... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Jego szczęście. Bo przecież i o nim można było puścić płochę, że czarny, więc Żydek, i że, panie dzieju, obraził studentki polskie. Mógł mu jaki student dać w twarz i potem być niemal bohaterem narodowym, bo przecież „zdrowo gościa wykosił po mordzie". Uderzyć w twarz człowieka, który się wykrzywia, jest rzeczą brzydką, obrzydliwą jest rzeczą uderzyć w twarz człowieka obojętnego - ale uderzenie kogoś, kto przychodzi do nas ze szczerym i życzliwym uśmiechem, jest zbrodnią. Z takim życzliwym i ludzkim uśmiechem przyjechał do nas wielki artysta Sergiusz Lifar. 302 1935 W poprzedniej „Kronice tygodniowej", omawiając sprawę siedmioletnich dzieci sądzonych w Złoczowie za dążenie do obalenia istniejącego ustroju padliśmy ofiarą fałszywej informacji. Wiadomość ta, podana przez „Ilustrowany Kurier Codzienny", okazała się zupełnie nieprawdziwa. as. 1935 303 230 Nr 11,17 marca Zwrócił moją uwagę rozwieszony na słupach niewielki afisz z napisem „Śledź u geodetów". Zestawienia słów są przeważnie wytarte i znajome. Słowo pociąga za sobą słowo, jak znajomy ciągnie znajomego do baru na wódkę. Słowo „niebo" występuje zwykle w towarzystwie „gwiaździste", „zachmurzone", „czyste". Czasem przyplączą się kolory i oto całe towarzystwo, z którym „niebo" zwykle przestaje. Śledź ma też swoich stałych towarzyszy. Występuje często w towarzystwie cebulki i wódeczki. Ale śledź u geodetów jest czymś niewątpliwie niepokojącym. Geodezja jest to nauka praktycznie stosująca geometrię. Geodezja zajmuje się kształtem i wymiarami Ziemi; cóż ją połączyć mogło z rybą śledziem? I to jeszcze nie ze zwykłą rybą, ale ze śledziem obsmażonym zabobonem i tradycją wywodzącą się z mroków historii. Ten śledź to akcesorium obrządku. To popielec, dzień, gdy kapłani posypują wiernym głowy popiołem. „Memento, homo, quia pulvis es et in pulve-rem reverteris" 73. Nieoczekiwane zestawienia słów zastanawiają nas, budzą nowe uczucia, tysiące niepokojących myśli. Z tych mezaliansów słownych rodzą się nieraz bardzo poetyczne dzieci. W poezji spotykają się słowa, których by nigdy nie połączyła proza, słowa, które może tęskniły za sobą. Niespodziewane, nowe zestawienia słów przywracają mowie świeżość i barwę. Dlatego muszę się w ten dzień popielcowy przyznać do pewnej cichej namiętności. Lubię czytać słowniki i encyklopedie. Słowa, zestawione alfabetycznie, o wieleż są bardziej zajmujące od tych starych małżeństw, od związków uświęconych przez dziennikarski żargon, którym ludzie nie tylko mówią, ale i niestety zaczynają myśleć. Wystarczy mi sięgnąć tylko z tapczana, aby wziąć do rąk jeden z zielonych tomów encyklopedii Gutenberga. Już same grzbiety ze złotymi nadrukami działają na wyobraźnię. A do Assuan. Miałem kiedyś kapelusz słomkowy kupiony w Egipcie z wydrukowaną w środku etykietą „Cairo, Chartum, Assuan". Tom drugi ma wybite nic nie mówiące słowa Assur Banipal do Caudry. Dalej idzie Cauer do Dewon. Czyli od rzeźbiarza niemieckiego Cauera do formacji dewońskiej. Dziwaczna kombinacja. Co się mieści między tymi dwoma zjawiskami świata i czemu mamy patrzeć na nie nie od formacji dewońskiej do Cauera, ale przeciwnie? Dewsbury do Europy to nic zajmującego. Ale następny tom ma nadruk: Europejska równowaga do Grecka sztuka. Bagatela. To już wygląda na tytuł poważnego dzieła. Niedościgniona równowaga i ład architektury greckiej i równowaga polityczna Europy to zestawienie dziedziny bezładnej i barbarzyńskiej z najwyższymi osiągnięciami twórczymi w sztuce. Może by Parandowski napisał taką książkę? Dlaczego potrafiono budować rzeczy tak doskonałe i czemu tak bezradni jesteśmy przy budowaniu ładu polityczne- Memento, homo, quia pulvis es et in pulverem reverteris (łac), pamiętaj człowieku, żeś jest prochem i w proch się obrócisz. 304 1935 go i społecznego? Grecki język do Izaslaw. Izasław Dawidowicz, syn Dawida Swiatosławowicza, ks. czernihowskiego, wielki książę kijowski. To coś dla Iwaszkiewicza. Następny tom ma tytuł Izaszar do Kolejowe rozkłady jazdy. Izaszar to pokolenie izraelskie, czyli jedyni ludzie, którzy rozumieją kolejowe rozkłady jazdy. Tom ósmy ma tytuł: Kolejowe sądy rozjemcze do Laud. Wiliam Laud, arcybiskup Canterbury, był raczej specem od sądu ostatecznego niż od sądów kolejowych. Następny tom nosi malowniczy tytuł Lauda do Małpy. Dalej encyklopedia Gutenberga łączy szatańskim kaprysem małże z księciem Morny, naturalnym synem królowej holenderskiej. Tom jedenasty daje zupełnie rozsądne zestawienie Moroksyt do Optyka. Moroksyt jest to minerał, i jego prawo zawędrować do optyka. Dwunasty tom jest też realistyczny. Optymaci do Polowanie. Optymaci, to znaczy szlachta. Wszystko w porządku. Optymaci, czyli „nobilitas", byli to ludzie, którzy zastrzegli sobie w Rzymie wyłączne prawo do zajmowania wyższych urzędów. Tego rodzaju ludzie i u nas zajmują się polowaniem. Tom trzynasty w całości poświęcony jest Polsce. Trzynastka jest cyfrą symboliczną i wydawnictwo Gutenberga wykazało wielką zręczność i praworządność polityczną, że zdołało pomieścić Polskę właśnie w tym tomie. Następny tom ma w tytule jakąś mętną aluzję Polska Agencja Telegraficzna do Rewindykacja. Piętnasty tom pachnie szynelem rosyjskim, chlebem razowym i machorką. Nazywa się Rewir do Serbia. Potem idzie nudny artykuł jugosłowiańskiego pisma poświęcony sprawom emigracji. W tytule jest błąd. Serbowie do Szwecji. Tom siedemnasty to Szkocka literatura do Victor. Ostatni tom nazywa się Victor do Żyżmory. Brzmi to trochę jak imiona bohaterów powieści Dąbrowskiej. Tyle mówią same nagłówki, tytuły pojedynczych tomów. Już w tych urwanych, przypadkowych pod względem logicznym zestawieniach ileż jest poezji i wielkości, różnorodności o bogactwach świata! Ale cóż dopiero, gdy otworzymy pierwszy lepszy tom. Na jednej stronie spotyka się miasto francuskie Compiegne z filozofią Auguste Comte'a, którego pewna tłumaczka nazwała Augustem hrabią