... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Na Śląsku powstało około czterdziestu batalionów Volkssturmu, które skierowano do obrony wschodnich i północno-wschodnich granic tego regionu. Zbudowano nawet kilka umocnień z betonu, ale nie wyposażono ich wcale w broń przeciwpancerną. Nic więc dziwnego, że nie sprawiły radzieckim oddziałom zbyt wielkich problemów. Na Górnym Śląsku, centrum „złota”, tak pożądanym przez Stalina, niemieccy dyrektorzy przedsiębiorstw byli coraz bardziej zaniepokojeni rozwojem sytuacji. Obawiali się przede wszystkim buntu 300 000 armii robotników, głównie Polaków i robotników przymusowych ze Związku Radzieckiego. Nalegali na podjęcie „odpowiednich środków ostrożności w stosunku do zagranicznych robotników”, zanim postępy Armii Czerwonej zachęcą ich do wzniecenia rewolty. Czołgi marszałka Koniewa były już o wiele bliżej, niż ktokolwiek na Śląsku przypuszczał. Postępy radzieckiej ofensywy przyspieszyły również ewakuację obozów jenieckich i koncentracyjnych. Jeńcy, więźniowie i strażnicy maszerowali przez lasy i pola, pokryte śniegiem i ponure o tej porze roku, bez wyznaczonego kierunku i celu. Pewnego popołudnia kolumna jeńców brytyjskich natknęła się na dużą grupę jeńców radzieckich, którzy maszerowali przez śnieg i mróz z gołymi stopami owiniętymi strzępami szmat. „Ich białe od głodu twarze - pisał Robert Kee - kontrastowały z czarnymi pokrywającymi je brodami. Tylko oczy wyglądały jak coś człowieczego, pełne cierpienia i rzucające ukradkowe, zdesperowane spojrzenia. Te spojrzenia były jak sygnał SOS, wysyłany przez człowieka ukrytego gdzieś wewnątrz”. Brytyjczycy wyjmowali wszystko, co mieli w swoich kieszeniach, mydło, papierosy, i rzucali je w kierunku rosyjskiej kolumny. Jedna z paczek papierosów upadła zbyt daleko. Kiedy jeden z Rosjan wychylił się, aby ją podnieść, jakiś strażnik z Volkssturmu podbiegł do nieszczęśnika, stanął na jego palcach i zaczął tłuc go kolbą karabinu. To wywołało „dziki ryk gniewu” w brytyjskiej kolumnie. „Strażnik przestał bić Rosjanina i rozglądał się wokoło, jakby zaskoczony rozwojem sytuacji. Najwyraźniej tak przyzwyczaił się do brutalnego postępowania, że nie mieściło mu się w głowie, aby ktokolwiek miał jeszcze prawo do protestu”. Strażnik zaczął krzyczeć i groźnie wymachiwać karabinem, ale spowodowało to jeszcze większy gniew brytyjskich jeńców. Strażnicy eskortujący Brytyjczyków próbowali przywrócić porządek i odepchnęli Volkssturmiste w kierunku jego kolumny. „Mój Boże - powiedział wtedy jeden z towarzyszy niewoli do Kee - wybaczę Rosjanom wszystko, co uczynią, gdy zajmą ten kraj. Absolutnie wszystko”. Po tym jak Göring zdyskredytował się całkowicie, o władzę w hitlerowskich Niemczech walczyli teraz już tylko Bormann i Himmler. Lipcowy spisek na życie Hitlera w znaczny sposób zwiększył wpływy Himmlera, który był odpowiedzialny za dwie struktury - Waffen-SS i Gestapo - kontrolujące działania wojskowych. Kondycja fizyczna i psychiczna Hitlera po zamachu wyraźnie się pogorszyła. To równocześnie oznaczało wzmocnienie pozycji samego Himmlera jako potencjalnego następcy Führera. Potencjalnego, bo Himmler nie miał cech Stalina, który zajął tak szybko miejsce po Leninie. Zresztą niezbyt pasowałby do tej roli. „Charakterystycznymi cechami jego wyglądu były cofnięty podbródek, potężne szczęki i szkliste oczy”. Zimny i niedostępny, daleki od wszelkich przejawów ludzkich uczuć, Reichsführer SS był zdumiewająco naiwny i najwyraźniej zadowolony z siebie. Wydawał się też bardzo pewien swojej pozycji przy Hitlerze. Nie doceniał sekretarza partii, s ‘i Martina Bormanna, o tęgim karku i pełnej twarzy, który powoli zdobywał zaufanie Hitlera i niemal całkowicie kontrolował dostęp do niego. W ścisłym gronie Bormann często wyrażał swoją pogardę i lekceważenie w stosunku do 1 Himmlera, nazywając go z paternalistyczną ironią „wujkiem Heinrichem”. Bormann od dawna podejrzewał, że Himmler, twórca i najwyższy dowódca Waffen-SS, gdzieś w głębi duszy marzył o tym, aby zostać wojskowym dowódcą. Dostarczenie mu środków oraz stworzenie możliwości zaspokojenia jego ambicji i fantazji mogłoby stać się sposobem na pozbycie się go z Berlina, centrum władzy. W grudniu, z pewnością na skutek sugestii Bormanna, Hitler wyznaczył Himmlera dowódcą Grupy Armii „Górny Ren”. Reichsführer SS odmówił podporządkowania się feldmarszałkowi von Rundstedtowi, dowodzącemu siłami niemieckimi na froncie zachodnim. Ale tkwiąc w południowo-zachodnich Niemczech, w lasach Schwarzwaldu, Himmler nie zdawał sobie sprawy, że szybko traci władzę i wpływy w Berlinie