... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
^fs28Wtedy między wszechświatem a cząstką najmniejszą, atomem. Żadnej byś nie odnalazł różnicy logicznie widomej; Bo jeśli całość będzie ogromna, wielka bezmiernie, To i atomy bezmiarem odpowiadałyby wiernie, Jako bez granic podzielne. Na taki w rzeczach porządek Burzy się umysł badacza i zgoła prosty rozsądek. Musisz wiec wyznać w końcu, że są te najmniejsze drobiny. Których już nie podzielisz. Są dla tej samej przyczyny Nieprzenikliwe, wieczne. Gdyby natura wreszcie. Tworząc rzeczy, najmniejsze dzieliła bardziej jeszcze, Gdyby się wszystko wciąż dalej bez końca rozdrabniało, Nigdy by wstać nie mogło na nowo żadne ciało. Bo szczątki tak zmalałe nie mogą mieć walorów, Które materia rodna mieć musi dla swych tworów: Więc zdolności ciążenia, ruchu i uderzania — Tego, co jest niezbędne dla rzeczy powstawania. Dlatego ci, co w ogniu znaleźli treść istności, Wierząc, że wszystko z ognia wywodzi się najprościej, Bardzo się zabłąkali, niezdarni myśliciele, Z Greczynem Heraklitem, przywódcą swym, na czele. Sławny on u niektórych ze swoich współplemiennych Ze swych słów i wyrażeń nie mądrych, ale ciemnych. www.zrodla.historyczne.prv.pl Wszedżie najbardziej bowiem wielbią i cenią głupcy Mędrków którzy potrafią misternem słowem kupczyć, I zawsze prawdą będzie dla ich mizernej duszy, Co tajemniczo, dziwnie i dźwięcznie brzęczy w uszy. Jeśli to wszystko tylko z ognia — to ktoś zapyta, Czemu jest różnorodność rzeczy tak rozmaita. Na nic dowód, że ogień gęstnieje raz, raz rzednie, Jeśli przedmioty z ogniem mają natury jednię. Wtedy, gdy większa gęstość — powstałby żar płomienia; Mniejsza — wtedy się tylko potęga ciepła zmienia. Nic nie wyniknie nadto z tych uproszczonych przyczyn, Choć ktoś, fałszywe racje podając, głośno krzyczy. Nie ma cienia powodu, by rzeczy różnorodne Miały się nam tłumaczyć gęstym lub rzadkim ogniem. Zresztą wtedy dopiero żar gęsty i gorący, Lub rzadszy, chłodny będzie, gdy próżnię doń dołączyć. Że zaś biedakom Muzy masę sprzeczności kładą — Bojąc się uznać próżnię, tak przeczą prawdy śladom, Że w strachu nad przepaścią do reszty gubią drogę. Nie widzą, że bez próżni musi być stały ogień, Że wszystko byłoby wtedy spoiste, niczem kamień, Twarde — niczego z siebie wysłać nie byłoby w stanie. Widać przecie, jak ogień śle ciepło, blask płomienia; Nie jest więc wcale ścisły, skoro w oczach się zmienia. Jeśli zaś wierzą oni i głoszą taką bzdurę, Ze ogień gaśnie skupiony i zmienia swą naturę, Jeśli nie dadzą znowu żadnej granicy temu — Dawno już zgaśnie ogień podczas ich żmudnych przemów I jako rzeczy tworzywo nicość im pozostanie. Cokolwiek bowiem w przemianach wyjdzie poza swój kraniec, www.zrodla.historyczne.prv.pl Umiera i już nie ma tego, co przedtem było. Musi więc być coś stałego, co oprze się wszelkim siłom, Aby ci wszystkie rzeczy nie obróciły się w nicość, By powstać znów z niczego — przez jakąś moc tajemniczą! Skoro istnieją takie najbardziej pewne ciała, Których właściwość, natura, jest zawsze ta sama, stała, Za których porządku zmianą, przybytkiem lub ubyciem Zmieniają się przedmioty, natura ich i życie — Jasne, że one z ogniem nie mają nic wspólnego. Byłoby bez znaczenia przydawać sens ich biegom, Zmieniać ilość, porządek, gdy ich natura stała, Ognista będąc, różne wydając z siebie ciała Zawsze i tylko jedno mogłaby tworzyć: ogień. Prawda jest taka, myślę: że owe ciałka mnogie, Których zbieg, ruch, porządek, kształt, układ odpowiedni Wytwarzać może ogień w warunkach ciągle jednych, Gdy zmienić ich porządek, zmieniają też swą własność. Nie są to ciałka-ogniki, nie parzą, nie świecą jasno, Nie są podobne do żadnej rzeczy, mogącej wysłać Ku nam ciałeczka, co znajdą odczucie w naszych zmysłach Mówiąc, że wszystko z ognia i że z niczego więcej, Że nic prócz ognia nie ma — trzeba być wprost szaleńcem. Sam bo Heraklit jawnie podważa własne tezy, Gdy na podstawie zmysłów przeciw tym zmysłom wierzy. Dzięki nim przecie mógłby szersze poznanie odnieść. Jak dzięki nim się poznał ze swym powszechnym ogniem. Wierzy biedak, że zmysły poznają ogień. Zgoda. Lecz że nie tylko ogień — nie wierzy. Mała szkoda! Już nie próżne to dla mnie gadanie, lecz zgoła szalone. Cóż zostanie, gdy rzucić na wartość zmysłów zasłonę? www.zrodla.historyczne.prv.pl Czemże fałsz odróżnimy? Jak dojdziem prawdy rzeczy? Czemu wreszcie, jeżeli już zmysłów świadectwom przeczyć, Ogień tylko uznawać, a wszystko inne mieć za nic, Nie zaś ogniowi przeczyć i wierzyć we wszystko poza nim. Jedno czy drugie twierdzić, to w równym być obiedzie. Toteż ci, którzy widzą ogień i ogień wszędzie I o naturze ognistej długie prowadzą wywody, Ci także, którzy myślą, że wszystko rośnie z wody. I ci, co wierzą w powietrze jako wszechrzeczy tworzywo, I ci, co w ziemi widzą jedyną matkę prawdziwą, Z której się wszystko rodzi (bo różni różnie sądzą) — Wszyscy z dala od prawdy po krętych ścieżkach błądzą. Dodaj tych, którzy dwie upatrują świata przyczyny: Ogień razem z powietrzem, lub ziemię i wodę. I innych, Wedle których są cztery zarodki wszelkiego istnienia, Cztery materie: powietrze, woda, ogień i ziemia