... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Inne miejscowości stawiały również opór. Dwukrotnie oparł się Czarnieckiemu Bracław i dopiero po nadejściu wszystkich sił koronnych z hetmanem wielkim został opuszczony przez obroń- ców. Dnia 6 stycznia 1655 r. do wojsk polskich dołączyli wreszcie Tata- rzy, dowodzeni przez księcia ordowego Mengli Gereja. Hetmani z dyplomatyczną gościnnością przyjęli dowódców, wojsko patrzyło je- dnak na nich podejrzliwie i mocno sarkało na niespodziewanych so- juszników. Połączone armie do cna wyniszczyły oporną Brac- ławszczyznę, oszczędzając tylko miejscowości poddające się bez walki. Niebawem trzeba było przerwać akcję pacyfikacyjną, zbliżał się bowiem potężny przeciwnik - armia moskiewsko-kozacka pod wodzą Chmielnickiego, wojewody Wąsy la Szeremietiewa i bojara Wasyla Buturlina. W dniu 29 stycznia 1655 r. doszło do wielkiej bitwy pod Ochmato- wem. Siły jednej armii liczyły około 22 000 żołnierzy koronnych oraz około 15 000 Tatarów, drugiej około 60 000 Rosjan i Koza- ków. Warunki klimatyczne były nadzwyczaj surowe, wojsko bo- wiem maszerowało na wroga "lodem przegryzając, z soplami w oczach, skostniałe, od stóp do głów szronem pokryte". Wieczorem zbliżyły się do przeciwnika w rozwiniętym szyku bojowym, mając na prawym skrzydle Tatarów, na lewym - jazdę polską, w tyle - ta- bor z piechotą i działami. Oto co pisał o bitwie Czarniecki: "29 ja- nuari samym zmierzchem zwiedliśmy z nim (nieprzyjacielem - L.P.) za moją usilną radą i przywodem bitwę. Wbiliśmy się w tabor, urwaliśmy go wielką część, armat 21 sztuk, wzięliśmy Moskwy siła i Kozaków położyli na placu. Victoria! Moskwa w tym czasie bardzo była skonfudowana. Chorągwie, znaki, z rąk oddawali". Czarniecki, podobnie jak pod Kurnej karni i Beresteczkiem, popisał się znowu szaleńczą szarżą i był bardzo bliski ostatecznego zwycięstwa. Chmiel- nicki zdołał jednak zorganizować kontratak, wsparty ogniem czte- 432 rech ocalałych dział, i wyprzeć Polaków z taboru, który następnie zamknął i przesunął w prawo, ku gliniastym wzgórzom, uniemożli- wiającym natarcie jazdy. Pomogła mu w tym bierna postawa Tatarów, którzy w obawie przed stratami unikali walki i nie pomogli Pola- kom. Posądzano ich nawet, że dali się przekupić Chmielnickiemu. "Cztery dni, aż do poniedziałku, bez wody i ognia w oblężeniu ich trzymamy - relacjonował dalej Czarniecki - aż wojsko nasze wi- dząc i ranami, i mrozami ciężkimi znużone, uszli nam do miasteczka Ochmatowa, w którym daliśmy znowu bitwę z niemałą wojska na- szego szkodą. Gdzie zginęło z pułku mojego więcej niż stu towarzy- stwa, rotmistrzów dwóch, koni ze trzysta, dragonów moich bardzo wiele. Bo mieli tabor mocny i ognisty, jak Malbork" 7. W dniach 30 i 31 stycznia Chmielnicki dwukrotnie usiłował przebić się z okrąże- nia, ale bez rezultatu. Udało mu się to dopiero za trzecim razem, ran- kiem l lutego. Kozacy i Rosjanie po uwolnieniu z oblężenia załogi Ochmatowa wycofali się na wschód, odpierając ataki polskie w dniu l i 2 lutego. Sukces pod Ochmatowem był więc połowiczny, ale jaz- da polska jeszcze raz wykazała swą zdecydowaną wyższość nad kon- nicą kozacką i moskiewską. Straty armii Chmielnickiego i Szeremie- tiewa były też znacznie większe niż polskie. Po bitwie ochmatowskiej Potocki wycofał się z częścią wojsk na zachód. Miał to uczynić również Czarniecki, ale nie pozwolili na to Tatarzy. Uprosili Potockiego, by pozostał. "Tak mnie sobie upodo- bali - pisał Czarniecki - że i najmniejszego ciurę z moich pułków szanują. Przyjdzie tedy dla tej miłej ojczyzny i zdrowia ostatek od- ważyć, bo niejedna kula (jest) w zaskórzu. Przez miesiąc będziemy o jednej wierze, w jednej koszuli, w głodzie i mrozie" 8. Ordzie przypadł do gustu znakomity, pełen brawury kawalerzysta, świetnie znający tatarskie sposoby wojowania. Oddziały Czarnieckiego i Mengli Gereja ruszyły teraz na plądro- wanie Ukrainy. Wojsko koronne służyło właściwie Ordzie do zaga- niania jasyru, ta bowiem szantażowała, że odejdzie na Krym, jeśli nie dostarczy się jej niewolników. Ponieważ w spustoszonej wojną Bracławszczyźnie brakło żywności i wojsko cierpiało głód, oddawa- no Tatarom dorosłych i dzieci w zamian za połeć słoniny, konia, krowę albo łuk czy strzały. Po okrutnej pacyfikacji na znacznej części terytorium Ukrainy ostała się tylko "pustynia". 433 Wyprawa polsko-tatarska nie osiągnęła jednak celu. Ukraina nie uległa i nadal prowadziła walkę z pomocą Rosji. Rezultatem pacyfi- kacji był tylko wzrost nienawiści do Polaków i Tatarów. Czarniecki, nie czekając końca wyprawy, powrócił do Lwowa, nie zatrzymywa- ny już przez Tatarów sytych łupów i jeńców. Wojna na Ukrainie wyniosła go do rangi "trzeciego żołnierza" (po hetmanach) armii koronnej. Szlachta powszechnie domagała się nagrody i awansu dla pułkownika, który już trzydzieści trzy lata spędził w służbie Rzeczy- pospolitej i w walce z jej wrogami odniósł wiele ran. Głosy jej szyb- ko doszły do króla, który 14 maja 1655 r. nadał Czarnieckiemu ka- sztelanię kijowską. Prowincja ta była faktycznie fikcyjną częścią pań- stwa, rządził tam bowiem Chmielnicki, sam jednak awans na sena- tora był dla pięćdziesięciosześcioletniego pułkownika dużym wyróż- nieniem. Z prostego niegdyś żołnierza stał się przecież czołowym dygnitarzem Rzeczypospolitej i choć nie równał się z Radziwiłłami, Potockimi czy Lubomirskimi, popularnością i zasługami zdecydowa- nie ich przewyższał. 3. Najazd szwedzki Wojna na wschodzie stopniowo przybierała dla Rzeczypospolitej katastrofalny obrót. Na północy wojska moskiewskie zdobyły Smo- leńsk, opanowały prawie całą Białoruś, zajęły Wilno i Kowno, do- tarły do Grodna, na południu wraz z Kozakami odzyskały inicjaty- wę strategiczną, posunęły się daleko w kierunku zachodnim, obiegły Lwów, który okupił się wysoką sumą pieniędzy, pokonały pod Gródkiem armię koronną. Przednie straże Chmielnickiego dotarły do Wisły pod Kazimierzem i Puławami, ofiarą grabieży i pożogi padł Lublin. Wydawało się, że niebawem cała Rzeczypospolita pad- nie pod ciosami wojsk moskiewsko-kozackich. Sukcesy rosyjskie mocno zaniepokoiły Szwecję, gdzie w 1654 r. zasiadł na tronie energiczny Karol X Gustaw, syn palatyna Dwu Mostów, Jana Kazimierza, i córki Karola IX Sudermańskiego, Kata- rzyny, generalissimus armii szwedzkiej w Niemczech po wojnie trzy- dziestoletniej, doświadczony wódz, mający za sobą wiele kampanii wojennych, uczeń znakomitego generała Lenarta Torstenssona. W Sztokholmie zaczęto się obawiać, że Rosjanie opanują całą Litwę, a 434 może i Koronę, oraz zagrożoną posiadłościom szwedzkim w Inflan- tach