... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Łatwiejsze jest w takiej sytuacji wycofanie się z trudów poszukiwania programowej podstawy decyzji wyborczej, zostanie w domu albo głosowanie oparte na podpowiedzi jakiegoś autorytetu. Psychologiczne koszty uczestniczenia w wyborach są także związane z rodzajem obowiązującej ordynacji określającej, kto i na jakiej podstawie może uzyskać mandat w parlamencie. Wszelkie trudności w jej rozumieniu, zastrzeżenia czy wątpliwości co do reguł „przekładania" głosów zdobytych w wyborach na mandaty, zmiany tych reguł, mogą zniechęcać ludzi do udziału w wyborach. Nieprzejrzystość reguł wyłaniania i rejestracji kandydatów (tak zwanych list wyborczych) oraz poczucie, iż w konkretnej kampanii wyborczej nie są one 44 w pełni przestrzegane, wzbudza nieufność wobec tych reguł i podejrzenie o nieczystą grę polityczną, a tym samym zniechęca ludzi do udziału w wyborach. W wyborach parlamentarnych w 1991 roku doszło do rozbieżności w interpretacji zasad rejestracji ogólnopolskich list kandydatów między Państwową Komisją Wyborczą a komitetem krajowym Partii X. Poszkodowana Partia X, której odmówiono rejestracji listy krajowej, uznała ten fakt za przejaw manipulacji politycznej, mającej na celu wyeliminowanie jej z gry politycznej. Sprawa ta była dość szeroko dyskutowana w mediach, w rezultacie czego u całkiem sporej grupy potencjalnych wyborców (nie tylko zwolenników Partii X) powstało wrażenie pewnej „nieczystości" gry. Ci, którzy uznali, że ów incydent przedwyborczy świadczy o tym, iż o kształcie sceny politycznej znów decydują wyłącznie politycy, natomiast ich osobisty wpływ na wynik wyborów w 1991 roku jest znikomy, wycofali się z udziału w wyborach (por. Skarżyńska, Chmielewski, 1993). Małe zainteresowanie wyborami i niską frekwencję wyborczą obserwuje się wtedy, gdy wszystkie partie czy kandydaci wybierani do urzędu (funkcji) są zbyt dalecy od tego, co chcieliby uzyskać i co uznają za ważne potencjalni wyborcy (Page, 1971; Flanigan, Zingale, 1979; Neuman, 1986; Skarżyńska, 1992). Przed wyborami w 1991 roku pytaliśmy reprezentatywną próbę Polaków o to, jakie zamiary przypisują poszczególnym ugrupowaniom, czy są to zamiary (cele) pozytywne dla wyborców, czy obiecują realizację ich wartości i potrzeb, czy raczej im zagrażają oraz czy cele postrzegane jako istotne elementy programowe partii są ważne również dla wyborców. Okazało się, iż to, co było najbardziej wyraziste w programach wyborczych różnych ugrupowań (na przykład: „szybka prywatyzacja", „dekomunizacja"), było mało istotne dla większości potencjalnych wyborców albo zostało odczytane jako zagrożenie dla ich interesów. Wielu respondentów interpretowało wyraziste elementy programów partii jako „niszczenie krajowego rolnictwa", „obarczanie najsłabszych kosztami kryzysu" czy „dzielenie ludzi na lepszych i gorszych Polaków". Obraz celów poszczególnych partii był inny u osób, które deklarowały zamiar udziału w wyborach niż u deklarujących zamiar niegłosowania. Wśród zamierzających nie głosować obrazy wszystkich ugrupowań były dość podobne, istotnie mniej pozytywne niż obrazy partii, którą zamierzały poprzeć w wyborach osoby głosujące. Można więc sądzić, iż osoby nie zamierzające uczestniczyć w wyborach w 1991 roku nie spostrzegały na scenie politycznej żadnej partii realizującej dostatecznie wiele ważnych celów, a ponieważ nie miały „swojej" czy „dostatecznie dobrej" partii, nie głosowały na żadną (por. Skarżyńska, 1992). Duża liczba ugrupowań czy osób startujących w wyborach, niewielkie spostrzegane różnice programowe między nimi, brak sygnałów czy zapowiedzi istotnej zmiany po wyborach i brak identyfikacji wyborców z prezentowanymi programami partii czynią wybory mało stymulującymi, zwiększają psychologiczne koszty (trudność podjęcia decyzji) uczestnictwa w nich, a w rezultacie prowadzą do niskiej frekwencji wyborczej. Uczestnictwo w wyborach wiąże się z przeznaczeniem pewnego czasu nie tylko na orientację w przedwyborczej scenie politycznej, ale i na pójście do lokalu wyborczego. Koszt psychologiczny udziału w wyborach jest też związa- 45 ny z tym, ile czasu może on zająć oraz ile i jak atrakcyjnych alternatywnych czynności jest dostępnych w momencie wyborów dla danej jednostki. Okazuje się, iż udział w wyborach dość często „przegrywa" z innymi możliwościami spędzenia czasu. Na przykład, w jednym z amerykańskich sondaży 57% respondentów stwierdziło, iż gdyby w dniu wyborów mogli zarobić w godzinach nadliczbowych, zostaliby w pracy, zamiast pójść głosować; 36% wybrałoby atrakcyjną wyprzedaż, a 27% zamiast pójść do lokalu wyborczego, oglądałoby atrakcyjny program telewizyjny. Do udziału w wyborach zachęca przekonanie o wartości samego uczestnictwa w wyborach jako aktu legitymizacji władzy, możliwości realnego wpływu na jej kształt, a jednocześnie jako ważnego obowiązku obywatela w demokratycznym społeczeństwie. Przekonania te są efektem socjalizacji politycznej, której celem jest przygotowanie obywateli do powszechnego uczestnictwa w życiu politycznym. Sondaże opinii publicznej w krajach demokratycznych wykazują istnienie dość powszechnej normy udziału w wyborach (Almond, Verba, 1963; Neuman, 1986; Sears, 1969)