... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
- Ale ty, , wuju, chyba nie mówisz o sobie? - zapytała z odcieniem niepokoju. - Dlaczego? ? - Przede wszystkim jesteś jeszcze młody. . . . - Tylko to? ? - zrobił rozczarowaną minę. - A poza tym mam o tobie wyrobione zdanie. Jesteś par excellence nowoczesny i w swojej sile charakteru, i w swojej uczciwości. - Chyba nie twoi rodzice przekonywali cię o tym? ? - Właśnie oni. . W każdym człowieku, na którym nie mogą znaleźć źdźbła brudu, domyślają się wewnętrznego śmietnika. Wprost w głowie im się to nie mieści, że ktoś może zdobywać powodzenie nie nurzając rąk w błocie. - Teraz już wiem. . Jestem aniołem - zaśmiał się. . - Nie. Bynajmniej. Widzisz, wuju - strzepnęła z irytacją rękawiczkami - i na tobie mści się te kilka lat, o które jesteś ode mnie starszy. . . - Kilkanaście - poprawił. . - Tym gorzej. Nie wierzę w aniołów. Znacie tylko dwa sądy: anioł albo łotr. Anioła się nienawidzi i unika, a łotrowi się zazdrości. Ale na przykład ty. Rzeczowy, pełny człowiek - oto wszystko. A najlepszy masz dowód w tym, że twoje powodzenie wszystkich cieszy, wszystkich za wyjątkiem oczywiście, kochanej rodzinki. Wczoraj grałam z młodym Kolbachem w tenisa. Jego ojciec twierdzi, że jesteś wielkim człowiekiem. U Koseckich bywa cały świat ministerialny. Nie lubię tego towarzystwa, ale tym razem czułam się tam świetnie. Cały czas mówiono o tobie. Paweł Dalcz to, Paweł Dalcz tamto. Genialny ekonomista, rozum, uczciwość, mur, beton, żelazo i takie rzeczy. - I tobie to sprawiało przyjemność? - zdziwił się szczerze. - Tak. . - Ale dlaczego? ? Zamyśliła się i milczała przez dłuższą chwilę: - Lubię cię - powiedziała wreszcie tonem rozwagi - mam dla ciebie szacunek. Widzisz, niewielu spotyka się ludzi, dla których można mieć szacunek i lubić ich jednocześnie. Gdy rozmawiam z tobą, albo po prostu, gdy na ciebie patrzę, mam poczucie pewności, zaufania, coś tak jak w reklamie PKO. - Ostrożnie, , Nito, to brzmi prawie jak oświadczyny! Potrząsnęła głową: - Nie. . Ty nigdy nie wybrałbyś takiej jak ja. - Nie doceniasz siebie. . Jesteś czarująca. I bardzo rozsądna. - Ostrożnie, , wuju, to brzmi prawie jak zachęta! Roześmieli się oboje i Paweł powiedział: - Chciałbym ci zrobić przyjemność. Czy będziesz zadowolona, jeżeli zniszczę ten dokument podpisany przez twego ojca? 143 Nita zarumieniła się: - Nie. . Byłaby to zapłata za moją. . . sympatię. Nie chcę. - Jednakże, , gdybym na przykład bez powodu spalił ten papier? . . . - To co innego. . - Więc bądź pewna, że nie chodzi mi o rewanż. Rewanżuję ci się tym samym, czyli sympatią, a zobowiązanie twego ojca nie jest dla mnie tyle warte, co możność sprawienia ci małej przyjemności. Wstał, przeszedł do gabinetu, otworzył kasę ogniotrwałą i wydobył z niej dwa arkusiki papieru. Na jednym było spisane zobowiązanie Jachimowskiego, na drugim jakieś już niepotrzebne notatki. Powrócił do salonu i stając przy fotelu Nity pokazał jej pierwszy mówiąc: - Tak wygląda to, , co twemu ojcu nie daje spokojnie spać. Czy chcesz przeczytać? - Nie - potrząsnęła głową - nic mnie to nie obchodzi. Prawdopodobnie chodzi o jakieś świństwo, a ja nie mam zamiaru. . . - Zrażać się jeszcze bardziej do moralności papy? ? . . . Masz rację. Zbliżył się do kominka, lekko odsunął gobelinowy ekran i zapalił zapałkę. Po chwili tylko czarny niekształtny popiół został z arkusika zawierającego notatki. Drugi, z oświadczeniem Jachimowskiego, nieznacznie, lecz nieomylnie wsunął do bocznej kieszeni marynarki. - Nie prosiłam cię o to - powiedziała Nita, a w jej oczach Paweł wyczytał wdzięczność - ale to było takie w twoim stylu. - O, , zupełnie w moim - z przekonaniem potwierdził Paweł. . - I to mi naprawdę sprawiło przyjemność. Nie chciałabym użyć tego słowa, bo brzmi ono zbyt patetycznie, ale w tym całopaleniu było też coś patetycznego. Jesteś. . . wielkoduszny. - Aż wielkoduszny! ! - reflektował ją żartobliwym tonem. - W ogóle, , wuju szalenie mi się podobasz. - Może zakochasz się we mnie? ? - Nie - odpowiedziała po sekundzie zastanowienia - jesteś dla mnie za duży, za obcy. Nie potrafiłabym dosięgnąć do twoich zainteresowań. Ja, widzisz, bliższa jestem temu prostemu życiu. A ty operujesz w jego najbardziej złożonych formach. Czuję się przy tobie tak jak, powiedzmy, samotny marynarz na olbrzymim okręcie. Sam nie jest w stanie kierować nim ani nawet go poznać. Paweł pomyślał, że ta mała ma bardzo ciekawy umysł, że nie spodziewał się po niej tak oryginalnych bądź co bądź poglądów i że warto zająć się nią bliżej. - Jestem stworzona do jakiejś skromnej, małej łódeczki - mówiła - i z tą może bym sobie dała radę nawet wśród burzy. Tak przynajmniej zdaje mi się teraz