... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Tylko turyści, którzy mogą kupić bilety dokądkolwiek chcą, pod warunkiem, że mają na to wystarczającą ilość kredytów. - A zatem - Trag podniósł się, stawiając szklankę na najbliższej płaskiej powierzchni - wygląda na to, że muszę wypełnić zobowiązania zarówno wobec was, jak i wobec Starszych. Dobranoc. Killashandra obserwowała jak odchodzi, ciekawa, czy sok z papugowca wywarł jakieś wrażenie na niezwyciężonym Tragu, ale jego krok był pewny i równy jak zawsze. Ujrzała, że Lars przygląda mu się również w zamyśleniu. - Jeśli ten sposób zadziała, Killa - powiedział, biorąc ją w objęcia, ale jego oczy utkwione gdzieś w oddali - to czy mamy wystarczającą ilość kryształu, by wydostać z Ofterii sześć czy siedem osób? - Nie miej zbyt wielkich nadziei, Lars! - ostrzegła go, opierając głowę na jego ramieniu, obejmując go czule. - Nie możemy rozpocząć masowego exodusu bez zaalarmowania Starszych. Ale jeśli kryształowy rezonans ogłupi wykrywacz w porcie promowym, ludzie najbardziej zagrożeni zyskają wolność. Sezon festiwalowy jeszcze się nic zaczął. Kiedy to nastąpi, każdym statkiem mogłoby odlatywać kilku pasażerów. - Podniosła wzrok i ujrzała ponury wyraz jego twarzy. - Lars, zatańczysz ze mną? - Do dźwięku odległego bębna? - zapytał ze smutnym uśmiechem, ale szybko porzucił swoje przygnębienie. Następnego ranka Killashandra obudziła się po drugich dzwonkach i wpadła na pewien pomysł. - Lars, Lars, obudź się. - Dlaczego? - próbował pociągnąć ją z powrotem na łóżko, mrucząc miłe słowa. - Nie, mówię poważnie. Wczoraj wieczorem zareagowaliśmy na subliminalne przekazy, prawda? Jak długo ma teoretycznie trwać ich działanie? - Co? Nie wiem. Nigdy nie... Ach, rozumiem, co masz na myśli! - Usiadł, zaplatając ręce wokół kolan, myśląc intensywnie. - W ogóle nie wzięliśmy pod uwagę wczorajszego występu, prawda? - Pomasował brodę w zamyśleniu, a potem uśmiechnął się. - Powiedziałbym, że moglibyśmy wykorzystać to dla naszych celów. Bezpieczeństwo, duma i seks, co? Zaczął się śmiać tak gwałtownie, że wkrótce opadł na łóżko i musiał przyciągnąć kolana do brody, bo złapał go skurcz. Trag pojawił się w drzwiach, wskazał na mikrofon w suficie, a kiedy Killashandra pokazała mu zakłócacz leżący na stole, wszedł do środka i zamknął drzwi, wpatrując się nieruchomym wzrokiem w Larsa. - Ostatniej nocy zostaliśmy uwarunkowani, Trag - powiedziała Killashandra, wciągając koszulę. - Nie powinnam chyba przesadzać, ale jeśli Lars zmieni nagle swój stosunek do mnie, to Ampris i Torkes mogą uwierzyć, że ich programowanie jest skuteczne. Nawet wobec śpiewaka kryształu. Trag, mogłabym nawet tu zostać... nie chcieć opuszczać Ofterii. Jestem muzykiem. Jeśli potrafią tyle, co zaprezentowali ostatniej nocy, to niech tylko dopuszczą mnie do organów! Pokażę im taką muzykę, że ich wgniecie w fotele. Trag powoli pokręcił głową. - Ryzykowne z wielu powodów, których nie chciałbym tutaj wymieniać. Lars, ocierając łzy śmiechu z twarzy i wciąż uśmiechając się szeroko, sięgnął po swoje ubranie. - A więc co cię tak rozśmieszyło? - zapytała Killashandra. - Mirbethan jako symbol seksu, kiedy mam ciebie! - Nie jestem pewna, czy musiałam to wiedzieć! Killashandra weszła do głównego pokoju i zbliżyła się do selektora żywieniowego. Wystukała zamówienie w tak energiczny sposób, że jeden z klawiszy się zablokował i urządzenie wypluło procesję kubków z napojami. Na szczęście mechanizm miał zaprogramowany ogranicznik i na ekranie pojawił się napis “koniec”; wtedy feralny klawisz odblokował się wreszcie. - Postaw Amprisa na moim miejscu i co będziesz miała? - chciał wiedzieć Lars, a w jego głosie był tylko cień skruchy. - Nudności. - Podała mu pierwszy z kubków czekających na tacy koło selektora. Rozdział XXIII Skończyli właśnie jeść, kiedy rozległo się buczenie komunikatora. Killashandra odebrała. Na ekranie pojawiła się Mirbethan. Jej twarz wyrażała mieszaninę zdenerwowania i wahania. Killashandra spojrzała na nią pytająco. - Przepraszam, że niepokoję cię tak wcześnie, członkini Cechu..