... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Ponieważ jednak od czasów Freu- da w kulturze dokonała się znaczna ewolucja, sprzeczność tę coraz trudniej tolerować. W książce tej przedstawię propozycję rozwiąza- nia problemu. Bazować będę na przekonaniu, że w dotychczasowych rozważaniach pominięty został wy- miar ludzkiego doświadczenia, podstawowej wprost wagi dla problemu ludzkiej woli. Ilustracją niech będzie tu fragment zaczerpnięty z pracy Hudsona. Hoaglanda: „Załóżmy, że jestem wszechmocnym fi- zjologiem, wyposażonym w pełną wiedzę o fizjologii, chemii i komórkowych czynnościach twojego móz- gu w każdym momencie. Posiadając taką wie- dzę, byłbym w stanie dokładnie przewidzieć, co bę- dziesz robił, ponieważ twoje zachowanie, włączając w to twoją świadomość i mowę, jest całkowicie funkcją działalności nerwów. Ale będzie tak tylko wtedy, jeśli zataję przed tobą wyniki mojej pre- dykcji. Załóżmy, że powiem ci, co zrobisz za chwi- lę. Teraz fizjologia twojego mózgu ulec może zmia- nie, ponieważ mózg twój otrzymał nowe informacje. Możesz w związku z tym zachować się całkowicie niezgodnie z wynikami mojego przewidywania. Je- śli chciałbym wziąć uprzednio pod uwagę skutki mojej informacji, skazany byłbym na nie kończące się cofanie — z punktu widzenia logiki... Kręcił- bym się w kółko, starając się uwzględnić skutek uwzględnienia, skutek skutku uwzględnienia, i tak bez końca."21 Ludzkie postrzeganie i świadomość, to znaczy po- znanie — są w człowieku elementami nieprzewidy- walnymi. A człowiek jest istotą uparcie dążącą ku poznaniu; zmiana świadomości, która za tym idzie, jest zarówno „wewnętrzna", jak i „zewnętrzna" — « H. Hoagland, Science and the New Humontsm, „Science", nr CXXXXIII, 1964, s. 114. 247 składają się na nią zarówno siły świata zewnętrzne- go oddziałujące na jednostkę, jak i postawa jedno- stki, która siły te postrzega. Zauważmy, że w przy- kładzie Hoaglanda na świadomość postrzeżeniową złożyć się może postrzeżenie zapomnianych wyda- rzeń z dzieciństwa i innych „głębokich" doświad- czeń, pojawiających się podczas terapii. Dotykamy tu — wyprzedzając to, o czym mówić będziemy później — problemu intencjonalności In- tencjonalność w doświadczeniu ludzklim jest tym, co leży u podłoża woli i decyzji. Nie jest ona czymś jedynie wobec woli i decyzji uprzednim, ale czyn- nikiem, który je uniemożliwia. Jasne jest, dlacze- go Zachód ją zlekceważył. Od czasu, kiedy Karte- zjusz oddzielił rozumienie od woli, nauka idzie na- przód bazując na owym rozróżnieniu i przyjmuje, że „fakty" o człowieku można oddzielić od jego „wolności", poznanie można oddzielić od działania. Utrzymanie tej dychotomii, szczególnie od czasów Freuda, nie jest już możliwe — chociaż on sam (od- dając sprawiedliwość jego odkryciom) — trzymał się owego podziału. Intencjonalność nie usuwa wpły- wów determinizmu, umieszcza natomiast problem determinizmu i wolności w głębszym planie. Rozdział VIII PRAGNIENIE I WOLA Między wyobrażeniem A tworzeniem Między uczuciem A odpowiedzią Rozpościera się Cień Życie jest bardzo długie T. S. Eliot Nie sposób przejść do porządku dziennego nad sprzecznościami, które dostrzegliśmy w psychologii i psychoterapii. Nie sposób także wolę i decyzję pa- cjenta pozostawić przypadkowi. Nie możemy praco- wać zakładając, że w końcu pacjentowi „jakoś się Nudaje" dokonać wyboru albo zoistaje popchnięty ku decyzji przez żmudną pracę terapeuty lub pracę wspólną, albo że pacjent działa w poczuciu, że te- rapeuta (występujący teraz w roli spolegliwego ro- | dzica) oczekuje i nagrodzi odpowiednie jego — pa- cjenta, posunięcia. Sądzę, że musimy podjąć decy- zję i cofnąć się ku środkowi obrazu. „Kamień, któ- rym wzgardzili budowniczowie, stał się kamieniem węgielnym budowli." Nie chodzi nam o to, by prze- ciwstawić determiinizmowi wolną wolę, ani o to, aby zaprzeczać istnieniu tego, co Freud opisywał jako doświadczenie nieświadomego. „Nieświadome siły" oczywiście działają; każdy, kto przeprowadzał tera- 249 pię, miał możność przekonać się o tym wiele razy podczas seansu.1 Rozwiązaniem nie ma być odrzucenie tezy o nie- skończonej ilości deterministycznych sił oddziałują- cych na każdą jednostkę. To, o czym mówimy, bę- dzie jaśniejsze, jeśli przyjmiemy również, że hipo- teza determiinrzmu ma pewne zalety. Jedną z nich jest to, że wiara w deterrninizm, tak jak dzieje się to w marksizmie, komunizmie czy behawioryzmie, jednoczy człowieka z jakimś potężnym ruchem. Je- den z paradoksów stanowi to, że im bardziej zwią- zanym się jest z ruchem zdeterminowanym (jak w marksizmie), tym bardziej jest się wolnym do peł- nego pasji działania. Inna zaleta determinizmu po- lega na tym, że uwalnia on od niezliczonych drob- nych i mniej drobnych problemów, które trzeba rozwiązywać każdego dnia; są one już z góry roz- wiązane. Po trzecie, determinizim pomaga przezwy- ciężyć własną samoświadomość: człowiek będąc pewnym siebie może iść dalej swoją drogą. W tym sensie determinizm jest poprzez sprowadzenie pro- blemu na głębszy poziom rozszerzeniem ludzkiego doświadczenia. Jeśli jednak mamy pozostać wierni do końca naszemu doświadczeniu, na tymże samym głębokim poziomie odnaleźć musimy naszą wolność. Paradoks ten chroni nas przed mówieniem o „cał- kowitym zdeterminowaniu", które jest logicznie sprzeczne. Jeśli stwierdzenie to byłoby prawdziwe, nie byłoby potrzeby jego dowodzenia. Gdyby ktoś zaczął dowodzić, jak to zdarzało się często za mo- ich uniwersyteckich czasów, że jest we wszystkim zdeterminowany, zgodziłbym się z jego argumenta- mi, dorzucając do jego listy sposoby, na które jest zdeterminowany przez siły nieświadomego, z któ- 1 W. James w rozdziale o woli w Principles of Psychologu stwierdza, że problem wolnej woli jest nierozwiązalny na po- ziomie psychologicznym