... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

 I podziela twoj opini, to byBo de trop. Ale gros zaproszonych go[ci do dzi[ porównuje uroczysto[ci w Iranie do rajskich rozkoszy. Philippe ponownie wzruszyB ramionami.  Trudno dyskutowa z gustami. Niewtpliwie szach zorganizowaB wspaniaBe widowisko. CaB iraDsk armi przebrano w stroje wzorowane na rynsztunku staro|ytnych perskich oddziaBów  Bcznie z wymy[lnymi perukami. Wci| co[ si dziaBo, nikt nie mógB narzeka na nud. No i podawano doskonaBe jedzenie: szach [cignB caB obsBug z  ;řOřdřVař]ř'Oř".  A czy wiesz, mój przyjacielu, ile szacha kosztowaB caBy ten cyrk?  Czsto padaBa suma trzystu milionów dolarów.  To by si mniej wicej zgadzaBo. A czy przez ten caBy czas, który tam spdziBe[, wysBuchaBe[ choby jednej sury z Koranu?  Poniewa| nie nale| do wiernych, Wasza Wysoko[...  Ali.  .. .Ali, nie jestem w stanie stwierdzi tego z caB pewno[ci. Ale nie sdz.  Mój ojciec te| nie sByszaB ani jednego wersetu. I do dzisiejszego dnia powtarza, |e brak poszanowania dla religii doprowadzi szacha do zguby.  To niewykluczone.  Philippe skinB gBow.  Ja osobi[cie nie mogBem si cieszy tymi obchodami z zupeBnie innej 267 przyczyny. WBa[nie spdziBem kilka tygodni w krajach Sahelu  jedna z agend ONZ poprosiBa kilku lekarzy, by[my ocenili sytuacj w tamtym regionie. Niewiele mogli[my zrobi. ByB to okres straszliwej suszy i ludzie  a w szczególno[ci dzieci  marli jak muchy. Po tym do[wiadczeniu trudno byBo docenia uroki kuchni  ;řOřdřVař]ř'Oř".  Oczywi[cie, oczywi[cie  rzuciB Ali. Ale Amira wyraznie widziaBa, |e jej m| nie dostrzega najmniejszego zwizku pomidzy chronicznymi problemami Afryki Subsaharyjskiej a wystawn celebr zorganizowan przez wBadc zasiadajcego na pawim tronie. Chwil pózniej Ali odruchowo zerknB na zegarek.  Po tysickro prosz o wybaczenie, przyjacielu, ale wzywaj mnie obowizki. Ju| od jakiego[ czasu powinienem by w paBacu. Mój brat, Ahmad, równie| si spóznia; miaB razem ze mn zgotowa ci godne powitanie. Jestem jednak pewien, |e wkrótce si zjawi. Tymczasem czuj si w moim domu jak u siebie. Amira spojrzaBa na m|a skonsternowana. To nie wypadaBo, by sama jedna zabawiaBa m|czyzn. Ali dostrzegB jej zmieszanie.  Wszystko w porzdku  oznajmiB.  Jak ju| wspomniaBem, niedBugo zjawi si tu Ahmad  a poza tym to nie do pomy[lenia, |eby[my pozostawili go[cia bez towarzystwa. Poka| mu jego pokój, wska| miejsce, gdzie mógBby si od[wie|y. Ja ju| go, biedaka, zagadaBem na [mier. U[miechnB si raz jeszcze i zniknB. Amira i Philippe popatrzyli sobie w oczy. Ona miaBa wielk ochot rzuci mu si w ramiona, ale nie [miaBa  a| baBa si my[le, co by si staBo, gdyby kto[ to zobaczyB.  Ciesz si, |e tu jeste[  powiedziaBa w koDcu. PopatrzyB na ni badawczym wzrokiem.  Nadal chcesz std wyjecha, Amiro? PotwierdziBa ledwie sByszalnym szeptem.  Jeste[ pewna? 268  Tak. - Prawdopodobnie wiem, jak to zrobi. Ale teraz nie mamy czasu na dyskusj. Chwil pózniej do salonu wkroczyB Ahmad. Je|eli zdziwiB si, widzc Amir sam na sam z Philippe'em, nie daB tego po sobie pozna