... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Taki rodzaj ukrytej reklamuj - Robią na tym dobry interes. - Elliott wyszczerza zęby. Też jeszcze nie wytrzeźwiał. H W Londynie przemawia pieniądz, chociaż z angielskimi akcentem. Żakiet był gotowy w wyznaczonym terminie^ Elliott miał w ręku wszystkie atuty potrzebne do dalszej|j kampanii, f Książę wyglądał jak z karykatury narysowanej dla| "New Yorkera". Wielki i hałaśliwy, jowialny i dystyn-f gowany. A więc to tak wyglądają angielskie wyższe sfery, i myślał Elliott. Ojciec Victorii był nawet zabawny. Prezen tował się znakomicie w zielonej tweedowej marynarce ze skórzanymi naszywkami. Oczywiście palił fajkę. Księżna ani trochę nie pasowała na matkę tak uroczej córki. Co będzie, jeśli Victoria pójdzie na starość w jej ślady? - zastanawiał się Elliott. Na szczęście do tego czasu cze kało ich co najmniej czterdzieści lat pożycia. Księżna odzywała się monosylabami. Broń Boże, nie dlatego, że brakło jej wychowania - po prostu strasznie się jąkała: "C-c-cudownie. P-p- pięknie". I na tyle się zdały amerykańskie filmy. W Hollywood w głównych rolach wystąpiliby David Niven i Vivien Leigh. Brewster Hali było przestronne i puste. Sufit majaczył gdzieś na wysokości co najmniej sześciu metrów i nie odkurzano go w kątach przez kilka ładnych stuleci. W pokój ach stało mnóstwo antyków - lub choćby starych mebli - lecz brakowało służby, z wyjątkiem pani Norris, pichcącej kolacje. Raz na parę dni przychodziła jej córka, żeby trochę przetrzepać kurze. W innych okolicznościach Elliott byłby znudzony tą starą elegancją. Powtarzał sobie jednak, że tak naprawdę żyją angielscy arystokraci. Oglądał portrety przodków księcia Brompton, sięgające w głąb dziejów aż do bitwy pod Agincourt. Do kolacji - o czym nie omieszkała uprzedzić go Victoria - obowiązywał strój wieczorowy. Niestety większość potraw też była muzealna. Mdła zupa, zmęczone jarzyny i danie główne, które w studenckiej gwarze nosiło nazwę "wielkiej tajemnicy". Deser, czyli "pudding", składał się z ciasta pieczonego przez panią Norris. Z zakalcem w każdym plasterku. Później książę wdał się w dysputę z gościem córki. Najpierw opowiedział o swojej dawnej pracy "w koloniach". Z zainteresowaniem też słuchał wywodów Elliotta, który bez cienia wstydu (przecież w końcu budowa jest też rodzajem "wymiany") opisywał początki i rozwój Century City. - Fascynująca sprawa - wzdychał arystokrata. Szyb ko spoglądał na córkę, uśmiechał się i zdawkowo kiwał głową, jakby z przyzwoleniem. - Uprawia pan może hippikę? - Nie - wymigał się Elliott. - Praktykuję zeń. To wywołało wybuch śmiechu u całej rodziny. - Zabawny z pana młodzieniec - zauważył książę. - B-b-b-bardzo - d-d-dodała księżna. Elliott był uszczęśliwiony rodzicielską pochwałą i uśmiechnął się do Victorii. Lubią mnie, pomyślał. Cie kawe, czy mąż lady też ma jakiś tytuł? Po kolacji zasiedli przy szklaneczce brandy i likieru na obszernym tarasie. Nieoficjalny konkurent dwoił się i 1 aby wywrzeć jak najlepsze wrażenie na rodzicach pani Potem książę wygłosił niekończący się wykład o czyna swoich wielkich przodków. Podróż przez stulecia nie b; zbyt zajmująca. Elliotta w końcu znużyło ciągłe kiwaa głową i niemal zasnął. A stary książę miał dużo więcej < powiedzenia. ^ - Nie tylko w moich żyłach płynie błękitna kre\| w tej rodzinie. Przodek żony walczył pod Henrykiem ^ w bitwie pod Agincourt. - Łaskawie powstrzymał się litanii imion i dokonań królewskich antenatów księżnej^ Wreszcie (wreszcie!) rodzice powiedzieli "dobranoc",^ Elliott i Yictoria zostali całkiem sami. | - Przepraszam, Eli - odezwała się cicho i zmęczo-11 nym ruchem opadła na kanapę. - Tatko wygląda na ;ij nudziarza, lecz jak go lepiej poznasz, na pewno ci się || spodoba. Chciałabym w życiu spotkać kogoś podobnego do niego. Może mnie? - pomyślał Elliott. - Był czarujący. Właśnie tak sobie wyobrażałem prawdziwego angielskiego dżentelmena - zwrócił się do niej. Prawiąc jej komplementy, przysiadł na brzegu kanapy i zaczął się z wolna przysuwać. Wystarczy mi odwa gi? - zapytał sam siebie. Nie ma mowy, to zbyt ryzykow ne. Jednakże Eros zmienił tę decyzję. Do dzieła! Nie pamiętał, jak i kiedy padli sobie w objęcia. Za stanawiał się, czy powinien zaciągnąć ją na górę. Chyba wyczuła jego wahanie, bo w mig rozwiązała problem. - Tylko nie do mnie - zamruczała jak kotka. - Do ciebie. To tuż nad nami. Nie musiała go dłużej namawiać. Na palcach weszli po 196 schodach. Elliott wciąż nie był pewny, czy to senne marzenie, czy rozkoszne szaleństwo, czy - spraw Boże! - rzecz dzieje się naprawdę. Z zapartym tchem czekał w swojej sypialni, szczęśliwy i przerażony. Niepotrzebnie. W nocnej koszuli Yictoria przybrała postać bogini... a wyglądała jeszcze piękniej, gdy po chwili ją zdjęła. Niestety, żeby zachować pozory moralności, musiała uciec tuż przed świtem. Mimo to Elliott wciąż czuł jej obecność, zapach perfum i jedwabisty dotyk skóry. Dobry Boże, rozmyślał, i z tym chcą się równać hollywoodzkie pipeczki? Leżał, chory z miłości, i ciągle się zastanawiał, czy żyje na jawie... czy w świecie fantazji. Co roku w czerwcu Anglia obchodzi trzy ważne wydarzenia: królewską gonitwę konną w Ascot, królewskie regaty w Heniey i turniej wimbledoński - wszystko o rzut kamieniem od pałacu w Windsorze. Pierwsze regaty odbyły się w 1839 roku. Trwają trzy dni i gromadzą najlepszych wioślarzy, a na dodatek słyną z wyśmienitej kuchni. Wimbledon jest najmłodszy z trójki - rocznik 1877 - i ciągnie się dwa tygodnie, podczas których licznie zgromadzona publiczność podziwia kunszt teni sistów. Anglicy uważają ten turniej za mistrzostwa świata. Szczyt szczytów. Ale prawdziwie królewskim rodowodem może pochwalić się wyłącznie Ascot. Histońa cztero dniowych wyścigów sięga 1768 roku. I do tej pory nie wiele się zmieniło. Nawet dzisiaj przybysz z osiemnastego wieku czułby się tam jak w domu. Swoista kombinacja gonitwy, pokazu mody, blichtru... i niezrównanego sno bizmu. Panowie występują w strojach obowiązkowych: szary żakiet, do tego cylinder. Z daleka wyglądają jak wielkie stado pingwinów. Prawdziwą ozdobą zawodów są przede wszystkim damy. Wydawać by się mogło, że zgoa uczestniczą w konkursie upierzenia