... masz przeĹźywaÄ Ĺźycie, a nie je opisywaÄ.
Co się z nim dzieje? Jest tutaj, ów próżniak, głuptak! Jak to? Tutaj? Od kiedy? Co czyni? Położył się i pi mówiła o Marcinie z goryczš. Mówi, że jest nieco chory, podaje jako pretekst, że go powieszono. Powieszono? Pewnie po to, żeby mu ukrać pienišdze na okup za mnie. Pienišdze na twój okup, dostojny? Tak, powiedz co temu skończonemu idiocie o pienišdzach na okupi! Zobaczysz, co odpowie. Nie będzie wiedział, o co chodzi. Wyobra sobie, że przybył tu rozgoršczkowany, w popiechu, i że stosownie do otrzymanego listu zgromadziłam szybko i wręczyłam mu dziesięć tysięcy pięknych, brzęczšcych talarów. Odjechał goršczkowo, nie tracšc ani chwili. W kilka dni póniej kogo ujrzałam powracajšcego z nosem na kwintę i żałosnš minš? Marcina. Twierdzi, że nie otrzymał ani jednego czerwonego denara. Uwięziony jeszcze zanim padło SaintQuentin, nie wie od trzech miesięcy, co się dzieje z jego panem. Nie powierzyłe mu żadnej misji. Bili go i powiesili. Udało mu się uciec i powrócić do Paryża po raz pierwszy od czasu wojny. Takie oto banialuki plecie Marcin Guerre od rana do wieczora, kiedy mu mówię o okupie. Wyjanij to, Alojzo rzekł Gabriel. Marcin nie mógł sprzeniewierzyć pieniędzy, mogę przysišc. Nie jest on nieuczciwy z całš pewnociš. Jest mi oddany i wierny. Nie, panie, nie jest on nieuczciwy, ale obłškany. Obawiam się, że oszalał, utracił pamięć, jest wariatem, którego należy zwišzać, uwierz mi. Chociaż nie jest jeszcze zły, jest jednak niebezpieczny. Przecież nie ja jednš tutaj go widziałam. Wszyscy twoi domownicy wiadczš przeciw niemu. Rzeczywicie otrzymał dziesięć tysięcy talarów. Imć Elyot miał nawet trudnoci z zebraniem ich tak szybko. Jednak jest konieczne, aby na nowo zgromadził takš samš kwotę, a raczej jeszcze większš. Ale w tej chwili nie o to chodzi. Idę do Luwru, będę rozmawiał z królem. Jak to? Bez jednej chwili wypoczynku? Poza tym nie pomylałe, że jest dopiero siódma. Wszystkie bramy zastaniesz zamknięte, otwierajš dopiero o dziewištej. Słusznie, jeszcze dwie godziny czekania. Mój Boże! Użycz mi cierpliwoci na dwugodzinne czekanie, bo przecież trwało ono już dwa miesišce. Ale przynajmniej będę mógł spotkać się z panem de Coligny i panem de Guise. Nie, gdyż prawdopodobnie obaj sš w Luwrze. Zresztš król nie przyjmuje wczeniej niż w południe, nie będziesz mógł go widzieć przed dwunastš. Masz zatem trzy godziny na rozmowę z panem admirałem i panem generałem, porucznikiem królestwa. To nowy tytuł, jaki król nadał w obecnej ciężkiej sytuacji panu de Guise. A tymczasem nie odmawiaj, Wasza Wielmożnoć, przyjęcia posiłku i spotkania się z wiernymi starymi sługami, którzy tęsknili za tobš. W tej samej chwili, jakby po to, aby skrócić młodzieńcowi przykre oczekiwanie, Marcin Guerre, powiadomiony widać o przybyciu pana, wpadł do komnaty, bledszy jeszcze bardziej z radoci niż ze skutków cierpienia. To ty, panie, to ty! Jakie szczęcie! Gabriel jednak przyjšł chłodno wylewnš radoć biednego giermka. Jeli szczęliwie powróciłem, Marcinie, to musisz przyznać, że nie dzięki tobie. Uczyniłe wszystko, co można, bym pozostał na zawsze w niewoli. Jak to, i ty także, panie? rzekł skonsternowany Marcin. Ty także, zamiast mnie oczycić z zarzutów pierwszym słowem, jak na to liczyłem, ty także mnie oskarżasz o zabranie dziesięciu tysięcy talarów. Kto wie? Może powiesz także, że kazałe mi je odebrać i sobie przywieć? Ależ tak, bez wštpienia odpowiedział zaskoczony Gabriel. Tak więc przypuszczasz, że ja, Marcin Guerre, jestem zdolny przyswoić sobie podle cudze pienišdze, pienišdze przeznaczone na okupienie wolnoci mego pana? rzekł biedaczysko głuchym głosem. Nie, Marcinie, nie odpowiedział żywo Gabriel, wzruszony tonem wiernego sługi. Nigdy nie miałem podejrzeń ani wštpliwoci w twš uczciwoć. Rozmawialimy o tym przed chwilš z Alojzš. Ale kto mógł ci zabrać owš kwotę, mogłe jš zgubić w podróży jadšc do mnie. Jadšc do ciebie panie powtórzył Marcin. Ale dokšd, Wasza Wielmożnoć? Od czasu naszego pierwszego wyjcia z SaintQuentin niech mnie piorun trzanie, jeli wiem, gdzie byłe! Dokšd miałem, do ciebie przyjechać? Do Calais, Marcinie. Chociaż lekkomylna i szalona jest twa głowa, niemożliwe, żeby zapomniał o Calais! Jak miałbym zapomnieć, skoro w ogóle go nie znam ze spokojem odpowiedział Marcin