... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
.. Odetchn±ł krói, nałożył pantofle i wrócił do sypialni tronowej. Odt±d jednak odmienił się bardzo: przygody, które przeżył, uczyniły usposobienie jego mniej wojowniczym i po kres swych dni zajmował się już wył±cznie cybernetyk± cywiln±, a wojennej ani tkn±ł. DORADCY KRÓLA HYDROPSA Argonautycy byli pierwszym z plemion gwiezdnych, które zdobyło dla rozumu głębie oceanów planetarnych, na wieki, jak s±dziły roboty małego ducha, metalowi wzbronione. Jednym ze szmaragdowych ogniw ich królestwa jest Akwacja, która l¶ni na niebie północnym jak wielki szafir w naszyjniku topazów. Na tej podwodnej planecie rz±dził przed wielu laty król Hydrops Wszechrybny. Pewnego ranka wezwał do sali tronowej czterech ministrów koronnych, a kiedy spłynęli przed nim na twarze, tak się do nich odezwał, podczas gdy jego wielki podskrzeli, cały w szmaragdach, poruszał nad nim szeroko rozpłetwionym wachlarzem: - Nierdzewni Dostojnicy!. Od piętnastu już wieków władam Akwacj±, jej miastami podwodnymi i osadami sinych ł±k; rozszerzyłem w tym czasie granice państwowe, zatapiaj±c liczne l±dy, a tym samym nie splamiłem wodoodpornych sztandarów, jakie przej±łem od mego rodzica, Ichtiokratesa. Owszem, w bitwach z wrażymi Mikrocytami odniosłem szereg zwycięstw, których sławę nie mnie przystoi opisywać. Czuję wszelako, że władza staje się dla mnie brzemieniem nieposilnym, a przeto postanowiłem zyskać syna, który by godnie kontynuował sprawiedliwe rz±dy na tronie Inoksydów. Dlatego zwracam się do ciebie, wierny mój Hydrocyberze Amassydzie, do ciebie, wielki programisto Dioptryku, i do was, Filonauto i Minogarze, którzy jeste¶cie moimi nastrojczymi, aby¶cie mi wymy¶lili syna. Niech będzie m±dry, ale nie lgnie nazbyt do ksi±g, nadmiar bowiem wiedzy poraża chęć czynu. Niech będzie dobry, ale znów bez przesady. Życzę sobie, aby był też mężny, lecz nie zuchwały, wrażliwy, ale nie tkliwy, nareszcie niech będzie podobny do mnie, niech boki jego kryje taka sama tantalowa łuska, a kryształy jego umysłu niech będ± tak przejrzyste, jak ta woda, która otacza nas, wspiera i żywi! A teraz przyst±pcie do dzieła, w imię Wielkiej Matrycy! Dioptryk, Minogar, Filonauta i Amassyd skłonili się głęboko i odpłynęli w milczeniu, a każdy ważył w duchu słowa królewskie, choć nie całkiem tak, jak by sobie tego życzył potężny Hydrops. Minogar bowiem nade wszystko pragn±ł zawładn±ć tronem, Filonauta tajnie sprzyjał wrogom argonauckim, Mikrocytom, Amassyd za¶ i Dioptryk byli ¶miertelnymi wrogami i każdy z nich łakn±ł przede wszystkim upadku drugiego, a także pozostałych dostojników. Król życzy sobie, aby¶my mu zaprojektowali syna - my¶lał Amassyd - cóż więc prostszego, jak wyryć na mikromatrycy królewicza niechęć do Dioptryka, tego pokurcza, nadętego jak Pęcherz? Wówczas, obj±wszy władzę, każe go zaraz udusić, przez wystawienie jego głowy na powietrze. Byłoby to zaiste doskonałe. Ale my¶lał dalej znakomity Hydrocyber - Dioptryk niechybnie knuje takie same plany, a jako programista ma, niestety, sporo możliwo¶ci, aby wszczepić przyszłemu królewiczowi nienawi¶ć do mnie. Fatalna historia! Muszę dobrze otwierać oczy, kiedy będziemy razem wkładali matrycę do dziecinnego pieca! Najpro¶ciej byłoby - rozważał w tym samym czasie dostojny Filonauta - wryć królewiczowi przychylno¶ć dla Mikrocytów. Ale to zaraz dostrzeg± i król każe mnie wył±czyć. A więc może wpoić królewiczowi jedynie miło¶ć do małych form, co będzie o wiele bezpieczniejsze. Je¶li wezm± mnie na spytki, powiem, że miałem na my¶li jeno drobiazg podwodny i tylko zapomniałem obwarować program syna zastrzeżeniem, iż tego, co nie jest podwodne, ukochać nie należy. W najgorszym razie król zdejmie mi za to order Wielkiej Chlupni, ale nie zdejmie mi głowy, a to jest rzecz wielce mi droga, której nie zwróciłby mi już sam nanokser, władca Mikrocytów! - Czemuż to milczycie, dostojni panowie? - ozwał się wtedy Minogar. - S±dzę, że winni¶my przyst±pić do pracy niezwłocznie, nie masz bowiem niczego ¶więtszego nad rozkaz królewski! - Dlatego wła¶nie rozważam go w duchu - rzekł szybko Filonauta, a Dioptryk i Amassyd dodali jednym głosem. - Jeste¶my gotowi! Polecili więc, zgodnie ze starodawnym obyczajem, zamkn±ć się w komnacie o ¶cianach ze szmaragdowej łuski, któr± z zewn±trz opieczętowano siedmiokroć podmorsk± żywic±, a sam Megacystes, pan powodzi planetarnych, wycisn±ł na pieczęciach swój herb Cich± Wodę. Odt±d nikt już nie mógł wtr±cić się do ich pracy, aż dopiero na znak o jej ukończeniu, kiedy umy¶lnym wirem wyrzuciliby przez klapę nieudane projekty, miano zerwać pieczęcie i przyszłoby do wielkiej uroczysto¶ci synobrania. Jakoż dostojnicy zasiedli do dzieła, ale niesporo im ono szło. Nie o tym bowiem my¶leli, jak wcielić w królewicza poż±dane przez Hydropsa cnoty, lecz o tym, jak też podej¶ć i króla, i trzech nierdzewnych towarzyszy w tej trudnej sprawie stwórczej Król niecierpliwił się, już osiem bowiem dni i nocy zamknięci byli jego synosprawcy, a nie dali nawet znaku, że dzieło zbliża się ku pomy¶lnemu końcowi. Bo też usiłowali brać się nawzajem na przetrzymanie, każdy więc czekał, aż innym nie stanie sił, a wtedy wkre¶li szybko w krystaliczn± siateczkę matrycy to, co w królewiczu ku jego obróci się korzy¶ciom. Ż±dza władzy podniecała bowiem Minogara, Filonautę - namiętno¶ć mamony, jak± przyobiecali mu Mikrocyci, nienawi¶ć za¶ wzajemna - Amassyda i Dioptryka. Wyczerpawszy takim sposobem cierpliwo¶ć raczej niż siły, rzekł chytry Filonauta: - Nie pojmuję, dostojni panowie, czemu dzieło nasze tak się przeci±ga. Król udzielił nam wszak dyrektyw precyzyjnych; gdyby¶my się ich trzymali, królewicz byłby już gotów. Zaczynam podejrzewać, iż powolno¶ć wasz± powoduje co¶, co z królewskim synowszczęciem inny ma zwi±zek niż ten, który byłby miły sercu władcy. I je¶li dalej tak pójdzie, z najgłębsz± bole¶ci± będę się poczuwał do obowi±zku złożenia votum separatum, to jest napisania... - Donosu! O tym mówisz, Wasza Dostojno¶ć - sykn±ł przebieraj±c zaciekle błyszcz±cymi skrzelami, Amasyd aż wszystkie pływaki jego orderów zadygotały