... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
To było najwygodniejsze. - I cały sekret sprowadza się do pilnowania grobowca? - spytała dziewczyna. Ahmed i Muhammad wymienili spojrzenia. - O jakim grobowcu mówisz? - spytał Khazzan. - O prawdziwym grobowcu Setiego pod grobowcem Tutenchamona - odpowiedziała Eryka. Muhammad poderwał się z miejsca i rzucił kuzynowi kolejną porcję arabskich obelg. Ahmed nie przerwał mu tym razem. Kiedy skończył, Khazzan spojrzał na Erykę, i rzekł spokojnym głosem: - Eryko, jesteś naprawdę fenomenalna. Teraz więc wiesz, dlaczego ryzyko jest tak wielkie. Tak, strzeżemy nie splądrowanego grobowca jednego z największych egipskich faraonów. Mając taką wiedzę, rozumiesz, co to oznacza. Niewyobrażalne bogactwo. Zdajesz sobie także sprawę, że postawiłaś nas w niezręcznej sytuacji. Ale jeśli mnie poślubisz, część majątku będzie należeć do ciebie i możesz pomóc w sprzedaży tego najwspanialszego archeologicznego znaleziska. Eryka raz jeszcze zastanowiła się nad sposobem ucieczki. Najpierw musiała uciekać od Yvona, a teraz od Ahmeda. Z pewnością Raoul był już w drodze do hotelu. Dojdzie do straszliwej konfrontacji. Świat chyba oszalał. - Dlaczego do tej pory nie opróżniono grobowca? - zapytała, chcąc zyskać na czasie. - Jest on wypełniony takimi skarbami, że usunięcie nawet jednego z nich musi być starannie zaplanowane. Mój dziadek wiedział, że potrzeba będzie jednego pokolenia, by stworzyć system zbytu tych bezcennych przedmiotów i zapewnić członkom rodziny wysokie stanowiska, aby mogli kontrolować wywóz eksponatów z Egiptu. Przed śmiercią pozwolił zabrać z grobowca tylko tyle, by starczyło na wykształcenie następnego pokolenia. Dopiero w zeszłym roku zostałem dyrektorem Departamentu Zabytków, a Muhammad głównym strażnikiem nekropolii w Luksorze. - To tak jak rodzina Rasulów w dziewiętnastym wieku - stwierdziła Eryka. - Podobieństwo jest bardzo powierzchowne - zaprzeczył Ahmed. - My pracujemy na bardzo wysokim poziomie. Starannie rozważamy wszelkie aspekty archeologiczne. Pod tym względem byłabyś bardzo użyteczna, Eryko. - Czy lord Carnarvon był jednym z tych, którzy musieli "pożegnać się z tym światem"? - zapytała Eryka. - Nie jestem pewien - odparł Khazzan. - Minęło już tyle lat, ale chyba tak. - Muhammad kiwnął głową, a Ahmed mówił dalej: - Eryko, w jaki sposób dokonałaś odkrycia? To znaczy, co skłoniło... Nagle w domu zgasły wszystkie światła. Zaszedł już księżyc i zapadła nieprzenikniona ciemność jak w grobowcu. Eryka nie poruszyła się. Usłyszała, jak ktoś podnosi słuchawkę i rzuca nią. Domyśliła się, że Yvon i Raoul przecięli druty. Ahmed i Muhammad rozmawiali szybko po arabsku. Oczy dziewczyny powoli przyzwyczaiły się do mroku i zaczęła odróżniać niewyraźne zarysy postaci. Nagle ktoś się do niej zbliżył. Cofnęła się odruchowo. Ahmed złapał ją za nadgarstek i postawił mocnym szarpnięciem na nogi. Widziała tylko jego oczy i zęby. - Pytam cię jeszcze raz, kto cię śledził? - usłyszała zniecierpliwiony szept. Próbowała coś powiedzieć, ale głos uwiązł jej w gardle. Znalazła się między młotem a kowadłem. Ahmed z irytacją szarpnął ją za rękę. Eryka odzyskała mowę: - Yvon de Margeau. Nie puszczając jej dłoni, wdał się w rozmowę z Muhammadem. Eryka dojrzała błysk lufy pistoletu w ręku Abdulala. Raz jeszcze poczuła się bezradna wobec biegu wypadków. Bez słowa ostrzeżenia Ahmed pchnął Erykę przez jadalnię, potem ciemnym korytarzem na tył domu. Próbowała wyrwać dłoń, gdyż w mroku nie widziała drogi. Bała się, że o coś zahaczy i upadnie. Ale uścisk jego ręki był bardzo silny. Za nimi biegł Muhammad. Opuścili budynek, wychodząc na podwórze. Minęli stajnie i podeszli do bramy. Ahmed zamienił z kuzynem kilka zdań i otworzył drewniane wrota. Tuż za nimi rozciągała się długa aleja, pusta i jeszcze ciemniejsza od podwórka, bo otoczona podwójnym rzędem palm daktylowych. Muhammad ostrożnie pochylił się do przodu z uniesionym pistoletem, jakby szukał czegoś wśród cieni. Zadowolony zrobił krok w tył, ustępując miejsca Ahmedowi. Ten popchnął Erykę do przodu i nie wypuszczając jej dłoni, wyprowadził ją przez bramę na alejkę. Nie odstępował jej ani na krok. Nagle uchwyt jego palców stał się silniejszy. Usłyszała strzał. Był to taki sam głuchy trzask, jaki usłyszała, stojąc naprzeciw oszalałego Evangelosa. Był to strzał z pistoletu z tłumikiem. Ahmed upadł na bok, pociągając za sobą dziewczynę