... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Wszystko przychodziło mu tak łatwo jak kokosy z palmy --l prosto do ręki, otwarte i gotowe do spożycia. H Zanik jego uczuć bynajmniej nie uszedł uwagi jego żony, Cheryl. Kiedy Hank zgłosił gotowość odbycia ponownego okresu służby wojskowej w Wietnamie, zaczęła szukać pomocy u księży. A ponie- 'j waż wiernie uczęszczała na mszę do katedry Świętego Krzyża, sam H bostoriski kardynał został jej duchowym doradcą. H Jego Eminencja uważał, że dusza tak czysta jak Cheryl Dwyer f nie powinna być zmuszana do życia w takim zawieszeniu i lepiej sJ wychowa swoje katolickie dzieci, jeśli uwolni się od Hanka i poślubi kogoś innego, bardziej godnego jej dobroci. I mimo że Watykan nie ; sankcjonuje rozwodów, to jednak istniały inne sposoby na rozwią- zanie tej sytuacji. Na przykład. Kościół mógłby unieważnić ich [ małżeństwo. ?H I tak oto Hank nie musiał się nawet ruszyć z miejsca. Nie opuścił też ani jednej niedzieli na plaży w Maui. Po prostu otrzymał papiery do podpisu, co pospiesznie uczynił, nie okazując żadnego wzru- szenia. Czuł tylko ogromną wdzięczność dla Jego Eminencji za interwencję. Dwudziestego szóstego lipca 1978 roku stał się cud. W Anglii urodziło się dziecko - Louise Brown. Był to nieskomplikowany poród i dziewczynka pod każdym względem zaliczała się do normalnych, z wyjątkiem tego, że nie została spłodzona w łonie swojej matki, ale w laboratoryjnej probówce. Ze względu na niedrożne jajowody matki, doktorzy Patrick Step-740 toe i Robert Edwards wprowadzili plemnik ojca do jaja matki w szklanym naczyniu. Dopiero kiedy związek ten przerodził się w zdrowy zarodek, przenieśli go do jego normalnego środowiska. Zaszczepił się z łatwością w macicy pani Brown i dziewięć miesięcy później wyłonił się jako zdrowe dziecko. Płodzenie potomstwa było niewątpliwie jedną z niewielu rzeczy, w których kompetencja Hanka była wyższa niż przeciętna. Uważał zatem, że będzie to logiczne, jeśli pojedzie do Anglii i jeśli tylko obaj doktorzy się na to zgodzą, będzie pracował jako ich asystent - zupełnie bezpłatnie - po to tylko, aby przejść odpowiednią edukację. Nowatorscy naukowcy spojrzeli na jego akta personalne. Przeciętne stopnie w Szkole Medycznej zrównoważyły medale za waleczność w południowo-wschodniej Azji. Taki doktor jak on zasługiwał na to, żeby nauczył się nowej techniki i pierwszy wprowadził zapłodnienie in vitro w Ameryce. Kiedy po roku Hank powrócił do Stanów, rozeszły się prędko pogłoski, że zamierza otworzyć klinikę na wzór tych, które widział w Anglii. I mimo że nigdy nie szukał rozgłosu, dziennikarze uganiali się za nim. Ni stąd, ni zowąd mówiono o nim w każdym domu pięćdziesiątego stanu. Kiedy o planach Hanka poinformowano gubernatora Hawajów, postarał się dla niego o niskoprocentową pożyczkę stanową dla przyspieszenia realizacji tego projektu i jak najszybsze otwarcie instytutu, jakiego nie miała jeszcze nawet Kalifornia. Nieszczęśliwe kobiety z Zachodniego Wybrzeża, które bardzo pragnęły mieć dzieci, szybko dowiedziały się o tym, że fertylizacja in vitro wreszcie była wykonywana. Zjeżdżały zatem tłumnie do "Instytutu Hanka Dwyera". A mimo to, pośród tego hawajskiego przepychu pozostały w Hanku pewne ascetyczne skłonności z czasów jego seminaryjnych dni. Posiadał surową wewnętrzną dyscyplinę i pewne żelazne zasady, podług których niezachwianie żył. Na przykład, nie jadał czerwonego mięsa, wiedząc jako doktor, że - jak ostatnio odkryto - szkodzi na okrężnicę. Nie chciał bowiem w jakikolwiek sposób zaszkodzić swojej długowieczności. Pracował jedynie trzy dni w tygodniu. Pił tylko po piątej po południu. I nigdy - bez wyjątku - nie chodził z dziewczynami, ktć miały powyżej dwudziestu pięciu lat. Kiedy kwestionariusz Bamiego Livingstona dotarł do jego ha- wajskiego gabinetu, Hank przebywał właśnie w Anglii, dokształcał jąć się w dziedzinie produkcji dzieci, a jego sekretarka - w przekop naniu, że to Jakieś śmieci - nie odesłała mu go. li W pewnym sensie Hank ucieszył się nawet z tego, ponieważ kwestionariusz Bamiego nie miał nic wspólnego z jego zawodowymi życiem. Jakżeż miał bowiem odpowiedzieć na tak głupi dokument? Na- sj pięcie związane z pracą? Stres? Żal? Te słowa nie miały dla niego żadnego znaczenia. Wobec tego, zamiast wypełnić formularz, po prostu napisał: Drogi Bamey, bardzo się ucieszyłem wiadomościami od Ciebie. Przypuszczam, że powinienem utrzymywać z Tobą kontakt w trakcie mego pobytu w Wietnamie, wiesz jednak, co się tam dziato i pod koniec było to nawet niebezpieczne. Na początku zmuszony jestem przekazać Ci smutną wiadomość. Z sobie tylko wiadomych powodów Cheryl nie doceniała mego poświęcenia dla ojczyzny i w czasie mojej służby w Namie wymyśliła sposób na zakończenie naszego związku, a jednocześnie uzyskanie orzeczenia, że nadal jest panną, tak aby mogla poślubić-iuniesz-częśliwić-jakiegoś innego faceta. Pocieszam się tylko myślą, że kiedyś znajdę dziewczynę moich marzeń. Może śmiga już tu gdzieś na falach na desce surfingowej w złotym bikini. Nie myśl, że jej nie szukam. Jedynym kolegą, którego widziałem osobiście, byt Lance Morti-mer, który przyjechał tu z okazji swojej pierwszej i drugiej podróży poślubnej. Z jakiegoś powodu po zawarciu małżeństwa numer trzy postanowił pojechać do Meksyku. W każdym razie dobrze się mu powodzi. Nie muszę Ci chyba mówić, że anestezja jest bardzo popłatna i Lance pracuje tylko ze cztery dni w miesiącu. Resztę czasu poświęca programom, które organizuje dla telewizji. Mam nadzieję, że sam do Ciebie napisze. Uważam, że jest jednym z tych z naszego rocznika, którzy osiągnęli największe sukcesy. Zmieniając temat, parę dni temu natknąłem się na "Psychikę mistrzów" w mojej księgami i kupiłem ją zaledwie za dwa dolary. Muszę Ci powiedzieć, że jest to rzeczywiście świetna książka. Możesz być z siebie dumny. Nie było mnie tu, co prawda, z chwilą ukazania się jej na rynku, więc nie wiem, z jakim spotkała się przyjęciem ze strony prasy, jednakże uważam, że zasługuje na to, żeby zostać bestsellerem. Możesz być pewny, że kiedy pojawi się na półkach Twoja książka o doktorach, nie będę czekał, aż ją będą wyprzedawać po przecenie. Zamówię ją od razu