... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Każdy by się zmienił po takich przejściach, ale w tym wypadku metamorfoza była wręcz przerażająca. Dawny Terekhov był serdecznym, impulsywnym człowiekiem o żywym poczuciu humoru, uwielbiającym zapraszać oficerów na posiłki i głęboko z nimi zżytym. Obecnie Terekhov był opanowany, zimny i zdystansowany. Nadal przejawiał przebłyski humoru i zawsze miał czas na rozmowę o problemach załogi czy okrętu. Posiadał też niezwykłą wiedzę dotyczącą wszystkiego, co działo się na pokładzie, jak choćby pomysłu z wyznaczeniem d’Arezza na pomocnika Bagwella. I to właśnie rodziło wątpliwości: czy ta reakcja na utratę okrętu i przyjaciół oraz odniesienie ran wymagających regeneracji i długotrwałej terapii była naturalna, czy też stanowiła oznakę słabości. Terekhov mógł się bowiem bać zbliżenia z kolejnymi oficerami, a to by oznaczało, że będzie się także bał zaryzykować okręt i życie ludzi, by wykonać swój obowiązek, bo taki uraz psychiczny pozostawiła w nim bitwa o Hyacinth. 121]. FitzGerald przekroczył już wiek, w którym sława jest ważna, ale był królewskim oficerem i wiedział, co to obowiązek. Nie martwiło go to, czy kapitan swoim postępowaniem nie narazi go na niepotrzebne niebezpieczeństwo, ale to, że nie był pewien, czy ten zdoła wypełnić swoje zadanie, gdyby miał wskutek tego stracić okręt i ludzi. Jak też i to, czy zginą, walcząc z wrogiem, czy uciekając przed nim, bo okaże się, że do walki kapitan nie jest zdolny. Zdawał sobie sprawę, że w znacznym stopniu jest to wpływ „tradycji Saganami”, jak to określano we flocie, uważał jednak, że to dobra tradycja i słusznie kultywuje się ją w akademii. Tymi wątpliwościami nie mógł się jednak z nikim podzielić, a już zwłaszcza z podkomendnymi. Dlatego powiedział jedynie: - Smacznego, i miłego wieczoru, Naomi. Chciałbym cię widzieć na pokładzie o ósmej trzydzieści. Na jedenastą trzydzieści jest zwołana odprawa. - Oczywiście, sir. - Wstała, nie próbując ukryć, że domyśla się jego wątpliwości i podziela je. - Będę o ósmej, sir. Po czym kiwnęła głową i wyszła. i*, - Mamy wstępną zgodę kontroli ruchu, sir - zameldował komandor porucznik Nagchaudhuri. - Jesteśmy na dziewiętnastym miejscu w kolejce do tranzytu. - Dziękuję, komandorze - odparł spokojnie Terekhov, nie spuszczając wzroku z ekranu nawigacyjnego fotela. Ukazywał on symbol okrętu skierowany idealnie prosto ku wlotowi terminalu Lynx. Pod nim pojawiła się czerwona cyfra 19. Leciutko skinął głową z zadowoleniem- Dotarcie tu zajęło sporo czasu. W nadprzestrzeni podróż trwałaby minuty, ale niemożliwe było wejście w nią z sąsiedniej gwiazdy na terminal wormhola znajdującego się w systemie tejże gwiazdy. Studnia grawitacyjna ‘ J 122] gwiazdy powodowała bowiem zmiany w podprzestrzeni, kompresując ją w taki sposób, iż nawigacja w niej stajała się trudna i niebezpieczna. Dlatego okręt musiał pokonać całą drogę w normalnej przestrzeni. Helen Zilwicka siedziała obok komandora Wrighta w sekcji astronawigacyjnej, bo tu dostała przydział na czas tego manewru. Astronawigacja nie należała do jej ulubionych zajęć, ale tym razem wolała ten przydział od swego zwyczajowego w sekcji taktycznej, gdzie trafiła Ragnhild. Powód był prosty - tak główny ekran wizyjny, jak i nawigacyjny ukazywał centralny terminal Manticore Wormhole Junction. Główna gwiazda systemu Manticore klasy GO była ledwie widoczna, bo znajdowała się w odległości siedmiu lat świetlnych za rufą, a jej towarzyszka klasy G2 była jeszcze dalej, a mimo to przestrzeń wokół Hexapumy nie była pusta. Wręcz przeciwnie - znajdowała się tu spora część Home Fleet gotowa do natychmiastowego tranzytu do Trevor Star lub systemu Basilisk, gdyby trzeba było wzmocnić 3. Flotę lub odeprzeć niespodziewany atak podobny do tego, który spustoszył cały system przed zawieszeniem broni. Jej zadaniem oczywiście była także obrona samego nexusa Manticore Junction. Wcześniej obrona opierała się na fortach, ale ostatnie z nich zostały wykreślone ze stanu floty i opuszczone za czasów Janaceka. Operację rozpoczęto wcześniej, jeszcze nim on i High Ridge dorwali się do władzy, ponieważ fortyfikacje przestały być potrzebne po zdobyciu Trevor Star. Drugim równie ważnym powodem był brak ludzi do obsadzania nowych okrętów, podczas gdy forty miały olbrzy-mie i doskonale wyszkolone załogi. Teraz Królestwo i cały Sojusz ponownie znajdowały Slę w defensywie, a zagrożenie wcale nie musiało nadejść Przez któryś z terminali. Mimo to ponowne uaktywnienie ortów nie wchodziło w grę, ponieważ były one zbyt prze- a?załe. Nigdy nie zmodernizowano ich na tyle, by moż- a Je było uzbroić w rakiety nowej generacji, ich systemy [123] 124 radioelektroniczne były przynajmniej o trzy generacje z, stare, a flocie jak nigdy brakowało wyszkolonego persQ nelu. Dlatego ich rolę musiały przejąć okręty liniowe, mimo iż każdy przydzielony do obrony nexusa był o dziewięć naście godzin lotu, czyli prawie dwadzieścia jeden i pół godziny przy standardowych 80 procent maksymalnego przyspieszenia, oddalony od orbity Manticore