... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
Jednak uważamy, że nie tyle
masy, ale klasa, która skorzystała najwięcej w okresie
koniunktury i wzrostu wartości, najprawdopodobniej najwięcej
ucierpi w okresie kryzysu. W tym celu i z powodów omówionych
powyżej robotnicy dążą, aby na drodze prawnej, o ile będzie to
możliwe, lub przy użyciu siły i bezprawia, w krajach, w których
głos mas może nie być słyszany i nikt nie zatroszczy się o ich
potrzeby, osiągnąć następujące wyniki: Proponuje się, aby
godziny pracy zostały skrócone w zależności od kwalifikacji lub
uciążliwości warunków pracy bez zmniejszania wynagrodzenia, aby
tym samym zatrudnić większą liczbę osób, nie zwiększając poziomu
produkcji, dzięki czemu nastąpiłoby
zrównoważenie przyszłej nadprodukcji przez zwiększenie grupy
dysponującej środkami nabywczymi. Proponuje się ustalić i
ograniczyć stopę procentową od pożyczek pieniężnych na poziomie
znacznie niższym od obecnego, co zmusiłoby pożyczkodawców do
łagodniejszego traktowania dłużników, klasy biedniejszej, jeśli
chcieliby uniknąć bezproduktywności, czyli bezczynności swego
kapitału. Proponuje się, by koleje stały się albo własnością ludu
i były obsługiwane przez służby i urzędników państwowych, albo
żeby prawodawstwo ograniczyło ich swobody, opłaty za
usługi itp. i zmusiło kolejnictwo do takiej pracy, jaka
służyłaby lepiej społeczeństwu. Wybudowane w okresie
wygórowanych cen koleje zamiast ograniczać dzisiaj swój kapitał,
dostosowując go do poziomu ogólnego spadku wartości, jaki
dotknął wszystkich innych gałęzi handlu, dwu- lub trzykrotnie
pomnożyły swój pierwotnie wielki kapitał bez dodania do niego
rzeczywistej wartości (zjawisko potocznie nazywane rozwodnieniem
akcji). Dochodzi więc do tego, że wielkie przedsiębiorstwa
kolejowe usiłują płacić odsetki i dywidendy od akcji i długów
obligacyjnych, które przeciętnie są czterokrotnie większe od
rzeczywistych kosztów wybudowania nowych linii kolejowych. W
rezultacie cierpi społeczeństwo. Farmerzy muszą płacić wysokie
ceny za przewóz zboża, tak iż czasami bardziej opłaca się im
wykorzystywać zboże na opał. Tym samym ceny żywności są dla
społeczeństwa wyższe, a mimo to produkcja rolna nie przynosi
farmerom dochodu. W tej sytuacji proponuje się, by koleje płaciły
swym akcjonariuszom około czterech procent od posiadanej przez
nich obecnej wartości akcji, a nie cztery do ośmiu procent w
stosunku do trzy lub czterokrotnie większej od posiadanej
obecnie wartości, co wielu z nich czyni, ograniczając
konkurencję przez tworzenie trustów. Dobrze wiemy, mówią
rzemieślnicy, że w oczach tych, którzy posiadają rozwodnione
akcje przedsiębiorstw kolejowych, jak i inne akcje, proponowana
tu redukcja dochodów od zainwestowanego przez nich kapitału
będzie wydawać się czymś okropnym, czymś takim jak wyrywanie
zębów. Będzie im się wydawać, że ich prawa (?) do korzystania
z przywilejów, jakimi obdarzył ich naród i które umożliwiają
wyciskanie z niego potężnych korzyści w oparciu o fikcyjne
wartości, zostały dotkliwie pogwałcone i będą się przeciwstawiać
takiej sytuacji wszelkimi znanymi im sposobami. Nam się jednak
wydaje, że powinni być wdzięczni, iż społeczeństwo jest tak
ustępliwe i nie wymaga, by zwrócili zdobyte w ten sposób
miliony. Odnosimy wrażenie, że przyszedł czas, aby szerokie
rzesze społeczeństwa stały się w równiejszej mierze uczestnikami
tych błogosławieństw w obecnym błogosławionym dniu.
Żeby do tego doszło, należy stworzyć takie prawodawstwo, które
ograniczyłoby działalność wszystkich zachłannych korporacji,
tuczących się czerpanymi ze społeczeństwa zyskami i władzą, i
które prawnie zmusiłoby je do służenia społeczeństwu za opłaty
nie przekraczające granic rozsądku. W żaden inny sposób nie
można zapewnić masom błogosławieństw opatrzności. Stąd, chociaż
wielkie korporacje, za którymi stoi wielki kapitał, w dużej
mierze są dobrodziejstwem i wielką korzyścią dla społeczeństwa,
to obecnie dostrzegamy, że przestały spełniać dobroczynną rolę,
przekształcając się w panów rządzących ludem. Jeśli nie podda
się ich kontroli, wpędzą klasę robotniczą w nędzę i
niewolnictwo. Korporacje składające się z pewnej liczby osób,
z których wszystkie są mniej lub bardziej zamożne, zaczynają
szybko zajmować taką samą pozycję względem ogółu społeczeństwa
Ameryki, jaką zajmowali magnaci w Wielkiej Brytanii i w całej
Europie względem tamtejszej ludności, z tą różnicą że korporacje
mają więcej władzy.
Abyśmy mogli osiągnąć te cele, mówią dalej robotnicy, potrzebna
jest nam organizacja. Musimy zapewnić sobie współdziałanie mas,
bo w przeciwnym razie nigdy niczego nie osiągniemy wobec tak
potężnej władzy i wpływów. Mimo że jesteśmy zorganizowani w
związkach itp., nie należy przez to rozumieć, że naszym celem
jest anarchia albo niesprawiedliwość wobec jakiejkolwiek klasy.
Jako masy społeczne pragniemy jedynie chronić własne prawa i
prawa naszych dzieci przez nałożenie rozsądnych ograniczeń na
tych, których bogactwo i władza bez tych ograniczeń mogłyby nas
zmiażdżyć, a których bogactwa i władza właściwie użyte oraz
ograniczone mogą stać się powszechnym dobrodziejstwem. Jednym
słowem, dodają oni, chcieliby narzucić wszystkim stosowanie
złotej reguły - "cobyście chcieli, aby wam ludzie czynili, to
i wy im czyńcie".
Wielkim szczęściem byłoby dla wszystkich, których to dotyczy,
gdyby tak umiarkowane i rozsądne środki przyniosły powodzenie,
gdyby bogaci zadowolili się swym obecnym stanem