... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

UsiadBa za biurkiem i zadzwoniBa do Gin. Jego te| nie byBo. NachmurzyBa czoBo. SpdziB u wdowy Martino dwie noce z rzdu? A| dwie noce, cho uwielbiaB wBasne Bó|ko? Dwie noce intensywnego seksu, co m|czyznie z osBabionym sercem na pewno nie wyjdzie na zdrowie. ZmarszczyBa brwi. DzieD nie byB ju| taki sBoneczny. MusiaBa podj kilka wa|nych decyzji, a on si puszczaB.  Niech zadzwoni do mnie, jak tylko wróci  poleciBa telefonistce.  Aha, i prosz mu powiedzie, |e to pilne. 93 Zanim Gino si ubraB, |eby porzuci wygody wynajtego domu Susan Martino, minBo poBudnie. Susan, ubrana w nieskazitelnie biaBy strój do tenisa, siedziaBa pod parasolem na patio, sczc mro|on herbat z mit.  Chcesz?  spytaBa. Wci| byB w |artobliwym nastroju.  Zale|y, co masz na my[li.  Herbat, skarbie, herbat. Nawet supermen nic by z siebie dzisiaj nie wykrzesaB. Nie w taki dzieD.  A co robisz wieczorem? Chcesz zje[ kolacj ze mn i z Lucky? W jej starannie modulowanym tonie gBosu zabrzmiaBa nutka zdziwienia.  Zawsze jadasz kolacj z córk?  H? Tak, prawie zawsze. Tak jako[ wyszBo.  Czy ona nie ma |adnego przyjaciela? WzruszyB ramionami.  Kiedy[ miaBa m|a. Facet byB kompletnym zerem. To moja wina.  Dlaczego?  WydaBem j za m|, kiedy byBa bardzo mBoda. My[laBem, |e dziki temu uniknie kBopotów. RozwiodBa si z nim, kiedy siedziaBem za granic. Teraz Lucky to firma. Zna si na interesach nie gorzej ode mnie.  I zawsze spdzacie razem wieczory?  spytaBa oschle Susan.  To nam odpowiada. Ale mnie nie, pomy[laBa. Nie, powiedzie tego, oczywi[cie nie powiedziaBa. U[miechnBa si tylko i wymruczaBa:  Cudownie. Zjemy kolacj razem. Lucky to taka interesujca dziewczyna. Z przyjemno[ci poznam j bli|ej. Pierwszy zadzwoniB Matt. MówiB zimnym gBosem.  Jeste[ na mnie wkurzony?  spytaBa.  A skd. Uwielbiam zrywa si z Bó|ka o drugiej nad ranem i wyrzuca z pracy pierwszorzdnego komika, który niczym sobie na to nie zasBu|yB. To wdechowe zajcie. 94  Wdechowe? Nie u|ywaj tego sBowa. Mówisz jak czBowiek z epoki kamienia Bupanego.  Dzikuj.  Nie ma za co.  NastpiBa dBuga chwila ciszy, któr w koDcu przerwaBa.  Kogo zaanga|ujesz na jego miejsce?  Zpiewajc zakonnic. Ludzie popdz do stoBów caBymi hordami.  Ha, ha, ha. ByB zdenerwowany?  No pewnie, |e byB zdenerwowany. Biedak, zmia|d|yBem mu ego.  I dobrze.  ZamilkBa.  ZapBaciBe[ mu za dwa tygodnie?  spytaBa po chwili.  DaBem mu nawet premi.  W takim razie wszystko w porzdku.  Skoro tak uwa|asz