... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

W czym przejawia się szkodliwość wychowania zakładowego? Pierwsza zasadnicza sprawa rzutująca na wszystkie inne, to seperacja dziecka od matki. Konsekwencje tego wykazały cytowane przeze mnie wyniki badań. Samotność małego dziecka w placówce wychowania zbiorowego pogłębiają metody opiekuńcze typu taśmowego. Małe dziecko ze względu na swą nieporadność potrzebuje indywidualnego zajmowania się nim podczas prawie każdej czynności. Gdy opiekunka ma kilkoro, a czasem nawet kilkanaścioro małych dzieci stosuje nieje- 112 - . dnokrotnie sprzeczne z ich potrzebami i możliwościami formy grupowe, bardziej podobne do tresury niż do wychowania. Dziecięce opory i niezadowolenie u mniej cierpliwych opiekunek wywołują rozdrażnienie, złość. Trudna, absorbująca praca opiekuńcza wzmaga nerwowość personelu, skłania do wyszukiwania ulg i możliwości odpoczynku. - Charakterystycznym przykładem może tu być zjawisko - zaobserwowane przeze mnie w- kraju i za grani- . ca - przetrzymywania małych dzieci na nocnikach. Usadzenie całej grupy w jednym czasie rzędem pozwala opiekunkom wygospodarować trochę wolnych minut. A opiekunki bywają różne. Nie dobiera się ich pod kątem predyspozycji emocjonalnych. Tylko więc nieliczne z nich potrafią samotność tych dzieci zrozumieć i starać się ją łagodzić serdeczrioścą oraz ciekawymi zajęciami. Wiele osób jednak z personelu domów małego dziecka posługuje się wobec dzieci metodami przemocy i lęku. Daje to bowiem szybszy skutek porządkowy, nie zabiera dużo czasu w przeciwieństwie do metod zalecanych przez pedagogikę. Stąd osoby nowe, wrażliwe, które pierwszy raz zetknęły się z rzeczywistością domów małych dzieci, są zbulwersowane tym, co dostrzegły. A oto uwagi studentek psychologii odbywających miesięczną praktykę1 w .jednym z dużych domów małego dziecka ocenianym pozytywnie przez swych bezpośrednich zwierzchników. "Nasze ideały o wychowaniu dzieci zostały obalone gdyż to, jak pielęgniarki opiekowały się dziećmi, było powyżej krytyki. Dzieci były zastraszone, a ich rozwój : cofnięty o rok, dwa. Jeśli były niegrzeczne - np. nie chciały przez pół godziny nocnikować albo zasnąć w 1 Sprawozdania pisemne studentek Instytutu Psychologii UW. Opiekun naukowy grupy dr Danuta Chrzanowska. - '^t» '•» • Samotność dziecka 113 ciągu 5 minut -- były uciszane przez bicie. Codziennie wychodziłam z pracy roztrzęsiona, zła na cały świat. Nikomu nie życzę, by znalazł się w takim domu dziecka bez siły przeciwstawiania się całemu systemowi tam panującemu." Jak wygląda karmienie dzieci: "Opiekunki zmuszają siłą do jedzenia. Jeśli dziecko nie chce jeść, mocno ściska mu się policzki palcami, tak aby otworzyło buzię, wkłada jedzenie, zaciska szczęki i zatyka nosek. Dziecko musi wtedy połknąć." Mycie: "Tragiczna była sytuacja w umywalni. Mycie tak dużej gromadki, to siłą rzeczy automatyczny proces - szybkie mydlenie rączek, twarzy i następny. Dzieci są tresowane do wykonywania wszystkich czynności na komendę." Zabawki i zabawy: "wiele dzieci siadało na podłodze kiwając się, tłukąc głową o szafkę. [...] Sale dziecinne wyposażone były w śliczne ludowe zabawki, ale u-mieszczone wysoko na półkach, niedostępne dla dzieci. Na moje pytanie dlaczego - odpowiedź pielęgniarki oddziałowej: a kto by po nich sprzątał. Mają klocki, piłki, kręgle, gumowe misie - wystarczy. Zorientowałam się także, że nikt nie zajmuje się organizowaniem dzieciom zabaw ani w młodszych, ani w starszych grupach. Jedyną formą zabawy były dość smutne «kó-łeczka», w których pląsały dzieci śpiewając jedną, może dwie piosenki. Zresztą, jak tu śpiewać piosenki, kiedy pomimo swoich 3 lat nie potrafi się mówić. Wśród dzieci z mojej grupy tylko kilkoro prawie 3-letnich mówiło poszczególne słowa." Jak zachowywały się dzieci i jakie były reakcje personelu. "Bardzo często zdarzało się, że prośby czy pytania dziecka były lekceważone, pomijane milczeniem,, a nieraz dziecko było odpędzane, gdyż nie było dla niego czasu. Na wiele przedmiotów dzieci tylko wska 114 zują ręką albo krzykiem. Krzyk wydał mi się najczęstszą reakcją: na zdziwienie, na prośbę opiekunki, jako wyraz gniewu i złości. Krzyk zastępuje płacz. Dzieci posiadają bardzo silną potrzebę mówienia. Często przynosiły mi różne przedmioty, liście, zabawki, oczekiwały ode mnie powiedzenia ich nazwy. Dzieci o wyglądzie atrakcyjnym były faworyzowane, pieszczone, co wywoływało u innych upust zazdrości i agresji. Gdy pocałowane zostało jedno dziecko, domagały się tego wszystkie. Podobnie, gdy jednemu dziecku pomagano w jakiejś czynności, pozostałe dzieci automatycznie «prze-stały umieć» ją wykonywać i im również trzeba było pomagać. [...] Nie mogło być w zasadzie mowy o bliższym serdecznym kontakcie z jednym dzieckiem, gdyż każde bardzo tego pragnęło i zazdrościło. Spontaniczna, naturalna aktywność dzieci była hamowana biciem, nie mogły wyłamywać się z ustalonego porządku dnia i dezorganizować grupowych czynności. [...] Opiekunki krzyczały na nie dość ordynarnie, biły bez powodu, szarpały, np. dlatego, że płaczą. [...] Niektóre maluchy boją się ciemności. Ale nikogo to nie obchodzi, światło jest gaszone i musi być cisza. Płacz jest karany. [...] Wszelkiego rodzaju kary cielesne były dawane w u-kryciu i tajemnicy przed przełożonymi (gdyż za uderzenie dziecka groziło podobno wyrzucenie z pracy). Niemniej jednak opiekunki posiadały tak wymyślne formy stosowania kar, że w zasadzie nie było możliwości zwrócenia się ze skargą. [...] U bardzo wielu dzieci zauważyłam charakterystyczne objawy choroby sierocej (typowe kiwanie się na nocniczku, krzesełku, lizanie rączek, kołysanie się w łóżeczku). Takie objawy były usilnie tłumione przez opiekunki za pomocą klapsów i straszenia. [...] Niektóre dzieci zasypiając, trą główkami p poduszki. Takie kładzione są na brzuch a brzegi kołderki