... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Zamykaja6c oczy, popełniła kardynalny bła6d, ale było juz za pozno. Oto znow zamieniła sie w naiwna, ZACZNIJMY OD NOWA 109 niewinna, nastoletnia, dziewczyne - jak wtedy, gdy Sean pocałował ja, po raz pierwszy. Zaszokowana zorientowała sie, ze jej ciało niecierpliwie czeka na ciag dalszy. - Dotykaj mnie, Sean - szepneła, dodaja6c w myslach: ,,Kochaj mnie’’. - Tak jak kiedys. - Tak jak kiedys? - spytał cicho. - Jak wtedy, gdy bylismy tak spragnieni siebie, ze nawet krotka rozłaka sprawiała nam obojgu bol nie do zniesienia? Własnie tego chcesz? Tak? Mowia6c to, wedrował dłonia, po jej ciele i tylko to sie liczyło. Dzika za6dza zniszczyła wszelkie granice, watpliwosci, opory. Kate poddała sie bez reszty sile pocałunku i sile pieknych wspomnien. Ale reka, ktora objeła Seana za szyje, nalezała do tej kobiety, ktora, była dzis, tu i teraz. Rozpaczliwie pragneła Seana jak spekana gleba domaga sie deszczu. - Chce ciebie, twoich rak, twojej skory. Ciebie... Chce ciebie całego, Sean... - Kate... Boze, jak mi ciebie brakowało... Nie przerywał namietnego pocałunku. Kate drzała tak, ze z trudem rozpinała guziki koszuli Seana. Gdy piescił jej piersi, az wygieła plecy w łuk. - Chce ci dac rozkosz, jakiej jeszcze nie zaznałas - zapowiedział. - Kazdej samotnej nocy marzyłem, aby byc w tobie... Kate odruchowo wbiła paznokcie w jego plecy i krzykneła, zdajac sie na łaske wprawnego kochanka. 110 PENNY JORDAN A potem razem ruszyli na najwyzszy szczyt rozkoszy. Kate rozpłakała sie z radosci. Akt miłosci, akt całkowitego oddania sie drugiej osobie, a zarazem, potencjalnie, akt tworzenia zycia, miał zawsze dla niej niezwykłe znaczenie. Przed chwila, zgodziła sie poła6czyc w miłosnym zespoleniu z człowiekiem, ktory odrzucił własne dziecko. Gdzie sie podziała jej godnosc? Jakze mogła teraz szanowac sama, siebie? Czuła, ze Sean wycofał sie nie tylko fizycznie, lecz rowniez emocjonalnie. Została znow sama, smutna i zmeczona. Wymknał sie do łazienki, a kiedy wrocił, Kate mocno spała. Patrzyła na nia, pełnym bolu wzrokiem. Kochaja6c sie, zapomniał, ze w jej zyciu był inny mezczyzna - prawdziwy mezczyzna, ktory dał jej dziecko. Usta Seana wykrzywił gorzki, gniewny grymas. W jego objeciach zachowywała sie tak, jakby nigdy nie dotykał jej inny mezczyzna; jakby nigdy nie chciała, aby dotykał ja, inny mezczyzna... Bog jeden wiedział, jak bardzo Sean pragnał, aby tak było. Wciaz czuł jej zapach, a na ustach - słodki smak. Nie zniosłby dalszego zycia bez Kate. Nawet mimo tego, co niej wiedział. ROZDZIAŁ OSMY Kate budziła sie powoli, leniwie, na wpoł swiadomie usmiechnieta do zapamietanych chwil rozkoszy. Przeciagneła sie, a bol miesni potwierdził, ze w nocy nie proznowała. Nie ma to jak obudzic sie rano pozytywnie nastawiona, do swiata... Usmiechneła sie jeszcze szerzej i wyciagneła reke, szukajac Seana na posłaniu. Sean! Rzeczywistosc brutalnie wyrwała Kate z ciepłych ramion snu. Usiadła na łozku, zaatakowana wataha, złych przeczuc. Ubrania przeznaczone do spakowania znikneły, podobnie jak walizki. Zerkneła na zegarek. Dziewiata rano! A przeciez kiedy weszła do sypialni, było pozne popołudnie. Usiłowała opanowac gonitwe mysli. Nie do wiary, ze spała tak długo i tak mocno. Sean zawsze zartował, ze jej długi sen po akcie miłosnym to najlepsza recenzja dla niego jako kochanka. Zestawienie słow ,,Sean’’ i ,,akt miłosny’’ omal nie przyprawiło jej o zawał. Bardzo chciała wierzyc, ze chodzi tylko o słowa. Drzwi sypialni otworzyły sie z hukiem. - Mamusiu! 112 PENNY JORDAN Z wielkim wzruszeniem popatrzyła na synka. Miał na sobie kupione przez Seana drelichowe ogrodniczki, ktore z jednej strony dodawały mu lat, z drugiej zas podkreslały chłopiecy wdziek. - Przynieslismy ci sniadanie - oznajmił podekscytowany. ,,My"? Kate modliła sie w duchu, aby oznaczało to gospodynie, nie zas Seana, lecz skurcz zoła6dka podpowiadał i słusznie, ze zaraz na progu stanie Sean z zapełniona, po brzegi taca. - Długo spałas, mamusiu - zauwazył Oliver z rozpromieniona,, buzia6. -Zrobiłem ci grzanke, a moj tatus pomagał. Wszyscy troje znieruchomieli. Głebiej niz własny bol, Kate dopiekła zakłopotana mina Olivera, ktory czerwony jak buraczek podbiegł do łozka i przycisnał twarz do matki. Odruchowo objeła go opiekunczym gestem. W przeciwienstwie do Kate, chłopiec był za mały, by zrozumiec, dlaczego nazwał Seana tatusiem, lecz na tyle duzy, by wiedziec, ze nie powinien tego zrobic. Sean spojrzał na Kate, postawił tace i wyszedł bez słowa. Zdecydowała, ze nie mozna tego odkładac. Nie potrafiła dłuzej zniesc emocji, ktore przezywał jej synek - jego uzewnetrznionych potrzeb i uczuc, jego szczerego wyznania, jaka, role wyznaczył Seanowi ZACZNIJMY OD NOWA 113 w swoim dzieciecym swiecie. Postanowiła natychmiast wyjechac. Obwiniała sie o krzywde wyrza6dzona6malcowi. Jak mogła nie dostrzegac jego wrazliwosci, jego ukrytych tesknot? Wpuszczenie Seana do uporzadkowanego swiata Olivera poczyniło emocjonalna, zawieruche. Istnieje powiedzenie: ,,Ojcow mozna miec wielu, matke ma sie jedna/'. Jednak na podstawie swoich ostatnich doswiadczen Kate gotowa była przyznac pierwszenstwo prawom biologii, genom. Miedzy Oli-verem i Seanem istniała tajemna wiez, instynktownie wskrzeszona przez dziecko i mezczyzne w chwili ich spotkania. Nie była w stanie nawet płakac, gdy Oliver zdał sobie sprawe z popełnionego nietaktu. Udawała, ze nie usłyszała tego słowa, ze nie dostrzegła rumiencow wstydu na policzkach synka