... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Aż do czasu wstąpienia waszego do rady, wyznaczenia urzędników i oddania pod sąd ludzi zgodnie nazywanych «sykofantami», byliśmy wszyscy jednomyślni. Kiedy jednak ci oto poczęli ludzi nieskazitelnych porywać do więzień, od chwili tej począłem się przeciw nim wypowiadać. Wiedziałem bowiem, że skoro szedł na śmierć nawet Leon, syn Salaminiosa, który był i wydawał się być mężem dzielnym i nie miał na sobie najmniejszej winy, ludzie podobni doń będą żyć w trwodze, a trwożąc się staną się temu ustrojowi przeciwni. Wiedziałem także, gdy chwytano Nikerata, syna Nikiasa, męża i bogatego, i nigdy, podobnie jak ojciec jego, nie udającego miłośnika ludu, że ludzie podobni jemu będą nam niechętni. Także kiedy i Antifon ginął z naszych rąk, który w czasie tej wojny wystawił dwa doskonale pływające trójrzędowce, zrozumiałem, że wszyscy, dotąd do służby państwu chętni, nastroją się doń podejrzliwie. Protestowałem i wtedy, gdy mówiono, że każdy z nas winien wziąć sobie jednego osiadłego wśród nas cudzoziemca! Jasne mi bowiem było, że gdy ci zginą, to wszyscy ludzie tego stanu staną się wrogami tego ustroju. Protestowałem również w czasie, kiedy odbierano ludowi broń, nie uważając za potrzebne czynić państwo bezsilnym; widziałem bowiem, że i La-cedemończycy nie pragnęli po to tylko uratować nas, abyśmy, będąc nieliczni, nie mogli w niczym im pomóc; mieli oni przecie możność, gdyby tego potrzebowali, nawet nikogo z nas przy życiu nie zostawić, przez krótki jeszcze czas gnębiąc nas głodem. Nie podobało mi się także najmowanie sobie za pieniądze obcych strażników, choć mieliście możność taką samą ich ilość wybrać sobie spośród obywateli, kiedy jeszcze my, rządzący, spodziewaliśmy się bez trudu zyskać przewagę nad rządzonymi. Kiedy jednak widziałem, że wielu jest wrogów władzy w tym mieście, wielu też na wygnaniu, nie wydawało mi się słuszne skazywać na wygnanie ani Trasybula, ani Anyta, ani nawet Alki- 68 Kritias w czasie swego wygnania — po r. 407 — podburzał penestów, tj. poddanych chłopów tesalskich, podkopując w ten sposób panowanie arystokracji, posiadającej wielkie majątki ziemskie, i przygotowując późniejszą tyranię Lykofrona z Ferai i jego następców. biadesa89: wiedziałem bowiem, że partia przeciwna wtedy stanie się potężna, kiedy do ludu przyłączą się zdolni przywódcy, ci zaś, co pragną przewodzić, licznych znajdą stronników. Czyż ten, kto rzeczy te wyświetla, nic może być słusznie uważany raczej za oddanego przyjaciela, niż za zdrajcę? Czyż istotnie, Kritiasie, potężnych wrogów przysparzają wam ci, którzy nie pozwalają wam czynić sobie jak najwięcej niechętnych, lecz uczą zdobyć jak najwięcej życzliwych, nie zaś raczej ci, którzy, nieprawnie odbierając pieniądze i mordując ludzi niewinnych, zdradzają nie tylko swych przyjaciół, lecz i samych siebie w imię hańbiącego zysku? Jeśli inaczej zrozumieć niepodobna, że mówię prawdę, zwróćcie jeszcze uwagę na rzecz następującą: czy wy myślicie, że Trasybulos, Anytos i reszta wygnańców woleliby, żeby się dalej działo to, o czym ja mówię, czy też to, co tamci dziś czynią? Sądzę, że obecnie są oni przeświadczeni, że dziś wszędzie jest pełno ich stronników. Gdyby jednak najlepsza część obywateli była dla nas przyjaźnie usposobiona, to wygnańcom trudno by było nawet pomyśleć o wstąpieniu na tę ziemię 70. Co zaś do słów jego o mojej ciągłej zmienności, weźcie pod uwagę następującą jeszcze okoliczność. Przecież obecny, na rządach czterystu oparty, ustrój uchwalił sam lud ateński, zawiadomiony o tym, że Lacedemończycy skłonni by byli raczej każdemu innemu ustrojowi zaufać, niźli ludowładztwu. Kiedy jednak mimo to Lacedemończycy nie złagodzili wrogości postępowania, strategowie zaś, Aristoteles, Melantios i Aristarchos, ze swymi ludźmi zaczęli otwarcie budować na nasypie warownię, do której wpuściwszy wrogów, zamierzali gród ten sobie i swym towarzyszom uczynić posłusznym 71, ja, dowiedziawszy się o tym, przeszkodziłem temu. Czy jest to istotnie zdradą swych przyjaciół politycznych? Nazywa on (tj. Kritias) mnie »koturnem«, jako takiego, który do jednych i do drugich usiłuje się dostroić... Lecz, na bogów nieśmiertelnych, jakie wreszcie przezwisko dać należy temu, kto żadnej z dwóch stron do smaku nie przypada? Za demokracji bowiem stałeś się największym wrogiem ludu, za arystokracji zaś największym wrogiem mężów pożytecznych. Ja zaś, Kritiasie, zawsze zwalczam tych, którzy nie wyobrażają so- 69 Alkibiades według świadectwa Isokratesa (XVI 37) zosta! zaocznie skazany na wygnanie. 70 Miejsce to można interpretować w ten sposób, że Teramenes wtajemniczony był w zamysły wygnańców — demokratów ateńskich, którym przewodził Trasybulos, albo że przed usadowieniem się w granicznej miejscowości Fyle podejmowali oni inną próbę obalenia oligarchów. 71 Teramenes przypomina wydarzenia z r. 411, kiedy oligarchowie obwarowali przylądek Eeteoneja, położony naprzeciw Pireusu, by dostać w swoje ręce port i mieć możność swobodnego komunikowania się z flotą spartańską. Por. Tucyd. VIII 90, 2. bie piękna demokracji tak długo, aż po drachmie na dzień nie zaczną otrzymywać niewolnicy oraz tacy, którzy z nędzy gotowi są za drachmę gród swój sprzedać72; z drugiej zaś strony jestem zawsze przeciwnikiem tych także, którzy żadnej oligarchii nie uznają za piękną, póki nie poddadzą państwa tyrańskim zachciankom niewielu. Natomiast i przedtem uważałem., i dotąd zdania nie zmieniam, że sprawowanie władzy przez tych, którzy hądź swym rumakiem, bądź tarczą zdolni są państwu pomagać, jest ustrojem najlepszym73