... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Powstańcie przeciw zdrajcom, wy-pleńcie raz na zawsze wszystkich swoich dziedziców krwiopijców. 312 - ffiewolni; pffffi moich pułków kozackich". Długo milczał cały dwór carski. Biada! Car też pisał. Inny diak głębokim basem odczytywał z Pościelnego Ganku służebnym ludziom moskiewskim ukaz carski. „My, Wielki Gosudar, Car i Wielki Książę Aleksy Michajłowicz, rozkazaliśmy wam oznajmić, że losy i obronę państwa moskiewskiego złożyliśmy w ręce Przenajświętszej Bogurodzicy. Za jej wstawiennictwem z rąk bożych nad każdym wrogiem zwycięstwo uzyskamy. I dzisiaj też, my, Wielki Gosudar, i całe państwo moskiewskie, pokładamy w orędowniczce naszej, Najświętszej Bogurodzicy i w Panu Bogu Najwyższym niezachwianą wiarę. I powołaliśmy do służby monarszej bojarzyna naszego i wojewodę, księcia Jurija Aleksiejewi-cza Dołgorukiego, i wojewodę stolnika księcia Konstantyna Szczer-batowa. A za służbę waszą wieczną łaskę Wielkiego Gosudara zyskacie i żołd znacznie wyższy otrzymacie. A ci, którzy nie pomną o Bogu i chrześcijańskiej wierze prawosławnej i o złożonej na krzyż święty Wielkiemu Gosudarowi przysiędze, natychmiast przeciw temu bezbożnikowi i odstępcy od wiary prawosławnej, i zgubicielowi niewinnych chrześcijan prawosławnych, Stieńce Razinowi, naszej monarszej służby niezwłocznie nie podejmą i w domach swoich pozostaną, na podstawie naszego carskiego ukazu pozbawieni będą swych posiadłości ziemskich, zostaną one bezpowrotnie przekazane suplikantom, którzy służbę pełnić będą. A wszelakich stopni ludzie służebni, którzy z naszej służby monarszej zbiegną, zostaną bez żadnego zmiłowania straceni. A więc winniście wszyscy, nie zwlekając, służbę monarszą podjąć i jechać wraz ze wszystkimi, którzy tę służbę pełnią, aby na naszą łaskę monarszą zasłużyć. Koniec!" Nie, nie bez powodu Stiepan Timofieicz tak strasznie nienawidził papierów. Oto już „przemówiły" i zawisła nad nim namacalna groź- 313 przeleWac Ttrew.-. W MÓsIrwie "trzeBa umiejętnie i ha czas przygotować papiery - dzięki nim podniesie się siła, która wyjdzie i skruszy tych na Wołdze... Państwo już wtedy zdążyło wciągnąć człowieka w swój ciężki, powolny, nieubłagany kołowrót; papier jak wąż jadowity nabrał paraliżującej siły. Ukazy. Pisma. Rejestry... Och, jakie to straszne! Jeżeli sobie wyobrazić, że papiery, które Razin palił na placu w Astrachaniu, krzyczały, jęczały, rzucały przekleństwa, błagały o litość - to te moskiewskie powstały, aby pomścić się okrutnie, ale przemawiały spokojnie, ze znawstwem. Nie było na Rusi nic straszniejszego niż Pan Papier. Jednych obdarzał siłą, innych czynił słabymi, bezradnymi. Stiepan, paląc papiery w Astrachaniu, wykrzyknął w beztroskim upojeniu: - Tak samo spalę wszystkie dokumenty na górze, u cara! Niech ci Bóg dopomoże, Stiepanie! Niech ci szczęście sprzyja, niech cię prowadzi twój kunszt wojenny. Prowadź swą szablą ostrą pokrzywdzonych, sponiewieranych, umęczonych ku szczęściu, ku wyzwoleniu. Daj im wolność! Saratow poddał się bez walki. Stiepan kazał utopić tamtejszego wojewodę, Kuźmę Łutochina. Zamordowano również wszystkich szlachciców i urzędników. Ich dobytek rozdano. W mieście zaprowadzono kozackie porządki. Atamanem został setnik Griszka Sawie^ liew. W Saratowie nie zatrzymali się długo, Stiepan ruszył w górę rzeki na Samarę. W ostatnich czasach, gdy powstanie jęło nabierać - niespodziewanie, być może, dla niego samego - niebywałego rozmachu, Stiepana zaczęło ponosić. Ogarnęła go straszliwa niecierpliwość i wszystko, CO w taki lub inny sposób mu przeszkadzało, czy też szło nie po jegp myśli, doprowadzało go do pasji. Zwrócona ku odległemu celowi, zawzięta, niewyczerpana siła woli porwała go jak huragan i niosła, i miotała nim na wszystkie strony, i popychała wciąż naprzód. 314 Mordwini i Czuw'a§Ze3Teraź już" trzydzieści tysięcy szło pod sztandarami Stiepana Razina. Płonęła cała średnia Wołga. Paliły się dwory szlachciców, bojarów. Majątki, skarbymiast, towary kupców-wszystko było rozdawane. I wciąż nowe tłumy włączały się w potężniejące szeregi swego obrońcy. ...Zatrzymali się na krótki postój - ugotować coś gorącego i odpocząć. W ostatnich czasach posuwali się szybko; męczył ich brak koni; ciężkie strugi z działami zanurzały się głęboko w wodę, a wiosłować musieli pod prąd. - Zapędził nas bafka. - Dokąd mu się tak spieszy? - rozmawiali wioślarze. - Przed śniegiem chce do Moskwy zdążyć? - To by nie zaszkodziło... - Według mnie i w Saratowie można by przezimować. Znalazłem tam babę... Sam miód! Szkoda, że tak krótko tam staliśmy. Dla atamana rozstawiono na brzegu dwa namioty. Do jednego z nich wezwał Fiodora Suknina, Łar'kę Timof iejewa, Miszkę Jarosła-wowa, Matwieja Iwanowa, Dziada Lubima, przywódcę tatarskiego Asana Karaczurina i Mordwina - Akaja Bolajewa. Wraz z Miszką Jarosławowem przyszedł młody syn bojarski Waśka - szykowali się do pisania „kuszących" odezw, które teraz kopiowali dziesiątkami, setkami niemal i rozsyłali po całej Rusi. Dziwna rzecz, ale ci wszyscy wrogowie papierów, z Razinem na czele, teraz sami uwierzyli w siłę swoich wezwań. Nie wiadomo, co przyciągało do nich ludzi — czy te pisma, czy co innego — ale ludzi przybywało i to cieszyło. Stiepan poczekał, aż wszyscy się zebrali, wstał, przeszedł się po namiocie... W tym okresie nie pił, był pełen energii, szybki w decyzjach. Schudł w ciągu ostatnich, pełnych napięcia dni. - Coście tutaj tak porozkładali? - zapytał Miszkę i Waśkę. • - Liściki do matki Rusi... - Później będziecie pisać. Waśka, wyjdź - powiedział do bojarskiego syna. Nie ufał mu, trzymał jednak przy sobie ze względu na jego umiejętność szybkiego i dobrego pisania. Waśka wyszedł, wcale nie czując się dotknięty. - Więc tak... Ogłaszam - oświadczył Stiepan, zdecydowany już na ten ostateczny krok. Chodziło o to, czy oznajmić wojsku i ludowi, że 315 - Stiepanie..