... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Zegnano Stalińskiego — 15 spotkań (w tym 13 oficjalnych) oraz kapitana Sperlinga — 21 (16). Obaj oficjalny „finał" mieli wcześniej — Staliński też w Pradze, ale 27 października 1928, zaś Sperling w poprzedniej grze w Sztokholmie. Najmłodszy (21) — Radojewski, najstarszy (31) — Chruściński; średnia wieku — 25,18. Rezerwowy — Henryk Herbstreit. Z powodu fatalnych warunków atmosferycznych niespełna pół tysiąca widzów — absolutny rekord in minus! POL — LOT 6:0 (3:0) 26.10.1930 niedziela 14.30 33 (+ 9) Warszawa stadion Legii (+10000) Alfred Birlem GER POL: Maksymilian Koźmin — Tadeusz Konkiewicz, Antoni Gałecki — Marian Schaller, Jan Woj Ciechowski+, Józef Kotlarczyk n — Józef Adamek+ (k), Józef Nawrot, Leonard Malik+, Józef Ciszewski, Mieczysław Balcer. Kpt. związkowy — Stefan Loth I. LOT: Vizla — Gravelis (k), Laumanis — Berzińs, śeibelis, Rozę — Blumentals, Priede, Petersons, Pavlovs, Dambrevics. Trener — Juris Redlihs. * 1:0 Nawrot 11, 2:0 Nawrot 26, 3:0 Malik 32 głową, 4:0 Nawrot 71, 5:0 Balcer 87, 6:0 Nawrot 89. NOTA • rozgrywany w tym samym dniu, ale dwie godziny później jeden z dwóch meczów reprezentacji — w przeciwieństwie do tego w Pradze w pełni oficjalny. Jedenasty w kronikach (nie licząc „amatorów" Austrii) rywal Polski. Najwyższe do tej pory zwycilęstwo bez straty gola. Nawrot — cztery trafienia — wyrównał rekord Batscha sprzed czterech lat. Grano na stadionie Legii (później Wojska Polskiego), drugiej arenie w stolicy, na której gościła reprezentacja narodowa. Trzech debiutantów (Koźmin, Konkiewicz, Malik) oraz dwóch, którzy zaliczyli pierwszą oficjalną grę (Schaller, Jan Kotlarczyk —młodszy). Dla Malika był to jednocześnie ostatni egzamin, a żegnano także Wojciechowskiego oraz Adamka, uhonorowanego funkcją kapitana. Najmłodszy (22) — Malik, najstarszy (30) — Adamek; średnia wieku 25,45. Rezerwowi — Gustaw Bator i Zygmunt Rajdek. 82 G8A Loth wybrał na ten mecz trzech debiutantów, nie licząc Schallera i młodszego z Kotlarczyków, którzy grali już przeciwko „amatorom". Bramkarz „Mak-sio" Koźmin zachował czyste konto przez 90 minut, co rzadko się do tej pory udawało. Tadeusz Kon-kiewicz pokazał się w wieku już 29 lat wcale nieźle, a Leonard Malik, rodem z Katowic, choć w barwach stołecznej Polonii, uczcił pierwszy występ golem. Nie dane mu było jednak próbować następnym razem. Ostatnią grę zaliczyli także pomocnik Jan Wojciechowski i skrzydłowy Józef Adamek, uhonorowany funkcją kapitana. Goście prezentowali przeciętne umiejętności i stąd wysoka przegrana, choć nie odstraszyła ich ona od potyczek z Polską. Od tej pory będą niemal corocznym partnerem, a w ostatnim meczu przed wybuchem wojny wreszcie dopną swego i odniosą sukces! Trenerem gości był Juris Redlihs, który w 1935 wystąpi jako sędzia meczu Polski, znów w Warszawie, przeciwko Austrii. Bilansując dwa sezony Stefana Lotna na stanowisku selekcjonera trudno doszukać się wielkich zwycięstw, poza znakomitym występem w Sztokholmie, a także pogromem Łotyszów nad Wisłą, choć to przeciwnik innej, znacznie słabszej klasy. Zdobycie Pucharu Europy Środkowej w kategorii amatorów oceniane było jako sukces, ale chłodne spojrzenie na ten wyczyn pozbawia go autentycznego blasku. Trudno jednak zaprzeczyć, że reprezentacja pod wodzą Lotha uniknęła kompromitujących wpadek, zachowując dość przyzwoity poziom. Odważył się zaakceptować „dwumecze", a więc występ dwóch reprezentacyjnych ekip w tym samym terminie, na co nie porywało się wiele innych krajów o znacznie większej sile. Największym atutem, co widać z późniejszej perspektywy, była mistrzowska intuicja w wyławianiu nowych graczy. Niemal każdy „strzał", jak na oficera przystało, był celny. Doroczne walne zebranie PZPN na początku 1931 przedłużyło jego kadencję na następny sezon, co w tej sytuacji nikogo nie mogło dziwić. „Nie ma alternatywy dla obsadzenia tak prestiżowej funkcji, jaką jest odpowiedzialny w skali państwowej kapitan związkowy. Mjr Stefan Loth ujawnił talenty, którymi do tej pory obdzielał armię. Umie zorganizować pracę, dokonuje trafnych wyborów zawodników reprezentacyjnych i współpracowników, a w boju na piłkarskich stadionach zachowuje się jak niegdyś w ogniu prawdziwej walki o godność Ojczyzny" — nie bez patosu przekonywał „Przegląd Sportowy". Wybór dokonał się przez aklamację, a i w Zarządzie PZPN niemal nic się nie zmieniło, jeśli nie liczyć odejścia inż. Kuchara, którego zastąpił kolejny... wojskowy. Przed Lothem stanęły znacznie trudniejsze próby. Na początek pierwsza wizyta najsilniejszej reprezentacji Czechosłowacji, jednej z potęg światowych w ówczesnym futbolu. Był to zimny prysznic na rozpalone głowy marzycieli, którzy pragnęli „walczyć o prymat w tej części Europy, co wcale nie musi być mrzonką". Czesi „wystawili skład zawodowców, co ujawniło ich prawdziwą potęgę dzisiejszą