... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Nie udało się ustalić, czy rzeczywiście się nią zajmował. - Brak danych w archiwum? - spytałem. mm - Co to za różnica? - spytał Bratz. - Czy Michael Burkę również tam pracował? Bratz zmrużył oczy. - Żadne zapisy nie świadczą o tym, że Burkę opiekował się Victorią - powiedziała Mary Donovan. - Ale tam był, zatrudniony pewnie na pół etatu w pogotowiu - powie- działem. Milczeli. - Kiedy Fusco nabrał przekonania, że któryś z tych dwóch, Burkę albo Sharveneau, zamordował jego córkę? - Parę miesięcy później, po tym, jak Sharveneau zaczął mówić. Fusco twierdził, że go rozpoznał, że widział go w pokoju Victorii w czasie, gdy nie miał żadnego powodu, aby tam być. Próbował przesłuchać Sharveneau w aresz- cie, ale nie otrzymał pozwolenia od policji w Buffalo, ponieważ FBI nie brało udziału w śledztwie, a w przypadku Fusco była to wyłącznie sprawa osobista. Źle to przyjął. Po zwolnieniu Sharveneau nie dał za wygraną naprzykrzał się jego adwokatowi. Stawał się coraz bardziej... wybuchowy. Nie zrezygnował ze śledztwa nawet po samobójstwie Sharveneau. - Czy Fusco był podejrzany o spowodowanie śmierci Sharveneau? - spytałem. Znów się zawahali. - Nie, nigdy. Sharveneau ukrywał się i nie ma żadnych dowodów świad- czących o tym, że Fusco go odnalazł. Wyniki pracy agenta Fusco znacznie się pogorszyły, więc wysłano go z powrotem do Quantico. Miał uczyć two- rzenia profili psychologicznych na kursie dla początkujących. Chodziło o to, żeby się uspokoił. Wydawało się, że metoda jest skuteczna. Fusco sprawiał wrażenie spokojniejszego, bardziej zrównoważonego. Ale okazało się, że to tylko wybieg. Większość energii poświęcał na poszukiwanie Burkę'a, wcho- dzenie do różnych baz danych bez zezwolenia. Wezwano go na spotkanie z przełożonymi w Nowym Jorku, podczas którego dowiedział się, że odcho- dzi na rentę z powodu niezdolności do wykonywania pracy. - Emocjonalnej niezdolności - dodał Bratz. - Uważacie państwo, że ma poważne zaburzenia psychiczne? Że stracił kontakt z rzeczywistością? Bratz odetchnął głęboko. Widać było, że czuje się nieswojo. - Poznał go pan, doktorze - odezwała się Mary Donovan. - Jakie jest pańskie zdanie? - Odniosłem wrażenie, że jest skupiony na tym, co robi, i że myśli spraw- nie. - Otóż to, doktorze. Jest za bardzo skupiony. Zdążył już popełnić sporo przestępstw. - Poważnych? - Przeważnie kradzieży. - Czego? - Danych policyjnych z wielu miejsc. I nadal podaje się za agenta. Gdy- by to się wydało... Doktorze, FBI rozumie nieszczęście, jakie go spotkało. Szanujemy go... Za to kim był. Nikt nie chce, żeby skończył w więzieniu. - Czy myli się co do Burke'a? - spytałem. - Tu nie chodzi o Burke'a - powiedział Bratz. - Dlaczego? - Nam nie chodzi o Burkę'a - sprostowała Mary Donovan. - Prowadzi- my wewnętrzne śledztwo, nie zajmujemy się zewnętrznymi sprawami kry- minalnymi. Sprawę agenta Fusco zaliczono do wewnętrznych. - Czy ktoś z FBI prowadzi śledztwo w sprawie Michaela Burke'a? - Nie mamy dostępu do takich informacji. Nasz cel jest prosty: mamy aresztować Leimerta Fusco dla jego własnego dobra. - Co się z nim stanie, kiedy go znajdziecie? - Zajmiemy się nim. - Trafi do więzienia? Mary Donovan zmarszczyła czoło. - Zaopiekujemy się nim. Będziemy go traktować humanitarnie. Proszę zapomnieć o filmach, które pan widział. Doktor Fusco jest teraz prywatną osobą i cieszy się takimi samymi prawami, jak wszyscy. Pozostanie pod opieką tak długo, aż uznamy, że jest w pełni władz umysłowych... To dla jego dobra, doktorze. Nikt nie chce, żeby człowiek jego formatu i o takim doświadcze- niu trafił do więzienia. - Szukaliśmy go od pewnego czasu i wreszcie zdołaliśmy ustalić, że jest w Los Angeles. Umie zacierać ślady, kupił sobie komórkę na inne na- zwisko, ale ustaliliśmy numer, który doprowadził nas do mieszkania w Cul- ver City. Zanim tam dotarliśmy, już go nie było. Spakował rzeczy i znikł. Pan zadzwonił akurat wtedy, kiedy byliśmy w tutejszej siedzibie FBI. - Mieli państwo szczęście. - Gdzie on jest, doktorze? - Nie wiem. Bratz zacisnął dłonie. - Dlaczego próbował się pan z nim skontaktować? - Żeby porozmawiać o Michaelu Burke'u. Pewnie państwo wiedzą, że jestem konsultantem psychologicznym policji. Poproszono mnie, żebym współpracował z Fusco. To wszystko. - Niech pan da spokój, doktorze. Nie chce pan chyba znaleźć się w trud- nej sytuacji. Wkrótce skontaktujemy się z porucznikiem Sturgisem i dowie- my się prawdy. - Bardzo proszę. Bratz przysunął się bliżej; poczułem zapach miętowej wody kolońskięj. Wysunął szczękę. Jego twarz straciła bezbronny wyraz. - Czemu tak pana obchodzi Burkę? Podejrzany w sprawie morderstwa doktora Mate'a został ujęty. - Chcę doprowadzić sprawę rzetelnie do końca. - Rzetelnie - powtórzył Bratz. - Tak jak Fusco. - Niektórzy uważają, że ma pan obsesję - powiedziała agentka Donovan. Uśmiechnąłem się. Niedługo policja znajdzie moje odciski palców na bramie domu Alice Zoghbie. - Można pomyśleć, że przeglądali państwo moją teczkę. - My też potrafimy być rzetelni. - Świat byłby lepszy, gdyby wszyscy tak postępowali - odrzekłem. - Pociągi chodziłyby punktualnie. Bratz potarł zaczerwienioną skórę na szczęce i zerknął na dyktafon. Nie nagrało się nic ważnego. - Myślisz, że to jakiś żart, przyjacielu? Że siedzimy tu dla przyjemno ści, żeby pieprzyć o głupotach? Spojrzałem mu prosto w oczy. - Wątpię, czy sprawia to wam większą przyjemność niż mnie, ale fakty są takie, jakie są. Spytaliście, czy wiem, gdzie jest Fusco, i odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Powiedział, że wyjeżdża z miasta i zostawił mi numer telefonu komórkowego. Dzwoniłem, nie odebrał, więc zatelefonowałem do siedziby administracji federalnej. Nie podpowiedział mi tego, więc jest oczy- wiste, że nie spiskujemy ze sobą. - Jaki numer panu podał? - Proszę poczekać, zaraz go znajdę. - Czekamy z niecierpliwością- powiedział Bratz, ledwie otwierając usta. Wszedłem do gabinetu, schowałem czarną teczkę do szuflady, przepisa- łem numer i wróciłem. Bratz stał, przyglądając się grafikom na ścianie. Mary Donovan siedziała ze ściśniętymi kolanami. Podałem jej kartkę. - To ten sam, który mamy - powiedziała do partnera. - Jedziemy - rzucił Bratz. - Nawet gdyby Fusco zostawił mi szczegółowy plan swoich podróży, dlaczego miałbym uwierzyć wam, a nie w to, co mi powiedział? - Twierdzi pan, że Fusco opowiedział panu o Burke'u, a potem zniknął. - Opowiedział Sturgisowi i mnie. Spotkaliśmy się w trójkę, jak sam pan wcześniej zauważył. - Gdzie? - W restauracji Mort Deli. Sturgis nie kupił hipotezy Burke'a, zrzucił sprawę na mnie. Jak powiedzieliście, ma podejrzanego. - A pan co sądzi? - O czym? - O Burke'u. - Potrzebuję więcej danych. Właśnie dlatego próbowałem nawiązać kontakt z Fusco. Gdybym wiedział, że to takie skomplikowane..