... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

.. Tak, przyjaciele moi, chociaż od zwycięstwa minęło trzysta lat, Trakt jest nadal tylko cienką niteczką, przeciągniętą przez ocean dzikich i niezamieszkanych ziem. Właściwie nie powinno się ich nazywać niezamieszkanymi, bo są skupiska ludzkie w Minhiriath i Enedhwaith, ale o tych ludach wiadomo bardzo niewiele, i są one nieliczne. Są też rybackie osiedla na brzegach, są i rolnicy, i myśliwi... Na wschodzie zaś, między Traktem i Górami Mglistymi, ziemie wyludniły się i nikt już nie zasiedla brzegów Sirannony. Wcześniej była szlakiem wodnym krasnoludów, spławiających swoje towary na zachód i południe, jednak po tym, jak w ostatnich latach Moria opustoszała, ustało życie również w tych krainach. - A w Dunlandzie? Co tam się dzieje? - dopytywał się Torin. - O! Dunland, przyjaciele moi, to zadziwiający kraj! Jest bogaty w żyzne pola i piękne lasy, także w rudy żelaza. Górale z kraju w przygórzu Gór Mglistych są ludem licznym i wytrwałym. Jak pamiętacie, doszło do zatargów i nawet wojny z Rohanem w przeszłości, byli wrogami również w czasie Wojny o Pierścień. Po bitwie pod Hornburgiem górale uspokoili się i zawarli z Rohanem traktat pokojowy. Pozwolono im żyć wedle własnych praw, ale daninę muszą płacić po dzień dzisiejszy. Wśród nich niemało jest lekkomyślnych młodych wojowników, którzy czasami urządzają zasadzki i napadają na Trakcie, ale zazwyczaj łapią ich i przekazują władzom sami górale, ponieważ bardzo sobie cenią obecny spokój. Olmer powiedział, że nienawidzą oni potomków tych, którzy się poddali, i gardzą nimi. To do nich podobne, są dumni i często honor przesłania im rozum. Radziłbym wam trzymać się od ich kraju jak najdalej i mieć oczy szeroko otwarte, jak będziecie wędrować wzdłuż ich rubieży. - A Marchia Rohanu? Jak tam się mają sprawy? - dociekał krasnolud. - Kwitnie, jak i inne krainy Zjednoczonego Królestwa - wzruszył ramionami kronikarz. - Na tamtych granicach jest, jak na razie, spokojnie, chyba że na zachodnich, we Wrotach Rohanu, czasem pojawi się jakiś oddział rozbójników. Ale z jeźdźcami Rohanu nie mają wielkich szans w otwartej bitwie, a ukryć się w stepach nie ma jak. Lud tam potrafi trzymać mocno miecze! Każdy dorosły mężczyzna jest doświadczonym wojownikiem, taki jest ich stary obyczaj, i nie zamierzają od niego odstępować, chociaż bogactwami znacznie ustępują Amorowi i - tym bardziej - Gondorowi. W Edoras wznosi się Złoty Dwór i król Brego, szósty następca Theodena Wielkiego, rządzi wraz z wybieralną radą swoimi włościami. Rohan jest niewielki, lud nieliczny, żyją tak samo od wieków - z hodowli koni, ale uprawiają też ziemię. Z tamtych stron przychodzą wieści przede wszystkim dotyczące nowych budowli w Edoras, Dunharrow i Hornburgu. Życie toczy się tam niespiesznie i w rytmie starych tradycji. Przy okazji - uśmiechnął się nagle Teofrast - Rohirrimowie zaczęli brać sobie za żony dziewczyny z Dunlandu, które słyną z urody. Z krasnoludami z Błyszczących Jaskiń Aglarondu przyjaźnią się i żyją w pokoju, zresztą o tym czcigodni goście wiedzą lepiej ode mnie. - Powiedziałeś o ichniejszych zachodnich granicach - wtrącił Torin. - A co się dzieje na północnych, wschodnich i południowych? - Co do południowych, wszystko jasne - odpowiedział kronikarz. - To są włości Gondoru. Na północnych rubieżach znajduje się Las Fangorn, z jego niezwykłymi mieszkańcami. - Entowie? - zakrzyknął ucieszony Folko, ponad wszystko kochający w Czerwonej Księdze opowieści o cudach Fangornu i zwycięskim marszu entów na Isengard. - Oni żyją? - Jak najbardziej - zapewnił go kronikarz. - Po zwycięstwie ludzie dowiedzieli się o nich. Rohirrimowie najpierw przyjaźnili się z nimi, ale potem drogi Śmiertelnych i Długowiecznych rozeszły się, jak to zwykle bywa. Entowie nie wkraczali na zasiedlone przez Rohan ziemie, ruszyli na północ i wschód, sadząc na pustynnych wcześniej ziemiach nowe gaje i lasy, które zlały się z czasem w olbrzymi masyw leśny, wielkości niemal połowy starego Fangornu; co się dzieje w jego ostępach, nie wiem, ale dzisiaj Rohirrimowie boją się Mocy lasów i nie ufają jej. Kilka razy usiłowali oczyścić w południowych okolicach nowe pola, jednakże entowie dali im do zrozumienia, że nie doprowadzi to do niczego dobrego. Oczywiście, obeszło się bez przelewu krwi, ale nie wzmocniło to przyjaźni między Lasem i Stepem. Lasy teraz ciągną się od samego Isengardu wzdłuż podnóża Metedrasu i przez stary Fangorn, nieco na północ od Pustynnego Płaskowyżu, wzdłuż rzeki Limligth prawie do Anduiny na wschodzie, na północy natomiast Fangorn połączył się niemal z bezludnym dziś Lorien. Entowie nie marnowali czasu! - powiedział kronikarz. - Ale, tak po prawdzie - ciągnął po chwili milczenia, łyknąwszy zimnego piwa i odsapnąwszy - interesuje mnie dziś przede wszystkim Isengard, i trochę się dziwię, że nie zapytaliście dotąd o niego. Entowie, jak pamiętacie, otoczyli najpierw jego ruiny gęstym młodym lasem, i ludzie powoli zapomnieli drogę do tego niedobrego miejsca. Entowie je otoczyli, ale, według mnie, potem przestali się nimi zajmować, całkowicie oddawszy się rozszerzaniu swoich terenów na wschód i północ. A tymczasem wśród arnorskich myśliwych i tropicieli, którzy wędrują daleko na południe w poszukiwaniu nowych bogatych terenów i nie boją się wkroczyć do Fangornu - entowie przecież tak naprawdę są dobrymi istotami i nigdy nie krzywdzą nikogo, na odwrót, pomagają, gdy człowiek zwróci się do nich z należnym szacunkiem i nie będzie wymachiwał siekierą - tak więc, wśród tych odważnych ludzi od niedawna zaczęły krążyć jakieś dziwne pogłoski. Otóż w otaczających Isengard górach jakoby pojawiły się nieznane dotąd istoty - pół ludzie, pół zwierzęta, nieszczędzące niczego żywego, ale niewchodzące do lasu. Zainteresowałem się tym, dlatego tak chciałem się dowiedzieć od was czegoś o schwytanym karzełku, któremu ktoś polecił odszukać na południu ocalałych orków. Podejrzewałem coś takiego. - Jego głos zabrzmiał głucho; Teofrast pochylił się ku rozmówcom. - Orkowie Sarumana ciągną do starego legowiska... Teraz przejdźmy do granic wschodnich. Tam w tej chwili jest dziwnie spokojnie. Lewy brzeg Anduiny stopniowo zasiedliły różne ludy - z Rohanu, z Gondoru, i z północy, i z północnego wschodu. Niegdyś pustynne Brunatne Ziemie są dziś niemal całe zaorane i obsiane. Na prawym brzegu, w przedgórzu Emyn Muil, odkryto wspaniałe owcze pastwiska, panuje tam cisza i spokój... Długo jeszcze wypytywali Teofrasta o Gondor. Mocarstwo Wielkiego Króla Elessara Elfa rozkwitło w ciągu długich stu dwudziestu lat jego panowania, a zapobiegliwi następcy jeszcze pomnożyli odziedziczone bogactwa. Minas Tirith został ozdobiony wyrobami najlepszych krasnoludzkich budowniczych, którzy nawet wykuli bramę z mithrilu. Uwolniony spod władzy wroga Ithilien przekształcił się w ogród, w którego powstanie wielką pracę włożyli elfowie z Mrocznej Puszczy