... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Mój ojciec załatwiłby to za pierwszym posiedzeniem, pomyślała. Każda rozsądna osoba tak by postąpiła. — Powiedz mi, Najmłodsza Siostro, czego uczy owa opowieść? Przez jedną straszną chwilę Mikayla pomyślała, że Najstarsza Córka zwróciła się do niej. Wtem jednak odezwała się jedna z Córek i Mikayla zdała sobie sprawę, że „Najmłodsza Siostra” jest honorowym tytułem, jako że dziewczyna, która odpowiedziała, na pewno nie była najmłodszą z nich. — Uczymy się wartości ciszy i prostej mowy, kiedy mowa w ogóle jest konieczna — odparła dziewczyna. — Gdyby wieśniak nie był tak elokwentny, jego sprawa zostałaby rozwiązana po pierwszym posiedzeniu. Wykwintność jego słów wiele go kosztowała. Przynajmniej rok życia, pomyślała Mikayla, a może i więcej, w zależności od tego, jak często sąd zbierał się na posiedzenia. Gdzieś w głównej części Świątyni rozległ się dźwięk gongu. Córki wstały jednocześnie; Mikayla wygramoliła się niezręcznie zza stołu chwilę później, lecz udało jej się wstawić stołek pod stół równocześnie z pozostałymi dziewczętami. Najstarsza Córka uśmiechnęła się do niej miło. — Teraz nastąpi rytuał Czasu po Zmroku, Młodsza Siostro — powiedziała — lecz nie musisz w nim dzisiaj uczestniczyć. Powinnaś wszelako zaznajomić się z rytuałami, zanim zaczniesz brać w nich udział. Teraz możesz udać się na spoczynek. — Dziękuję ci, Najstarsza Siostro — rzekła Mikayla ze szczerą wdzięcznością. Córki podążyły śladem Najstarszej Córki i przeszły za kotarę przy wtórze monotonnego śpiewu. Mikayla wróciła do swojej nowej komnaty i przebrała się w koszulę nocną, którą znalazła w skrzyni. Gruby materiał prawie nie różnił się od ciężkiej tkaniny, z której uszyto dzienne stroje, lecz biorąc pod uwagę panujący tu chłód, Mikayla cieszyła się z tego. Zanurzywszy się w ciepłej pościeli, wyjęła kulkę spod koszuli. Prawie natychmiast pojawiła się w niej twarz Fiolona. — Mika, nic ci nie jest? — Wszystko w porządku — zapewniła go. — Podobałoby ci się tutaj; uczą mnie śpiewu. Do tej pory zdążyłam już przećwiczyć siedem muzycznych obrzędów, a są to tylko obrzędy codzienne. Z pewnością mają mnóstwo rytuałów związanych ze świętami. — Obserwowałem, jak ten Timon próbował się z tobą całować — rzekł ponuro Fiolon — lecz kiedy kapłan zabrał cię stamtąd, nic już nie widziałem. — A zatem nie widziałeś księgozbioru? — zapytała Mikayla. — Jaka szkoda; mają tu więcej ksiąg i pergaminów niż w Cytadeli i u Arcymagini razem wziętych. Nie musisz się przejmować Timonem; już się więcej do mnie nie zbliży. Mieszkam z Córkami Bogini, więc będę miała takie przyzwoitki, że nawet Haramis nie mogłaby narzekać. A jak ona się czuje? — Mniej więcej bez zmian. Fiolon wzruszył ramionami i rozłożył bezradnie ręce. — Kiedy wracasz? — Za siedemdziesiąt dni. Wtedy będzie gotowe nowe ciało. — Mogą to zrobić? Zgodzili się? Fiolon popatrzył na nią ze zdumieniem i z radością. — Tak — odparła z uśmiechem. — W końcu robię coś pożytecznego. To wspaniałe uczucie, szczególnie po dwóch latach spędzonych z Haramis! — Czego chcą w zamian za ciało? — Tego, co teraz robię — wyjaśniła Mikayla. — Po prostu chcą, abym była przez ten czas jedną z Córek Bogini. — Nie brzmi to zbyt niebezpieczne — przyznał Fiolon. — Lecz jeśli coś się nie powiedzie, wezwij lammergeiera i zabieraj się stamtąd, dobrze? — Dobrze — odparła uspokajająco Mikayla. — Lecz nie sądzę, żeby cokolwiek miało się nie powieść. Wszyscy ludzie wydają się bardzo mili, z wyjątkiem Timona, a jemu kazano zostawić mnie w spokoju. — Myślisz, że posłucha rozkazu? — zapytał niespokojnie Fiolon. — Nie martw się o to — rzekła Mikayla. — Jestem pewna, że się zastosuje. Mąż Bogini jest miłym człowiekiem, lecz nie należy do ludzi, których się nie słucha. — Bądź ostrożna, Miko. — Obiecuję, nie martw się. — Mikayla ziewnęła przeciągle. — Idę spać. To był taki długi dzień. Przekaż pozdrowienia Uzunowi. Dobranoc, Fio. — Dobranoc, Miko. Śpij dobrze. Mikayla wsadziła kulkę pod koszulę. — Chyba będę śpiewać przez sen — mruknęła do siebie i naciągnęła na głowę futrzane okrycie