... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Grzmot wstrząsnął ziemią w miejscu, gdzie stałem. Wyraźnie słyszałem tąpnięcie czegoś, co zdawało się być wielką, toczącą się skałą. Usłyszałem serię miażdżących uderzeń, sprawiających wrażenie, że skała toczy się nieubłaganie w moim kierunku. Przeżyłem chwilę ogromnego zamętu. Moje mięśnie były napięte, całe ciało gotowe do ucieczki. Spojrzałem na don Juana. Wpatrywał się we mnie. A potem dotarł do moich uszu najbardziej przerażający grzmot, jaki kiedykolwiek w życiu słyszałem. Jakby jakaś gigantyczna skała wylądowała tuż za domem. Wszystko zadrżało, a wtedy doznałem czegoś wyjątkowo dziwnego. Przez chwilę naprawdę widziałem za domem skałę wielkości góry. Nie wyglądało to tak, jakby jakiś obraz został nałożony na dom, na który patrzyłem. Nie był to również widok samej skały. Wydawało mi się, jakby hałas stwarzał obraz toczącej się, olbrzymiej skały. Naprawdę “widziałem" ten hałas. Niewytłumaczalny charakter mojego doznania wpędził mnie w głęboką rozpacz i chaos. Nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że moje zmysły są w stanie postrzegać w taki sposób. Opanował mnie całkiem racjonalny strach i postanowiłem ratować życie ucieczką. Don Juan przytrzymał mnie za ramię i stanowczo zabronił uciekać i odwracać się. Miałem patrzeć w kierunku, w którym poszedł don Genaro. Następnie usłyszałem serię huków, przypominających dźwięk spadających na siebie skał, układających się w stos, po czym znowu wszystko ucichło. Kilka minut później don Genaro wrócił i usiadł. Zapytał mnie, czy “widziałem". Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Odwróciłem się do don Juana po pomoc. Wpatrywał się we mnie. – Chyba tak – stwierdził i zachichotał. Chciałem powiedzieć, że nie wiem, o czym mówią. Poczułem się niesłychanie sfrustrowany. Miałem fizyczne wrażenie gniewu i wielkiego skrępowania. – Myślę, że powinniśmy go zostawić tutaj samego, żeby sobie posiedział – powiedział don Juan. Wstali i przeszli obok mnie. – Carlos folguje sobie, pogrążając się w zamęcie – powiedział bardzo głośno don Juan. Siedziałem sam przez kilka godzin. Miałem czas na sporządzenie notatek i na rozważenie absurdalności mojego doświadczenia. Myśląc o tym, zrozumiałem, że sytuacja stała się farsą od chwili, gdy zobaczyłem don Genaro siedzącego pod ramadą. Im dłużej się nad tym zastanawiałem, tym bardziej byłem przekonany, że don Juan zrzekł się kontroli na rzecz don Genaro. Myśl ta napełniła mnie przerażeniem. Don Juan i don Genaro wrócili o zmroku. Usiedli przy mnie po obu stronach. Don Genaro przysunął się bliżej, prawie się o mnie oparł. Jego cienkie i delikatne ramię dotykało mnie lekko, a ja miałem to samo wrażenie co wtedy, kiedy mnie poklepywał. Miażdżący ciężar przygniótł mnie. Opadłem na don Juana, który pomógł mi usiąść prosto i spytał żartobliwie, czy mam zamiar przespać się na jego kolanach. Don Genaro był zachwycony. Jego oczy świeciły. Chciało mi się płakać. Czułem się jak zwierzę, które zapędzono do zagrody. – Czy ja cię przerażam, mały Carlosie? – zapytał naprawdę przejęty don Genaro. – Wyglądasz jak dziki koń. – Opowiedz mu jakąś historię – powiedział don Juan. – To jedyna rzecz, która go uspokaja. Odsunęli się i usiedli naprzeciw mnie. Obaj przypatrywali mi się z zaciekawieniem. W półmroku ich oczy szkliły się jak ogromne, ciemne jeziora. Wyglądały przerażająco, wcale nie były podobne do ludzkich. Wpatrywaliśmy się w siebie przez chwilę, po czym odwróciłem wzrok. Zauważyłem, że nie boję się ich, a jedynie ich oczy przerażają mnie do tego stopnia, że zaczynam się trząść. Czułem bardzo nieprzyjemny zamęt. Po chwili milczenia don Juan przypomniał don Genaro, żeby opowiedział mi, co mu się przydarzyło, kiedy chciał wypatrzeć swojego sprzymierzeńca. Don Genaro siedział w odległości kilku stóp, zwrócony do mnie twarzą. Nic nie powiedział. Spojrzałem na niego. Jego oczy były cztery albo pięć razy większe od oczu zwykłego człowieka. Błyszczały i w nieodparty sposób przyciągały. To, co zdawało się być światłem jego oczu, spowijało wszystko dookoła nich. Ciało don Genaro skurczyło się i wyglądało teraz bardziej jak kocie. Spostrzegałem ruch jego kociego ciała i przeraziłem się