... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Trent nie miał wątpliwości, że w tej sytuacji centaury przystaną ochoczo do niego, ale źle je ocenił. Zamiast do niego, przyszły do mnie, prosząc o jakiś sposób na pozbycie się plagi robaczków. Ich przywódca, Alfa Centauri, przyszedł do zamku i postawił mi Pytanie. Nie chciałem wplątywać się w to z powodu politycznego tła sprawy, zaproponowałem więc cenę, która miała zniechęcić centaury do moich usług: roczna służba każdego centaura za pozbycie się plagi. To dawało razem około trzystu lat. Ale zgodziły się na te warunki, co było dla mnie prawdziwym zaskoczeniem. Zgodnie z moim poleceniem Alfa musiał pójść do Źródła Nienawiści, znajdującego się w północnym Xanth, wziąć z niego jedną kroplę, zmieszać ją z tysiącem kropli normalnej wody i tak przygotowanym roztworem spryskać stado. Eliksir Nienawiści jest niebezpieczny dla tego, kto go używa, ale w dużym rozcieńczeniu czyni używającego nieznośnym jedynie na moment. Robaczki świętojańskie nie zniosą spryskanych ciał. Nie będą w stanie atakować i wkrótce zginą z braku pożywienia. Po tej akcji dysponowałem armią trzystu centaurów gotowych dla mnie pracować. Cóż miałyby robić? Znalazłem w końcu zajęcia. Jedna załoga budowała mosty przez tę — no, jak to się mówi — w każdym razie bardzo potrzebne mosty. Jeden prowadził tylko w jedną stronę, a drugi był niewidzialny, więc nie wszyscy mogli z niego korzystać. Miały być ładnie zaprojektowane i po mistrzowsku wykonane, a na tym centaury dobrze się znały. To była prawdziwa służba dla społeczeństwa, choć nikt o tym nie pamiętał. Największa grupa pracowała przy renowacji zamku. Cały czas unosił się w nim charakterystyczny, zgniły odór pozostały po czasach zombi, który wprawiał Zofię w niepokój. W związku z tym wiele zmieniliśmy, pracując według specjalnego wzoru: prosta komenda mogła spowodować przesunięcie pokojów i ścian, a fosa zmieniała swój kształt i głębokość (Souffle prawie wyleciał w powietrze, przerażony pierwszą próbą), a i drzewa dookoła poustawialiśmy w innych miejscach. Ścieżki prowadzące do zamku także ciągle się zmieniały, a w konsekwencji zmieniało swe położenie wejście do zamku. Krótko mówiąc, to tak, jakby się miało kompletnie nowy zamek, na zewnątrz i wewnątrz, W dwie i pół chwili. Zmiany w zamku uczyniły wiosenne porządki przyjemnością dla Zofii. Mogła teraz zmieniać wszystko nie do poznania. W ten sposób ziścił się sen kobiety. Centaury zakończyły prace dokładnie według harmonogramu, rok po zawarciu umowy, i zaraz potem zniknęły. Zanotowałem sobie, by nigdy więcej nie próbować oszukać centaura. Tymczasem Trent, zwany obecnie Złym Magiem, stracił szansę na zwerbowanie centaurów do współpracy. Ale on także był uparty. Parł do przodu bez względu na wszystko. Maszerował na Północną Wioskę, stosując prosty środek, którego go nauczyłem — wszystko, co mogło być dla niego niebezpieczne, zamieniał w to, co nie było w stanie mu zagrozić. Jeśli ktoś próbował go zabić, zamieniał takiego człowieka w rybę i pozwalał jej rzucać się tak długo, aż znalazła wodę albo zdechła. Ludzi dokuczliwych zamieniał w bezpieczne dla siebie zwierzęta lub rośliny. Gdy mężczyzna imieniem Justin wszedł Trentowi w drogę, został zamieniony w drzewo stojące na środku wioski. Niektórzy ludzie stawali się dziwacznymi stworzeniami: różowymi smokami, dwugłowymi wilkami, lądowymi ośmiornicami lub monetonogami. Pewna dziewczyna próbowała skierować Trenta w niewłaściwym kierunku i została zamieniona w źrebicę skrzydlatego centaura. Była wyjątkowo atrakcyjnym okazem swego gatunku i jednocześnie jedynym tego rodzaju. Zasmucona, uciekła do Mózgokorala i błagała o azyl w jego siedzibie. Otrzymała, co chciała, i wkrótce o niej zapomniano. Inni, widząc, co się dzieje, postanowili przyłączyć się do Złego Maga. Rewolucja się rozwijała i zyskiwała na sile. Król Burz musiał użyć swego talentu do obrony. Przywołał nieprawdopodobną nawałnicę. Ale że miał już siedemdziesiąt cztery lata, siły powoli go opuszczały. Nawałnica zamieniła się w słaby wiatr z deszczem i żałosnym gradem. Wyglądało na to, że nic nie jest w stanie powstrzymać Złego Maga od zapędzenia Króla Burz do kąta i zamienienia go w karalucha. Ale stary król był przebiegły. Przekupił jednego z zaufanych współpracowników Trenta i nakłonił go do rzucenia na Złego Maga zaklęcia snu. Sztuczka zadziałała i Trent zapadł w sen podczas ostatecznego natarcia. Jego przyjaciele pośpiesznie wynieśli ciało. Teraz poplecznicy króla stali się bardziej odważni i nieustępliwi. Jedynym sposobem uratowania Trenta było wywiezienie go z Xanth. Strażnik bramy przy Tarczy zadecydował, by go przepuścić; to był ostatecznie jedyny sposób na uzyskanie pewności, że nigdy nie wróci. Rzeczywiście wszystko wskazywało na to, że nie wróci. Sprawy Mundanii są wielce niejasne dla zwykłych ludzi i minęło aż dwadzieścia lat do momentu, gdy mogliśmy poznać jego losy. Osiadł w sąsiednim kraju, ożenił się i miał syna, lecz wkrótce stracił oboje w wyniku jakiejś mundańskiej plagi. To miało znaczące konsekwencje dla Xanth i dlatego o tym wspominam. Inaczej nie zawracałbym sobie głowy. Rewolucja zakończyła się, a Król Burz triumfował. Wiem, że nie byłem jedynym, który żałował. Los Xanth miał pozostać mierny. Przez następne dwanaście czy nawet więcej lat życie toczyło się swoim torem. Nagle Zofia, mająca wtedy sześćdziesiąt pięć lat, zdecydowała się wrócić do Mundanii, by tam umrzeć