... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Cóż powiem o innych, które i tej nie były warte? Znudziły mnie one i odstręczyły. Chryzyp widząc, że tęsknoty mej nie rozerwie, zapytał w końcu: A Epicharis? Sławną tę niewiastę widywałem dawniej. Dla nadzwyczajnej piękności stryj Marek wielbił ją może równie jak dla wielkich przymiotów, które jej wszyscy przyznawali; lubił jej towarzystwo i miał zwyczaj powiadać, że wyzwolenica ta więcej nad wiele matron patrycjuszy była warta. Lecz za życia stryja z dala ją tylko widywałem, nie śmiejąc bliżej przystąpić. Zostało mi tylko wspomnienie kobiety pięknej, śmiałej, otwartej i dowcipem niezwykłym odznaczającej się. Jeśli nie słyszałeś o niej, powiem więcej, godna jest wzmianki, gdym już o Lucylli i gladiatorze wspomniał. Epicharis urodzona w Rzymie z matki Greczynki, możnego senatora niewolnicy, jest jego córką jak wszystkim wiadomo. Ukochana przez ojca i matkę wychowana była z miłością wielką i staraniem, ale na sposób grecki raczej niż rzymski; kształcono w niej rozum, talenty, piękność, nie do cichego gyneceum, raczej do dworu i na większą sposobiąc ją scenę. Wyrosła też cudownie piękna i zdumiewająca rozumem, w dzieciństwie jeszcze do wielkich zdając się przeznaczoną losów. Zawiodły wszakże nadzieje; zmarł nagle ojciec nie uwolniwszy matki, nie uznawszy dziecięcia, nie zapieczętowawszy testamentu, a chciwi krewni objęli spadek po nim. Młodziuchna Epicharis dostała się w dziale staremu Statyliuszowi, słynnemu z okrucieństwa dla niewolników i nielitościwego serca. Wszak potrafiła go tak ułagodzić i zmiękczyć, że po kilku latach, umierając, nie tylko wolność jej przyznał, ale znaczny bardzo zapis uczynił. Wzbogacona Epicharis życie rozpoczęła nowe, którego dziejów opisać ci nie mogę, to tylko wiem, że ilekroć o niej mówią, z Aspazją i najsłynniejszymi pięknością i rozumem niewiastami ją porównują. Mało jednak tego; Epicharis słynie z energii charakteru w niewiastach rzadkiej i .nadzwyczajnego męstwa. Słowa jej śmiałego obawiają się wszyscy, żart jak strzała przebija. Niechciwa pieniędzy ani zbytku, nierozważna i prawie rozrzutna, prowadzi życie z wytworności i ubóstwa na przemian złożone, ani się do pierwszej nadto przywiązując, ani drugą trapiąc bardzo. Widziano ją nieraz śmiejącą się w największym niedostatku, a smutną wśród przepychów. Samowolna, gwałtowna, idzie za głosem natury i serca popędem, a wrodzony instynkt i rozsądek uchował ją przecież od upodlających namiętności. Nie dbając o jutro, nieraz na świetną wieczerzę wyrzuciła grosz ostatni, a nazajutrz śmiała się z siebie u cudzego stołu. Szczęście jej dotąd towarzyszyło nadzwyczajne, tak, że kilkakroć tracąc wszystko co miała, niespodzianie potem stawała się bogata jakimś nieoczekiwanym wcale darem. Bogowie obdarzyli ją nadzwyczajną pięknością, której życie nierozważne zniszczyć, ani nawet nadwerężyć nie mogło. Dziś jeszcze, gdy się ukaże w amfiteatrze, oczy wszystkich zwraca na siebie i zazdrość niewiast obudza. Z rozkazu Poppei zabroniono jej nawet bywać tam, gdzie by Cezara spotkać mogła, grożąc śmiercią. Śmiała się z tego jak się z wszelkiego śmieje niebezpieczeństwa, ale nienawidząc Nerona, wcale też drogi zabiegać mu nie myśli. Dom jej zawsze otwarty gromadzi w sobie po większej części tych, co Neronowi, jak ona, nie są przychylni. Uczęszczają tam Pizon, Subriusz Flawiusz jednej ze mną rodziny i bliski mi krewny, trybun kohorty pretorianów, Asper, Lukan, Flawiusz Scewinus, Afranus Kwinecjanus i wielu innych. Szliśmy do Epicharis, której drzwi wieczorami stoją otworem mnogim gościom, zastaliśmy też ich wielu, Lukan czytał swego poematu ustępy. Epicharis w lekkiej tunice stała pośrodku wyglądając na Muzę. Gdy ustał poeta oklaskami okryty, przywitała mnie uprzejmie i powiodła za sobą powoli aż na kryptoportyk, który ku ogrodowi prowadził