... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Wreszcie pojawił się Nick. Wypatrzył ją natychmiast i pomachał, lecz nim podszedł do niej, kilka razy zatrzymał się, by zamienić parę słów ze znajomymi. Miał na sobie swój mundurek, to znaczy dżinsy, kowbojskie buty i kurtkę. Po opuchliźnie na policzku został jedynie siniak. Widać było, że Nick jest zmęczony. Nie chciało mu się nawet uczesać ani ogolić po kąpieli. Mimo to był cholernie przystojny. Przysiadł się, zajmując miejsce naprzeciw niej, i sięgnął po menu. – Sędzia Murphy nas zwodzi. Celowo opóźnia wydanie nakazu rewizji na plebanii – rzekł cicho, patrząc w menu. – Nie widzi problemu z pickupem, ale uważa… – Cześć, Nick. Co ci podać? – O, cześć, Angie. Maggie zauważyła wymianę spojrzeń między Nickiem i ładną jasnowłosą kelnerką. Ta kobieta nie tylko odbierała od niego zamówienia na posiłek, pomyślała Maggie. Była przyzwyczajona do czegoś więcej. Znacznie więcej. – Co u ciebie? – spytała, starając się, żeby brzmiało to jak grzecznościowe pytanie, ale nie odrywała oczu od Nicka. – No wiesz, kompletne szaleństwo. Mogę prosić o kawę i tosta? – Unikał jej wzroku. Wyrzucał słowa jak karabin maszynowy, żeby ukryć zmieszanie. – Z pszennej mąki? I kawa z dużą śmietanką? – Taa, dzięki. – Nie mógł się doczekać, kiedy kelnerka odejdzie. Uśmiechnęła się i opuściła ich, kompletnie ignorując Maggie, chociaż przed przyjściem Nicka trzy razy dolewała jej kawy. – Stara przyjaciółka? – zapytała Maggie, wiedząc doskonale, że nie ma prawa pytać, ale zdenerwowanie Nicka sprawiało jej dziką przyjemność. – Kto? Angie? Taa, można chyba tak powiedzieć. – Wyciągnął z kieszeni komórkę Christine i położył ją na stole. – Nie lubię tego – oświadczył, wskazując na telefon. Rozpaczliwie próbował zmienić temat. – Robi bardzo miłe wrażenie. – Maggie nie miała ochoty popuścić mu tak łatwo. Spojrzał jej w oczy, jakby sięgał do samej głębi jej duszy. Maggie natychmiast wspomniała ostatnią noc. – Miła jest, ale przy niej dłonie mi się nie pocą ani kolana się nie trzęsą, jak to dzieje się przy tobie – oznajmił cicho z wielką powagą. Maggie poczuła się bezbronna, ogarnięta cudownym ciepłem, a zarazem obudziły się w niej pragnienia, do których nie miała prawa. Musiała coś z tym zrobić. – Nick, jeśli chodzi o wczorajszą noc… – Chyba nie myślisz, że chciałem wykorzystać twój stan. No wiesz, wypiłaś sporo. Zerknęła na niego. Patrzył na nią z powagą. Był szczerze zmartwiony. Czyżby miniona noc była dla niego czymś więcej niż jedną z wielu schadzek? Chciałaby, żeby tak było, powiedziała jednak: – Najlepiej będzie, jeśli o tym zapomnimy. Zraniła go. Skrzywił się. – A jeśli ja nie chcę zapomnieć? Maggie, nie pamiętam, kiedy się tak czułem, nie mogę… – Nick, proszę. Nie jestem naiwną kelnerką, więc daruj sobie te banały, nie udawaj… – To nie jest banał. Kiedy wczoraj myślałem, że wyjechałaś, że cię więcej nie zobaczę, czułem się, jakby mnie ktoś kopnął w brzuch. A wieczorem… Maggie, nogi miałem jak galareta, całkiem zgłupiałem. Wierz mi, nigdy mi się to nie zdarza, kiedy jestem z kobietą. – Spędziliśmy razem dużo czasu. Oboje byliśmy wyczerpani. – Wcale nie byłem taki wyczerpany. Ani ty. Patrzyła na niego. Czy rzeczywiście nie zdołała ukryć, jak bardzo go pragnie? Czy może odezwało się tylko jego męskie ego? – Czego się spodziewałeś, Nick? Rozczarowałeś się, że nie możesz dodać jeszcze jednego imienia do listy swoich podbojów? – Rozejrzała się wokół. Nikt nie zwrócił uwagi na jej pełne emocji szepty. – Wiesz, że to nie tak. – Więc może podnieca cię zakazany owoc? Jestem mężatką, Nick. Może to nie jest najlepsze małżeństwo pod słońcem, lecz ma swoje znaczenie. Proszę, zapomnijmy o wczorajszej nocy. – Zapatrzyła się w swoją kawę, czując na sobie jego wzrok. – Tost i kawa – przerwała im Angie, ale Maggie wcale to nie ucieszyło. Może ona też nie miała ochoty zapomnieć. Angie postawiła przed Nickiem talerz i filiżankę, zmuszając go, żeby się wyprostował. Nie spuszczał jednak wzroku z Maggie, która zastanawiała się właśnie, czy ładna kelnerka wyczuła napiętą atmosferę przy ich stoliku. – Przynieść ci coś jeszcze? – Angie spytała tylko Nicka. – Maggie, chcesz coś? – Celowo zwrócił się do niej. Angie wyraźnie się speszyła. – Nie, dziękuję. – Okej – rzekła Angie i szybko odeszła. Na chwilę zapanowała krępująca cisza. – Powiedziałeś, że sędzia Murphy nie spieszy się z nakazem rewizji na plebanii. Dlaczego? – Maggie wróciła do pracy, w dalszym ciągu unikając wzroku Nicka. – Murphy i mój ojciec należą do pokolenia, które uważa, że księży katolickich należy zostawić w spokoju – powiedział, mażąc tost masłem szybkimi, nerwowymi ruchami. – Czy jest w ogóle szansa na ten nakaz? – Próbowałem go przekonać, że chodzi nam o Raya Howarda. – Wciąż myślisz, że to Howard. – Nie wiem. – Odsunął tost, nie próbując go nawet, i podrapał się w brodę. Po raz drugi zobaczyła bandaż na jego dłoni. – Co ci się stało? Rzucił wzrokiem na swoją rękę, jakby już o niej zapomniał. – Nic takiego. Słuchaj – rzekł, nachylając się ku niej. Z jego zmęczonych oczu zaczął wyłaniać się niechciany lęk, zadawniony, mający swoje źródło w odległej przeszłości. Maggie poszybowała myślą daleko, starając się dociec, jakie demony dręczą Nicka. Dojrzał jej nieobecne spojrzenie i chrząknął. – Przepraszam – rzekła, natychmiast gotowa, by go wysłuchać. – Ksiądz Keller powiedział mi wczoraj wieczorem, że Ray Howard rok temu opuścił seminarium. Czekając na Murphy’ego, sprawdziłem co nieco. Howard był w seminarium w Silver Lake, w New Hampshire. To jakieś osiemset kilometrów od Wood River. Teraz naprawdę zaczęła go słuchać. Usiadła prosto i wpatrywała się w Nicka. – Jak długo tam był? – Ostatnie trzy lata. – To go wyklucza jako podejrzanego o morderstwo w Wood River. – Być może, ale czy to trochę nie za dużo jak na zbieg okoliczności? Trzy lata w seminarium, na pewno nauczył się czegoś o ostatnim namaszczeniu. – Był tam, kiedy popełniono pierwsze morderstwo? – Hal właśnie to sprawdza. Rozmawiałem z dyrektorem seminarium, ojcem Vincentem. Nie zdradził mi żadnych szczegółów, ale powiedział, że Howard został zmuszony do opuszczenia seminarium z powodu niewłaściwego zachowania. Zabrzmiało to, jakby zostało to udowodnione. – Niewłaściwe zachowanie w przypadku kleryka to może być wszystko, począwszy od złamania przysięgi milczenia do plucia na chodnik. Nie wiem, Nick. Howard wydaje mi się za miękki, żeby się poważyć na coś takiego