku zatoki. Poruszaj¹c siê cicho jak duchy, dopêdzili œpiewaj¹c¹ i rozeœmian¹ grupê, wracaj¹c¹ na statki. Pagan i jego szeœædziesiêciu ludzi spadli na nich jak demony piekie³, siek¹c i k³uj¹c. Potem zniknêli w d¿ungli. W czasie tego jednego ataku zginê³o osiemdziesiêciu jeŸdŸców, a jednego, zaginionego, uznano za martwego. Przez trzy dni marzy³, ¿eby to by³a prawda. Pagan zabra³ go do zniszczonej wsi i tam wypróbowa³ na nim wszystkie barbarzyñskie sztuki swego ludu, a¿ w koñcu ten strzêp, który kiedyœ by³ cz³owiekiem, odda³ sw¹ duszê Otch³ani. Pagan kaza³ spaliæ zw³oki. Powróciwszy do pa³acu, wezwa³ do siebie doradców i opowiedzia³ im o ataku. - Krew mojej rodziny wo³a o pomstê - powiedzia³ im. - Jednak nasze narody s¹ zbyt odleg³e od siebie, aby wypowiedzieæ im wojnê. Zabójcy pochodzili z ludu zwanego Drenajami i zostali wys³ani przez króla w poszukiwaniu z³ota. Ja tak¿e jestem królem i niosê w d³oniach serce mego ludu. Dlatego ja sam zaniosê wojnê do kraju wroga. Odszukam ich króla i zniszczê go. Do czasu mojego powrotu na tronie zasi¹dzie mój syn, Katasi. Jeœli nie wrócê w ci¹gu trzech lat... - zwróci³ siê do wojownika siedz¹cego obok niego - czas na ciebie, Katasi. W twoim wieku by³em ju¿ królem. - Pozwól mi pójœæ zamiast ciebie, ojcze - prosi³ m³odzieniec. - Nie. Ty jesteœ przysz³oœci¹. Jeœli nie wrócê, nie chcê, ¿eby spalono moje ¿ony. Co innego, gdy pod¹¿aj¹ za swym królem w dniu i miejscu jego œmierci. Jeœli jednak mam zgin¹æ, a mo¿e siê to wydarzyæ ju¿ wkrótce, to nie chcê, aby czeka³y trzy lata, a potem zgubi³y siê we mgle. Pozwólcie im ¿yæ. - Us³yszeæ to znaczy us³uchaæ. - Dobrze! Mam nadziejê, ¿e dobrze ciê przygotowa³em, Katasi. Kiedyœ nienawidzi³eœ mnie za to, ¿e ciê wys³a³em na studia do Ventrii - podobnie jak ja nienawidzi³em mojego ojca. Teraz s¹dzê, ¿e te lata wyjd¹ ci na dobre. - Niech Pan Shem tchnie ducha w twój miecz - powiedzia³ Katasi, obejmuj¹c ojca. Ponad rok zabra³a Paganowi podró¿ do kraju Drenajów i kosztowa³a go po³owê posiadanego z³ota. Szybko zrozumia³, jak ogromnego podj¹³ siê zadania. Teraz, jak s¹dzi³, bogowie dali mu szansê. Kluczem do niej by³ Tenaka Khan. Jednak najpierw musz¹ pokonaæ Legion. Przez ostatnie czterdzieœci godzin Tenaka obozowa³ w dolinie zwanej Uœmiechem Diab³a. Przemierza³ teren wzd³u¿ i wszerz, badaj¹c ka¿de zag³êbienie i ka¿de wzniesienie, ucz¹c siê na pamiêæ ukszta³towania terenu i mo¿liwych k¹tów natarcia. Siedzia³ teraz z Rayvan i jej synem Lucasem w najwy¿szym punkcie doliny i wpatrywa³ siê w równinê za górami. - I có¿? - spyta³a Rayvan ju¿ po raz trzeci. - Czy wymyœli³eœ coœ? Przecieraj¹c zmêczone oczy, Tenaka wyj¹³ szkic, nad którym dot¹d pracowa³ i z uœmiechem odwróci³ siê do kobiety-wojownika. Jej obfit¹ figurê okrywa³a teraz d³uga kolczuga, a ciemne, zaplecione w warkocz w³osy przykrywa³ okr¹g³y, czarny he³m. - Mam nadziejê, ¿e zrezygnowa³aœ z zamiaru wziêcia udzia³u w walce, Rayvan - powiedzia³. - Nie zdo³asz mnie od tego odwieœæ - odpowiedzia³a. - Podjê³am ju¿ decyzjê. - Szkoda s³ów, cz³owieku - doradzi³ Lucas. - Tracisz tylko czas. - Ja ich w to wpl¹ta³am i niech bêdê przeklêta, jeœli pozwolê im umieraæ samym - rzek³a. - Musisz to dobrze rozumieæ, Rayvan, czeka nas mnóstwo œmierci. Nie osi¹gniemy tutaj ³atwego zwyciêstwa; bêdzie dobrze, jeœli nie stracimy dwóch trzecich naszych si³. - Tak wielu? - szepnê³a. - Co najmniej. Pole ra¿enia jest zbyt wielkie. - Czy nie mo¿emy po prostu zasypaæ ich strza³ami z góry, kiedy wkrocz¹ w kotlinê? - zapyta³ Lucas. - Mo¿emy. Wtedy jednak zwi¹¿¹ nas po³ow¹ swych si³, a reszta zaatakuje miasto i wsie. Straty bêd¹ ogromne. - Co wiêc proponujesz? - spyta³a Rayvan. Kiedy przedstawi³ jej swój plan, zblad³a. Lucas nie powiedzia³ ani s³owa. Tenaka zwin¹³ pergamin z notatkami i szkicami, po czym zwi¹za³ go kawa³kiem skóry. Nikt nie powiedzia³ ani s³owa. - Chocia¿ p³ynie w tobie obca krew - powiedzia³a na koniec kobieta - mam do ciebie zaufanie, Tenaka. W ustach kogoœ innego uzna³abym ten plan za szaleñstwo. Nawet w twoich... - Nie ma innego sposobu, ¿eby wygraæ. Zgadzam siê, ¿e plan ten pod wieloma wzglêdami jest bardzo niebezpieczny. Zaznaczy³em miejsca, w których trzeba wykonaæ prace, a na mapach zaznaczy³em odleg³oœci, które musz¹ zapamiêtaæ ³ucznicy. Jednak decyzja nale¿y do ciebie, Rayvan