X


... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

- Bo si� to wszystko pomiesza! Flisacy uznali ostrze�enie za rozs�dne i przenie�li si� w inne miejsce. - My w domu mamy podobny k�opot - Ulf u�miechn�� si� krzywo. - Mamy c�rk� jedynaczk�, ale jej w �adnym razie nie wolno wyj�� za m�� za dziedzica dworu czy innego maj�tku. Wtedy dopiero by�oby zamieszanie! Bo to ona musi przej�� Elistrand, a prawdopodobnie jeszcze dwa inne dwory w tutejszej parafii. - Mi�dzy innymi samo Grastensholm? - zapyta� domy�lnie Vemund. Ulf skin�� g�ow�. - Tak wi�c wyj�ciem dla niej by�oby ma��e�stwo z jakim� m�odym cz�owiekiem, kt�ry niczego nie dziedzi- czy. - Rozumiem. Ale akurat takich mo�liwo�ci chyba nie brakuje. M�odsi synowie... Czasami chcia�bym by� w takiej sytuacji. M�c samemu wybra� sobie zaw�d, decydowa� o swoim �yciu. Pracowa� ci�ko, ale by� kim�. Nie tak jak teraz, kiedy jestem zobowi�zany przej�� co�, co ju� od dawna jest zorganizowane, dzia�a, i dw�r, kt�rego w gruncie rzeczy nie chc�. Teraz Ulf Paladin rozumia�, dlaczego Vemund Tark najch�tniej przebywa na otwartym powietrzu i pracuje fizycznie. Pragnienie, �eby czego� dokona�... - Ale nie ma chyba pi�kniejszego dworu ni� Lekenes - wtr�ci�. - Takie dziedziczne dobra... - To nie jest dziedziczne - uci�� Vemund. - Kupili go pi�� lat temu. - Twoi rodzice? Ach, tak! Zawsze mi si� zdawa�o, �e m�wisz jakby z odcieniem obcego dialektu. Sk�d pochodzicie? Vemund Tark zerwa� si� z miejsca. - Och, prosz� spojrze� tam! - zawo�a�. - O, m�j Bo�e! - To Edwin, syn Nilsa - powiedzia� Ulf, kt�ry te� ju� stan�� na r�wne nogi. - Idziemy! Pobiegli nad rzek�. Vemund bez wahania rzuci� si� do zimnej wody. M�ody Edwin, kt�ry dosta� si� pomi�dzy bale, zosta� ju� przez towarzyszy uwolniony i teraz, nieprzytomny, dryfowa� z pr�dem w d� rzeki obok d�ugich pni. Stary Nils rozpacza� g�o�no. - Spokojnie, Nils, zaraz Tark si� nim zajmie - uspoka- ja� go Ulf Paladin. - Ale tyle krwi! Ca�a woda czerwona, och! - Wszystko b�dzie dobrze! Biegnij teraz do domu i przynie� mi walizeczk� z lekarstwami. Popro� o ni� moj� �on�! - Ale je�eli on ju�... - Nie umar�, zobacz, chwyci� ratownika za rami�! Woda zapewne przywr�ci�a mu �wiadomo��. Pospiesz si�, my tymczasem wydob�dziemy go na brzeg. Stary pobieg� jak m�g� najszybciej. Przemoczeni do suchej nitki m�ezy�ni wychodzili na brzeg kawa�ek dalej. Wszyscy biegli na miejsce wypadku, sp�awiane drewno pozostawili na jaki� czas w�asnemu losowi. M�ody zarozumialec Edwin, kt�remu si� wydawa�o, �e jest co najmniej tak dobrym flisakiem jak starsi i do�wiadczeni m�czy�ni, wygl�da� teraz naprawd� �a�o�nie. Krew bucha�a z d�ugiej rany na udzie, a jedna r�ka by�a chyba z�amana. - Jego ojciec zaraz przyniesie �rodki opatrunkowe - wyja�ni� Ulf. - Tymczasem musimy pr�bowa� zatamo- wa� krew. Co� ty tam robi�, Edwin? Powiedzia�em ci, �e to nie jest zabawa dla nowicjuszy. - Umieram! - zawodzi� Edwin nieustannie. - Umie- ram! - Nie, nie umierasz. Ale bole� to ci� troch� mo�e. I jeszcze poboli przez jaki� czas. Na szcz�cie dzie� by� ciep�y i ubrania pomagaj�cych rannemu m�czyzn szybko sch�y. A z Edwinem nie by�o �atwo, wrzeszcza� przez ca�y czas i nie pozwala� si� dotkn��. Vemund Tark spojrza� w stron� dworu. - No, nareszcie! Jaka� s�u��ca p�dzi tu konno, jakby j� sam Szatan goni�. Ulf rzuci� pospieszne spojrzenie na �cie�k�. - To nie s�u��ca - o�wiadczy� sucho. - To moja c�rka. Vemund zmru�y� oczy na widok zbli�aj�cej si� galopem. G�ste, nie upudrowane w�osy falowa�y na wietrze, a ona dosiadala konia okrakiem, tak �e spod powiewaj�cych sp�dnic wida� by�o uda. Mia�aby to by� panna dziedziczka? - Prosz� wybaczy� - b�kn��. - Pomyli�em si�. Ulf u�miechn�� si� pod nosem. - Elisabet robi, co chce, ku rozpaczy swojej matki. Ale to dobra i szlachetna dziewczyna. A jej moralno�� nie budzi najmniejszych w�tpliwo�ci. - Je�dzi� konna w ka�dym razie potrafi - wycedzi� Vemund przez z�by. - I to bez siod�a i uprz�y! Elisabet zgrabnie zeskoczy�a z konia i ostatni kawa�ek drogi do rannego przebieg�a. Ukl�k�a ohok szarobladego Edwina i pospiesznie obejrza�a jego rany. - Wydaje nam si�, �e ma z�aman� r�k� - powiedzia� jej ojciec. Elisabet obejrza�a ostro�nie chorego. - Nie - o�wiadczy�a. - To tylko bark, zwichn�� sobie staw. Chwileczk�... Czy ojciec m�g�by tu potrzyma�? Jednym zdecydowanym ruchem nastawi�a rami�. Ed- win wrzasn�� dziko i zemdla�. O, rany boskie! mia� ochot� krzykn�� Vemund Tark, ale si� powstrzyma�. Nigdy przedtem nie widzia� kobiety dzia�aj�cej tak stanowczo. - Sporo pani umie, jak widz� - powiedzia� do Elisabet st�umionym g�osem. Ona nie mia�a czasu nawet na niego spojrze�. - Pradziadek Ulvhedin mnie nauczy�. A potem ciotka Ingrid. To ja odziedzicz� po niej �wi�ty skarb Ludzi Lodu, bo po niej nie ma ju� w rodzie dotkni�tych ani wybranych. Vemund spojrza� pytaj�co na Ulfa, ten jednak nie mia� czasu na wyja�nienia. - Rozbierzcie go od pasa w d� - powiedzia�a Elisabet. W gromadzie flisak�w da� si� s�ysze� szmer zdziwienia. �aden nie kwapi� si�, �eby wykona� polecenie. - Mo�e to nie jest odpowiednie dla damy... - zacz�� Vemund Tark. - Prasz� nie m�wi� g�upstw - parskn�a Elisabet nieciecpliwie. - Co jest wa�niejsze? �ycie ch�opca czy maja wstydliwo��? Je�li o maj� cnot� chodzi, to w pe�ni za ni� odpowiadam, zapewniam pana. - Elisabet mia�a ju� do czynienia ze znacznie gorszymi przypadkami ni� ten - powiedzia� Ulf tonem usprawiedliwienia, jednocze�nie zdejmuj�c spodnie Edwinowi. - Jej wielkim marzeniem jest zosta� lekarzem, ale oczywi�cie nic z tego nie b�dzie. Po pierwsze dlatego, �e jest kobiet�, a po drugie dlatego, �e kiedy� b�dzie musia�a odziedziczy� dw�r. Tymczasem jednak nie ma nic do roboty i nudzi si�, prawda, Elisabet? - Chcia�abym robi� co�, co ma sens - powiedzia�a Elisabet, nie odrywaj�c wzroku od d�ugiej rany, kt�r� stara�a si� oczy�ci�. - By� dziedziczk� dworu, prowadzonego przez tak pracowitych rodzic�w, w kt�rym na dodatek jest tyle s�u�by, to irytuj�ce. Prosz� tu potrzyma� - zwr�ci�a si� do Vemunda

 

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.