... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Nowa Polska rzeczywiście otoczyła opieką dobra kulturalne i w swoim programie głosiła idee społecznie szczytne, w naturalny sposób bliskie środowisku intelektualnemu. Znamienny był pod tym względem przypadek Marii Dąbrowskiej. Zdobyła ona ogromny szacunek, konsekwentnie nie biorąc udziału w życiu literackim socrealizmu. Jej Dzienniki, opublikowane/wiele lat po śmierci, rzuciły inne światło na jej ówczesną postawę. Nie wybrała wcale emigracji wewnętrznej, przeciwnie, uważała, że jej obywatelskim obowiązkiem jest współuczestnictwo w odbudowie Polski dźwigającej się ze zniszczeń. Ostatecznie odstręczało ją jednak od tego wszechogarniające polityczne zakłamanie i prostactwo wymagań, jakie stawiano przed literaturą. W przypadku innych pisarzy można też mówić o potrzebie współudziału w odbudowie i w tworzeniu nowego życia, która kazała im przymykać oczy na wszystkie jego fałsze. Nie bez znaczenia była też w tym pamięć wojny. Przeżycie wojny jako klęski całego dotychczasowego świata, jako objawienia kruchości całej dotychczasowej kultury, to przeżycie, które zaświadczały wydane tuż po wojnie utwory, sprzyjało w konsekwencji aprobacie nadchodzącej socjalistycznej rzeczywistości, która mogła się wydawać dynamiczna, zwrócona ku przyszłości, odsuwająca na bok dawne problemy. Racje te jednak wszystkiego nie tłumaczą. Równie ważną rolę odgrywały czynniki po prostu koniunkturalne. Socrealizm otwierał drogę ambitnym i nie wymagał wielkich umiejętności, umożliwiał łatwe sukcesy i szybkie kariery. Ponieważ nagradzano polityczną żarliwość, żarliwych nie brakowało. Zwłaszcza na początku. 49 Proza W twórczości socrealistycznej, zgodnie z programem, na plan pierwszy wysunęła się proza. Zupełnie odbiegała ona od tradycji dotychczasowych. Nagle przestały się ukazywać książki poświęcone doświadczeniom wojennym. Sprawy wojny, jeśli teraz się pojawiały (na przykład w powieściowej przedakcji), ujmowane już były z dystansu, jako całkowicie rozstrzygnięte w swoim moralnym i ideowym wymiarze. Proza wypełniła się problematyką ściśle współczesną. Powieść produkcyjna Już w końcu 1949 r. zaczęły wychodzić pierwsze powieści produkcyjne: Numer 16 produkuje (1949) Jana Wilczka (o odbudowie fabryki cukierków). Na przykład Plewa (1950) Bogdana Hamery (o majstrze w zakładzie metalurgicznym). Kampania znaczy walka (1950) Mirosława Kowalewskiego (o cukrowni). Przy budowie (1950) Tadeusza Konwickiego (o budowie linii kolejowej do Nowej Huty). Krytyka okrzyknęła je przełomowymi, władze przyznały im nagrody państwowe. Naprawdę były narracyjnie nieporadne, rozwlekłe, naiwne w swoich fabułach. Autorzy trzech pierwszych opisywali zakłady, w jakich rzeczywiście po wojnie pracowali. Może dlatego radość odbudowy i szacunek dla pracy wyrażały się w nich ze spontanicznością, jakiej następnym będzie brakowało. Te następne posypały się szybko i obficie. Węgiel Aleksandra Ścibora-Rylskiego w 1950 r.. Wielka próba Anny Kowalskiej, Mądre zioła Wojciecha Żukrowskiego, Początek opowieści Mariana Brandysa, Załoga Elżbiety Stanisława Kowalewskiego w 1951, Lewanty Andrzeja Brauna, Listy z MDM Jerzego Pytlakowskiego w 1952, Miasto nowych ludzi Janiny Dziamowskiej w 1953, Obywatele Kazimierza Brandysa w 1954 i wiele innych. Opublikowano też antologie opowiadań różnych autorów poświęcone jednemu tematowi. Ukazywały się w tym prozatorskim zwierciadle wielkie place budowy - wielokrotnie Nowa Huta i Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa stawiana w centrum Warszawy, a obok tego miasta Ziem Odzyskanych, kopalnie, stocznie, fabryki przemysłu ciężkiego, laboratoria naukowe. Najczęściej jako teren akcji obierano przedsięwzięcia, 50 które zajmowały ważne miejsce na mapie socjalistycznej przebudowy kraju. Autorzy starali się tworzyć konstrukcje wielkowątkowe, mające epicką rozległość i paru zasadniczych bohaterów, tak zestawionych, aby powstała sugestia, że właściwym bohaterem powieści jest zbiorowość, cała załoga zakładu. Nad wszystkim jednak górowało staranie, aby przedstawiany obraz rzeczywistości pozostawał w pełnej zgodzie z aktualnymi tezami politycznej propagandy. Toteż powieść produkcyjna szybko się konwencjonalizowała, powtarzały się te same wzorce konfliktów i schematy fabularne. Akcja rozpoczynała się najczęściej w 1949 r. albo nieco później, w czasie, który w powieściowej perspektywie ukazywał się jako wielki początek: budowa ^opiero się rozpoczynała albo przychodziło nowe odpowiedzialne zadanie produkcyjne wynikające z planu 6-letniego. Przedtem był powojenny chaos, rządzili kombinatorzy, panowała niejasność ideowa. Nie przypadkiem pierwsze powojenne lata przypominały się jako złe. W obowiązującej ocenie stanowiły one okres "odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego" (tj. władzy Gomułki), przezwyciężonego właśnie przez partię. Powieść starała się tę oceną zilustrować. Teraz następował natomiast moment przełomu. Jednak bardzo trudny: część załogi stanowili przybysze ze wsi, dopiero uczący się robotniczego życia, starzy nie rozumieli nowych zamierzeń, trwały nawyki z przedwojennych czasów, gdy robotnikowi obcy był interes kapitalistycznego zakładu, brakowało maszyn i surowców. Nic więc nie wskazywało, aby ambitne zadania mogły zostać wypełnione. Z tego smutnego tła wyłaniał się bohater pozytywny - zwykle młody, bez doświadczenia, ale energiczny i ideowy. Wygłaszał przemówienie na zebraniu, a przede wszystkim dawał dobry przykład swoją pracą. Zdobywał sojuszników. Załoga patrzyła na nich najpierw nieufnie, potem z rosnącym zainteresowaniem. Oczekiwane rezultaty jednak nie nadchodziły. Bo w zakładzie działał wróg klasowy