ďťż

... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Sš tutaj. Goršce słońce przebija tumany pyłu. W oddali drugi helikopter zatacza szeroki łuk nad spalonymi przez wirusy polami, kierujšc się ku nim. - No to lecimy - oznajmia Spike. Jeszcze raz zacišga się papierosem, gasi go i zręcznie chowa niedopałek do kieszeni kurtki. - Co by było. gdyby oni nagle rozpierzchli się i zaczęli wszyst- kich nawracać? Nikomu nie przyszło to do głowy, no nie? Chcę powiedzieć, ilu mieszkańców Albanii stać na kurację uniwersalnym fagiem? - Jak wampiry? - Spike nasuwa gogle na oczy. -Te załatwia się drewnianym kołkiem Na skrzyżowaniu dróg, prosto w serce. Spróbuj tej gadki o Długim Marszu, może to będzie dobry wstęp. Nad kolumnš Dziecięcej Krucjaty automatyczna kamera zatacza kršg i wraca, lecšc przed helikopterem, który wkrótce wylšduje i aresztuje ich. Todd i Barry Fugikawa wykorzystujš skojarzenie i materiał, w którym Todd, stojšc na tle maszerujšcej kolumny, porównuje pochód krzyżowców z Długim Marszem, wzbogacony zbliżeniami pojedynczych uczestników, zarówno tych. którzy nadal sš podobni do ludzi, jak i zmodyfikowanych przez femboty baœni. Fugikawa dodaje migawki z biblioteki, ukazujšce wędrówkę nędzarzy przez Francję i Niemcy, przez małe republiki i monarchie Bałkanów, a potem poczštek wielkiego marszu przez granicę czarnogórsko- -albariskš. Ujęcie niebieskiej, wyrazistej twarzy baœni, póŸniej znów Todd. pytajšcy dokšd zmierzajš ci wszyscy ludzie i czym się kieru- jš, a potem konkludujšcy, że nikt jeszcze tego nie wie. Migaw- ka nadlatujšcego helikoptera ONZ oraz napis głoszšcy, że kilka minut po wygłoszeniu tego stwierdzenia, Todd Hart został aresz- towany. Dwuminutowa wstawka w serwisie informacyjnym Rolling News Channel. Jutro nie będzie pamiętał o niej nikt, może oprócz dziesięciu tysięcy zagorzałych obserwatorów nie kończšcych się wojen domowych na Bałkanach. Pomimo to. wróciwszy do pokoju hotelowego, włożywszy wirtualne okulary i rękawice, Todd drży w przypływie głupiej dumy i wzruszenia. Nawet kręcenie takich zapchaj-dziur zawsze wywołuje dreszcz satysfakcji wywołanej bez- poœrednim udziałem w wydarzeniach. Fugikawa twierdzi, że porównanie z Długim Marszem jest celne, ale cały materiał taki sobie. - Nie interesuje się tym nikt oprócz garstki maniaków, a nawet i ci majš to w dupie. - Nie mieliby, gdyby znów wybuchła plaga meme - mamro- cze Todd. a redaktor spoglšda na niego zmęczonymi, smutnymi oczami buldoga, po czym pyta, czy trafił na jakiœ trop. - Możliwe - wykręca się Todd i nie zapomina na pożegnanie mrugnšć do Fugikawy. Wzmianka o pladze meme to wierutne łgar- stwo, ale w dziennikarstwie często kłamstwa sš poczštkiem krętej drogi do takiej czy innej prawdy. W okienku nad biurkiem pojawia się twarz starej kobiety. Fugi- kawa ożywiajš i puszcza w kółko ujęcie, na którym staruszka pyta Todda. czy się do nich przyłšczy. - Nie podchodŸ zbyt blisko - ostrzega Fugikawa. - Nie chcesz tak skończyć. Przez moment nie wyglšda jak Walter Matthau, lecz tłusty, łysy Budda. Jest odziany tylko w przepaskę biodrowš, ma złotawš skórę i odstajšce uszy. na czole namalowane trzecie oko. a w splecionych dłoniach trzyma biały kwiat lotosu. - Zaczekaj aż materiał sam do ciebie przyjdzie - mówi Budda i nagle znów zmienia się w Waltera Matthau. Stuka się palcem po nosie. - W dawnych czasach nazwaliby cię wolnym strzelcem, a strzelcy nigdy długo nie żyjš. Nie przejmuj się. Nie kręcisz repor- tażu o końcu œwiata. Tylko o końcu wygasajšcego kultu. __ pjej, jak długo już tu siedzę? - rzuca niedbale Todd. __ Dostatecznie długo, żeby nakręcić reportaż i nie mów mi, że o tym nie wiesz. Postaraj się o jakiœ miejscowy koloryt. Niech komentatorzy martwiš się o ogólny obraz. - Dzięki za radę. - Nie lubimy, jak wolni strzelcy biegajš samopas po polach. Nawet jeœli takim strzelcem jest Dzikus z Atlanty. Przeczytaj kon- trakt. - Czytała go moja agentka. Powiedziała, że to kupa gówna. - Mimo to podpisałeœ go. Pukanie do drzwi. - Muszę już iœć - mówi Todd. - Może to prezydent Albanii w szlafmycy. W drzwiach stoi Spike. - Polowanie na baœń - wyjaœnia. - Wszyscy biorš udział. Odpręż się, to ci dobrze zrobi. Tak więc przez następnš godzinę Todd ugania się po korytarzach hotelu za baœniš, którš korespondentka Reutera podobno widziała na schodach przeciwpożarowych. Pozostali dziennikarze zaprawili się miejscowš brandy oraz kifem, i robiš mnóstwo hałasu, zbiegajšc po schodach do piwnicy, miotajšc się po pustych korytarzach i nie używanych pomieszczeniach pralni. Todd dostrzega za rogiem błysk czegoœ niebieskiego, rzuca się tam i wpada na wysokš niebieskš postać, która spowija go zwojami niebieskiej folii oraz drutu. Wszyscy œmiejš się, gdy wyplštuje się z pułapki. Automatyczna kamera odbija się od sufitu, kierujšc wjego stronę najeżonš obiektywami wieżyczkę