... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
A może jednak świadomość, że tam, przy głównym rynku w R"mersberg stoi ów kościółek, który wypełniają w tej chwili sonaty Rossiego, jest jakoś potrzeb- na temu tłumowi na ulicy, dla którego ma swoją wagę pew- ność, że wszystko jest tam, gdzie powinno być - na swoim miejscu? Toblerplatz w Zurychu. Niedziela rano. Pusto, szaro, a jednak nie czuje się przygniatającej, dławiącej ponurości, ponieważ nie ma tu biedy, brudu, opadających tynków, cuchnących bram, wyrwanych drzwi, potłuczonych latarń, okien zabitych dyktą. Co czyni tę cywilizację - cywilizacją? Po pierwsze -jakość materiału. Te betony są jasne i gład- kie, ten asfalt równy i twardy, szkło - czyste, aluminium- świecące, framugi okien - białe, zawsze świeżo malowane; po drugie - że tu wszystko jest wykończone, w dbały, akuratny sposób - wykończone. Nic tu nie jest rozgrzeba- ne, rozprute, rozmamłane, porzucone; po trzecie - zachowaniem ludzi rządzi tu skupiona, rze- telna punktualność. Na Toblerplatz zatrzymuje się tram- waj numer 6. Przyjeżdża tu co 15 minut. Stoję na przystan- ku, który jest pusty, ponieważ do przyjazdu tramwaju bra- kuje 6 minut. Te 6 minut ludzie poświęcają jakimś zajęciom, nie tracą ich na czekanie. Minutę przed planowanym na- dejściem tramwaju przystanek zapełnia się. Ludzie wsiada- ją bez pośpiechu. Nikt się nie denerwuje, gdyż nic nikogo nie może zaskoczyć (np. że tramwaj nie przyjdzie na czas albo odjedzie nie zabierając wszystkich pasażerów). Relacja: człowiek a otoczenie wygląda inaczej na Wscho- dzie i Zachodzie. Zachód traktuje otoczenie, w którym przebywamy i poruszamy się, jako przedłużenie nas samych, a więc jeżeli zamiatamy ulicę, czy myjemy okna, to jest w tych czynnościach ta sama potrzeba i chęć, które wy- stępują wówczas, kiedy wkładamy czystą koszulę lub sta- rannie wyprasowaną sukienkę. Dla człowieka Wschodu otoczenie jest rzeczą obojętną. Nawet nie próbuje nadać mu ogłady, poloru, rangi estetycz- nej. Śmieci wyrzuca wprost przed dom, pomyje wylewa przez okno. Obce jest mu pojęcie konserwacji, czyszcze- nia, polerowania, malowania. Wchodzi on z rzeczami w kontakt jednorazowy. Np. postawi płot. Potem płot nisz- czeje, gnije, wali się - to już człowieka Wschodu nie inte- resuje. Nie widzi on związku między jakością własnego ży- cia a jakością otoczenia. Świat brudu i zaniedbania zaczyna się dokładnie na granicy jego skóry. Dokonująca się tu, w Europie (ale przecież nie tylko) zmiana typu zagrożeń, ich charakteru i kierunku. Odczuwa- my dziś, że zagrożone jest nie tyle państwo, nie tyle suweren- ność narodu (jak było to w okresie zimnej wojny), ile raczej jednostka ludzka - jej fizyczna i duchowa integralność. Sprawia to, że obawiamy się dziś nie tyle inwazji na nasze państwo, jego granice czy instytucje, ile ataku na nasze osoby, że boimy się fizycznej agresji na nas i na naszą włas- ność, że obawiamy się napaści na ulicy, w bramie i w met- rze, że odczuwamy lęk przed gwałtem, rabunkiem, mordem. Zachód, a więc centrum decyzyjne ludzkości, interesuje się jakimś obszarem świata, jakimś kontynentem o tyle tyl- ko i tak długo, dopóki obawia się, że może stamtąd nadciąg- nąć dla niego jakieś niebezpieczeństwo, że coś mu z owego kierunku zagraża. Tak było w drugiej połowie lat czterdzie- stych z Azją (rewolucja w Chinach, niepodległość IndŹŹ i Pakistanu, początek wojny w Indochinach), tak z Afryką w latach sześćdziesiątych (wojna w AlgierŹŹ, rewolta w Zai- rze, początek walki zbrojnej w Angoli), tak w tym samym czasie z Ameryką Łacińską, kiedy działały tam różne party- zantki. Potem, kiedy sprawa okazuje się niegroźna i obawy maleją, ów budzący ongiś trwogę kontynent zostaje zep- chnięty na margines zainteresowań i popada w zapomnie- nie. Każdy ma swoją własną mapę świata. Inną mapę ma dziecko, inną dorosły. Inną ma Tybetańczyk, który nigdy nie opuścił swoich gór, a inną mieszkaniec Manhattanu zamknięty w kanionach swojego miasta. Stąd częste trudno- ści w porozumieniu się, gdyż mówiąc o świecie mamy przed oczyma różne jego mapy, obrazy, wizje. Dwie mapy świata - z pierwszej i z drugiej połowy XX wieku; z pierwszej połowy - państwa niepodległe stanowią nieliczną grupę. Poza ich granicami świat jest wielką kolo- nią (czy w wypadku Ameryki Łacińskiej - półkolonią), władztwem kilku mocarstw-posiadaczy