... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

- Macie obrczki? - spytaB pastor. CzekaBa spokojnie, zastanawiajc si, co zrobi Montana. Przecie| nie miaB czasu kupi obrczek. ZaskoczyB j jednak bardzo, wycigajc z kieszeni spodni maleDki pier[cionek. Z westchnieniem ulgi otworzyBa nerwowo zameczek torebki i wyjBa z niej obrczk ojca. Montana znowu wziB Addie za rk, a ona popatrzyBa na ich zBczone dBonie. Gdy mieli ju| na palcach obrczki, wi|ce ich na dobre i zBe do koDca |ycia, [cisnBo j wzruszenie. Przez jedn krótk chwil odnosiBa wra|enie, |e caBa rodzina zebraBa si w ko[ciele i patrzy na ni z aprobat. Urok jednak prysB, gdy tylko wielebny ogBosiB ich m|em i |on. Montana obdarzyB j u[miechem, o którym tak dBugo marzyBa, a potem pochyliB si nieco i cmoknB j w policzek. Addie oniemiaBa ze zdumienia. SpodziewaBa si zupeBnie innego pocaBunku. Fromerowie natychmiast im pogratulowali, wic zdobyBa si na to, aby przyklei sobie do ust sztuczny u[mieszek. Bardzo si martwiBa. Do Montany nale|aBa teraz poBowa farmy, a poza tym byli maB|eDstwem. Mo|e jednak tylko na tym mu zale|aBo? Addie poczuBa si tak, jakby poBknBa dynamit, który mógB lada chwila eksplodowa. PopatrzyBa pustym wzrokiem na swego maB|onka. Creed wyjB wBa[nie z kieszeni zwitek banknotów i chciaB wrczy je wielebnemu, który jednak pokrciB gBow. - Znasz si na takich pompach? - I owszem - odparB Montana. - W takim razie, zamiast datku, pomó| mi uruchomi pomp. Montana popatrzyB na niego z niedowierzaniem. - Poprosz Boga, by ci przebaczyB te wszystkie opuszczone 251 JlLL BARNETT nabo|eDstwa. - Wielebny przekupywaB go bezwstydnie, a jednocze[nie stanowczo. I odniósB sukces. Przez nastpne dwie godziny Addie siedziaBa w saloniku pastora, przypisujc swemu [wie|o po[lubionemu maB|onkowi najbardziej niegodziwe intencje. Zanim zjedli obiad i przejechali przez miasto, zrobiBo si ciemno, a dziewczyna popadBa w ponury nastrój. Kiedy minli wizienie - ostatni budynek na rogatkach - Montana skierowaB powóz na drog prowadzc na farm i przystanB, co Addie zauwa|yBa jednak dopiero po dBu|szej chwili. - Po co si zatrzymaBe[? - Po to. WziB j w ramiona i zamknB wargi na jej ustach. CaBowaB j tak, jakby czekaB na to caB wieczno[. - MiaBem na to ochot ju| w ko[ciele, ale bardzo si baBem nas zdradzi. W koDcu tyle czasu mieszkali[my razem..