... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Usiadł koło Lydii i zaproponował jej jedno. Wzięła. - Wie pani, przepraszam za to, co mówiłem i... zrobiłem na boisku. - Kapitan popatrzyła na niego i pociągnęła łyk. — Zawsze się tak odzywam i... tego... poleciałbym pani samolotem wszędzie. - Dzięki, cieszę się, że pan tak mówi. - Lydia wypiła następnych kilka łyków i pokazała na grających. — Czy będziemy musieli znowu tam się zetrzeć? - Nie ma mowy! - odparł ranger ze śmiechem i ruszył po kolejne dwa piwa. Mecz zakończył się wynikiem trzynaście do zera dla Armii. Kamigami i Bryant poszli na piwo razem. Sierżant rangersów stawiał. - Cały jestem obolały, panie kapitanie - powiedział na tyle głośno, żeby wszyscy słyszeli. Żołnierze batalionu zobaczyli, jak jego szef się uśmiecha, a nie był to częsty widok. Bryant jednak nie dał się oszukać. Cieszył się, że uszedł z życiem. Las Vegas, stan Nevada Generał Mado czuł w sobie narastającą moc. Obiad był wspaniały. Jeśli przyrządzony po francusku kogut w winie mógł dać jakieś wyobrażenie o gotowaniu Barbary 159 Lyon, to była nie byle jakim kucharzem. Simon Mado sączył teraz wino, podziwiając piękne kobiety. Dewa Rahimi zdawała się aż błyszczeć w swojej prostej, czarnej sukience. Natomiast Barbara... Simon nigdy jeszcze nie spotkał kogoś takiego jak ona. Bystry umysł generała przetwarzał także wrażenia z minionego dnia. Z tego, co działo się przed meczem, Mado wnioskował, że Stansell przygotuje operację z prawdziwego zdarzenia. Wspólne piwo po futbolowym szale wskazywało na to, że morale żołnierzy jest teraz wysokie, a Task Force Alpha to zgrana drużyna. Leachmeyerowi za bardzo się to nie spodoba. Nagle generałowi wpadł do głowy pomysł, od razu konkretny i gotowy, ze szczegółami - w swojej pracy Mado zazwyczaj takie właśnie znajdywał rozwiązania. Można posłużyć się panną Rahimi, żeby wzbudzić wokół operacji aurę podejrzeń. Przecież mówił Stansellowi, żeby pozbył się tej kobiety. A tymczasem ona była z pochodzenia Iranką, i to do tego cywilem - a zatem stanowiła niejako wbudowany integralnie w Task Force Alpha czynnik ryzyka... Trzeba jednak rozegrać to ostrożnie, myślał generał. Jasne było, że Cunningham śledzi jego poczynania. Gdyby ktokolwiek spytał, dlaczego Stansell nie odesłał Rahimi, Simon wskaże na oczywisty powód — pułkownik i pani analityk wywiadu podobają się sobie, co zresztą widać. Nawet Barbara zwróciła na to uwagę generała. Barbara... widać, że można od niej to i owo uzyskać; chyba że jest się małym pułkownikiem Stansellem. - Może napijemy się wina w saunie? - zagadnęła gospodyni. Uczucie błogości, jakiego doznawał Mado, zostało przerwane przybyciem Gil-lian Locke. Kuliła się, gdyż wieczór był już chłodny; widać było nieznacznie jej ciążę. - Właśnie zadzwonił Jack - powiedziała. - Jeszcze pracuje i chciał zapytać, czy nie mogłaby przyjść tam Dewa. Mówił coś ojej magicznych palcach do komputera. - Obowiązki wzywają- westchnęła panna Rahimi; ucieszyła się jednak, że pojawiła się okazja, żeby pozostawić Barbarę i Mado samych. - Panie pułkowniku -powiedziała — wiem, że to nieodpowiedni moment na taką prośbę, ale mój samochód zachowuje się jakby... - Samochód spisywał się znakomicie. - W porządku, podwiozę panią- odparł Stansell. - A ja przyniosę następne wino — oznajmiła Lyon, wychodząc z Rupertem i De-wą. Mado nie mógł się doczekać, aż kobieta wróci. Barbara, wypuściwszy dwoje gości, zamknęła wejście na klucz. Simon ledwie był w stanie opanować oddech, kiedy ukazała się jego oczom w szlafroku, który następnie szybko zrzuciła. - To jedyny sposób, żeby skorzystać z sauny - wyjaśniła, wchodząc do środka. -Niech się pan rozbierze, panie generale, i dołączy do mnie. Uwielbiam masaż - poinformowała, kiedy Mado znalazł się koło niej. — A najbardziej, kiedy ja masuję... Baza Sił Powietrznych Nellis, stan Nevada Dewę aż zatkało, kiedy zobaczyła swoje biuro. Jack przypiął do ściany nową mapę, a na podłodze walały się najrozmaitsze książki i papiery. Szuflady były 160 powyciągane, a sejf z supertajnymi dokumentami wywiadu szeroko otwarty. Dewa zawsze bardzo poważnie traktowała swoją odpowiedzialność za ochronę tajnych informacji... Na kanapie spał Trimler, Locke natomiast wyglądał na wymizerowanego pracą, do tego był nieogolony. Dwaj młodzi oficerowie praktycznie nie opuszczali pokoju od piątkowego wieczoru. - Chyba mamy - wymamrotał Jack, idąc w stronę dzbanka z kawą. - Bob - pokazał na śpiącego Trimlera - mówi, że jego ludzie muszą być gotowi do szturmu jeszcze przed atakiem bombowym. Zrzucimy ich wcześniej... - Mado rozważał takie rozwiązanie, już kiedy tworzył pierwotną wersję planu -przerwał Stansell. - Odrzucił je, ponieważ pojawienie się spadochroniarzy ostrzegłoby Irańczyków i zniweczyło wszystko. Trudno ich nie zauważyć. Musimy dostarczyć tam rangersów jakoś inaczej. - Nie trzeba, jeżeli dobrze to rozegramy - nie ustępował Locke. - Bob powiedział, że batalion szkoli się na spadochronach MT-1X