... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

j Więkśzy kawałek świata - A nie będzie dym leciał do namiotu? - spytała, wyciągając kolejno chleb, nóż i paczkę z kiełbasą. i; Tereska ze stęknięciem podważyła saperką darń w upatrzonym miejscu. - Nie, dym będzie leciał do jeziora. - Skąd wiesz? I - Z fzyki. Te kretyńskie szkolne wiadomości czasem się na coś przydają. Okrętka zaniechała obwąchiwania kiełbasy i popatrzyła na nią z niedowierzaniem. - Wygłupiasz się` - Nic podobnego. Cieplejsze powietrze co robi? Okrętka zastanowiła się przez chwilę. - Grzeje - odparła po namyśle. I - Głupiajesteś. W sensie ruchu! Co robi? - Leci do góry. - No właśnie. Na jego miejsce napływa zimne powietrze i z tego jest wiatr. Co się szybciej nagrzewa, piasek czy woda? Okrętka odłożyła kiełbasę i przysiadła na piętach. - Jeśli wezmę czajnik wody i czajnik piasku... - zaczęła ostrożnie. - Święta Cecylio, czyś oszalała?! Kto gotuje piasek w czajniku?! Tak zwyczajnie się nagrzewa, od słońca! - Na plaży piasek. To wiem z praktyki. - Wszędzie piasek, także teoretycznie. To znaczy ziemia. Co szybciej stygnie? - Przestań mi zadawać głupie pytania! Prawdopodobnie też ziemia. Woda wolniej. - No właśnie. Dlatego powietrze znad wody leci do góry, powietrze znad ziemi leci do wody i w ten sposób wieczorem zawszejest wiatrod lądu. Oczywiście,jeśli ogólnie biorąc pogodajest bezwietrzna. O, popatrz. Joanna Chmielewska 49 j zapałk patyczki i wysuszone igliwie zaję wsze , płomyk pobiegł do ó ły s`g od p mu popłynęła w k g ry, d ierjeziora elikatna strużka dyierunku . Tereska ostrożnie dołożyła grubszych patyków, Okrętka z chlebem i nożem w r patrzyła się w ogień. gkach za- Lubip Źgiń`` powiedziała w zamyśleniu. sig człowiek - Tak . Nie podpalmy laswo`sko czuje. Rozumie go czcili su. m tych, co - Przecież widzisz drzewamiů I małe, b ' gdzie palę, blisko wody p o duże mógłby kt ' n`e pod oś dojrzeć. Tylko tyle, ile oh`zeba do kiełbasy i na herbatę. - I do zębów, błagam sig! Nienawidzę mycia zębów w zimnej wodzie. - Przy najbliższej okazji trzeba będzie na rzać na całe mycie, bo inaczej zarośniem brudem g rządnie nie zmyje, n y ů Zimna woda brudu piech sobie różni mówi o już nie mam sił ą` co chcą, aja wiem swoje. Dziś p Z o`'opności tego d y' estem kom letnie połamana. `ostało im zaoszcz zlwnego początku wędrówki ę J dzone. Nauczone smutny edno uami g y mi ubie ł ch lat,już od doświadczevszystkich woln wczesnej wiosny opalały si y ę we ał ch chwilach tak intensy , że teraz, p `` `` ůů`` ``xxie swędzenie skór "ů "slc`U stopnia j prze y . Myśl o lasne zorności stanowiła dużą pociechę `onach O zachodzie słońca wyjadały z jednego garnka p oziomki `uW'em i stygła w dlekiem skondensowanyrnů Zas garnku obok d ypana herbatą wog ogasa c go ogniska. Terei była nieco zatroskana. Ją e - Tych poziomek y w musimy ' iedzieć, gdzie znajdziem dozbierać na zapas, bo góg v poluů Poza tym y następny nocleg , możliwe, nie wiem, co zrobić z ombinow aćjakiś uchwyt alb garnkami. Trzeba pletnie spaliła.o co, bo rękawiczkajuż mi się 50 Większy kawałek świata - Okropnie dużo trudności wyłania się w trakcie takiego ' życia w naturze - zauwa żyła Okrętka z niesmakiem. - ' I Okazuje się, że głupiego garnka nie można wyjąć z ognia. Nie i wiesz,jak inni to rob ą. - Nie mam pojęcia. Właśnie myślę. Można mu zrobić ś taki kabłąk przy uszach, ale to na nic, Iepiej, żeby coś odstawalo. Rozważanie kwest gorącego garnka doprowadziło do i wniosku, że albo ognisko musi się palić inaczej, albo niezbędny jest wielki kłąb drutu. Po garnkach pojawił się problem zabezpieczenia mienia przed szkodnikami i złodziejami, potem zaś problem mycia się na mulistym dnie, z którego każdy krok podnosił czarny szlam. Przez ten czas pozostawiony własnemu losowi składak odbił od brzegu i pchany lekkim powiewem odsunął się o kilkanaście metrów. ! Zabiegi toaletowe przy brzegu okazały się zbyt uciążliwe. Trzeba było popłynąć do składaka z mydłem i myć się na rufie, której chwiejność zwiększała trudności. Wszystkie razem komplikacje sprawiły, że noc zapadła, zanim wreszcie zaczęły pchać składak z powrotem ku brzegowi. Księżyc świecił za drze- . wami, po drugiej stronie lasu, po tej zrobiło się zupełnie ciemno. - Pośpieszmy się - wysapała Tereska, prychając wodą - bo następną noc spędzimy najeziorze, z tym że w gorszych warunkach. Ognisko zgasło, dotarły do brzegu w całkowitych ciemnościach. Woda, ląd, drzewa i namiot ledwo majaczyły. Po omacku wyciągnęły na trawę dziób składaka, po czym zaczęły potykać się o różne rzeczy. Tereska, szukając zapałek, wsadziła rękę do garnka z poziomkami i przewróciła termos. - Wyciągnij latarkę, powinna być w plecaku! - Nic nie widzę! - zdenerwowała się Okrętka.Znów będziemy miały brudne nogi, przewróciłam się w baQno. b Nie wiem, po co to całe mycie. Gdzie ten plecak, na litość boską, nie mogę się domacać.. - Cicho! - syknęła nagle Tereska. Joanna ChrriieLewska 51 Okrętka zamilkła. Natrafiła na torb sowe zapałki i zamarła trzymając e g' w której by]y zapablisko, coś trzasn ło ` w ręku. W lesie, bardzo ę. - Co to? - wyszeptała cichutko. ruchomiała wlem - odszepnęła niespokojnie Tereska, zniewśród garnków puszek z mlekiem., cukru i Coś tu chodzi. Cicho bądźl Nieznane dźwięki w czarnym ]esie zawsze robi Znów coś O`ętka poczuła, że serce w ą straszne trzasn ło pycha sięjej do gardła. Brzmiało to ę ' zaszeleściło, pękła jakaś sucha g jak czyjeś ciężkie, ale ostrożne kroki. W ałązka. czerni coś wielkie go skradało się po d` oW'opnej Obie zdrętwiał g giej stronie namiotu