... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Micha surówki z zielonej saBaty, utartej marchewki, kiszonej kapusty i jabBek. Chrzan ognisty jak piekBo. KoDczyBem delektowa si golonk, gdy do  Bacy" wszedB komisarz Kryst i zamówiB przy barze pizz peppe-roni. Zauwa|yB mnie, zasalutowaB. Szerokim ruchem ramienia zaprosiBem go, |eby si przysiadB. - ChciaBem przegryz na stojco, ale takiej okazji nie przepuszcz. - Komendant przywdrowaB do mnie z pizz i kufelkiem piwa. - Mówili o panu w radiu. {e w konkursie na Pomorskie Centrum Bankowe wezmie udziaB sam Ludwik Ptaszyn. - Jeszcze nie wiem czy wezm - powiedziaBem. - Na razie odpoczywam. - Wnuk daje panu odpocz? - Kryst mrugnB do mnie. - Jak oni chowaj dzieciaki w tej Australii? - Tak samo jak wszdzie - odparBem. - Jest moda na luz, a mody s dzisiaj uniwersalne. Telewizja satelitarna rozprowadza je równo po caBym [wiecie. Niech pan spróbuje da klapsa Bobuziakowi. - Mnie ojciec od czasu do czasu pouczaB pasem i zle na tym nie wyszedBem - powiedziaB komisarz i pochyliB si do mnie: - Ja mojemu synkowi te| potrafi przywali w zadek je[li zasBu|y. {aden argument lepiej do niego nie trafia. - A gdyby tak napisaB na pana skarg do rzecznika praw dziecka? - spytaBem |artobliwie. - Jacek nie jest donosicielem. Ma sze[ lat, jeszcze pisa nie umie... - znów z u[mieszkiem pu[ciB do mnie oko. -Pan wnukowi nie zBoiB skóry? - Nie zBoiBem - wyznaBem ze skruch. - To byBby punkt dla niego. 117 - Za mdre dla mnie - pokrciB gBow komendant. - Ale notatka si zapodziaBa, sprawy nie ma. Nauczk powinien byB jednak dosta. - DostaB. Ju| nigdy nie tknie cudzego. Zreszt, nie chodziBo mu o to. - No wBa[nie. A o co? - O mnie. Komendant udaB, |e rozumie. PodsumowaB, |e mBodych trzeba trzyma krótko, bo taka ludzka natura, i na dobre im to wychodzi. OdmeldowaB si, nie pozwoliwszy |ebym zapBaciB za jego pizz. PodjechaBem pod dom Mironiuków. Dawid nie czekaB przed furtk, tak jak byli[my umówieni, wic wszedBem do ogródka. Chwil staBem, obserwujc ich: byli jeszcze w altance, ale ju| si nie zajmowali angielskim. Zwróceni do siebie twarzami, zapatrzeni w siebie, zauroczeni, milczcy. MówiBy tylko oczy obojga, rozja[nione wewntrznym [wiatBem. MówiBy dotykajce si dBonie, splecione palce. WidziaBem ich z bliska. Nie dostrzegali mojej obecno[ci