... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.
- Powiedzia³em ci, ¿e nic ci nie jest. To tylko gor¹czka. - Kiedy wspomnia³a o lekarzu, nabra³em podejrzeñ. - Czy móg³byœ mi wytrzeæ twarz rêcznikiem? Dziwne, ale pos³ucha³em jej proœby, i po raz pierwszy od wielu dni zrobi³o mi siê jej troszkê ¿al. Tak naprawdê by³o to zajêcie dla kobiety. Chodzi mi o to, ¿e przychodz¹ chwile, kiedy kobiecie potrzebna jest druga kobieta. Podziêkowa³a mi. - Teraz ju¿ pójdê. - Nie odchodŸ. Ja umrê. - Rzeczywiœcie próbowa³a z³apaæ mnie za rêkê. - Nie b¹dŸ g³upia. - Musisz mnie wys³uchaæ, musisz mnie wys³uchaæ. - Nagle znowu zaczê³a p³akaæ, widzia³em, jak jej oczy nape³nia³y siê ³zami, rzuca³a g³ow¹ na poduszce z boku na bok. W tym momencie naprawdê zrobi³o mi siê jej ¿al, jak ju¿ mówi³em, wiêc usiad³em na ³ó¿ku, poda³em jej chusteczkê i powiedzia³em, ¿e w ogóle nie przysz³oby mi do g³owy nie wzywaæ lekarza, gdyby by³a naprawdê chora. Powiedzia³em nawet, ¿e dalej j¹ kocham, ¿e mi przykro i jeszcze jakieœ inne zdania. Ale ³zy nie przestawa³y p³yn¹æ, zdawa³a siê wcale mnie nie s³uchaæ. Nawet kiedy powiedzia³em, ¿e wygl¹da du¿o lepiej ni¿ poprzedniego dnia, co nie by³o dok³adnie zgodne z prawd¹. W koñcu uspokoi³a siê, le¿a³a przez chwilê z zamkniêtymi oczami, a kiedy siê poruszy³em, zapyta³a: - Czy zrobi³byœ coœ dla mnie? - Co?- zapyta³em. - Czy nie zosta³byœ tu ze mn¹ przy otwartych drzwiach, ¿eby wpad³o trochê powietrza? Zgodzi³em siê i zgasiliœmy lampê w jej pokoju, œwiat³o wpada³o tylko z zewn¹trz, wentylator siê krêci³, a ja siedzia³em tak przy niej przez d³u¿szy czas. Zaczê³a dziwnie szybko oddychaæ, jakby dopiero co wbieg³a po schodach, powiedzia³a, ¿e siê dusi, jeszcze wielokrotnie siê odzywa³a, w pewnej chwili powiedzia³a "ach, nie, proszê", a potem wydawa³o mi siê, ¿e wymówi³a moje imiê, ale bardzo niewyraŸnie. S¹dzi³em, ¿e usnê³a, a kiedy zawo³a³em j¹ po imieniu i nie odpowiedzia³a, wyszed³em, pozamyka³em drzwi i nastawi³em budzik na wczesn¹ godzinê nastêpnego ranka. Pomyœla³em, ¿e skoro zasnê³a tak ³atwo, sk¹d mog³em wiedzieæ, myœla³em, ¿e to dla niej dobre, myœla³em te¿, ¿e pigu³ki zadzia³aj¹ i nastêpnego ranka poczuje siê lepiej, ¿e najgorsze przeminie. Pomyœla³em nawet, ¿e to siê dobrze z³o¿y³o z t¹ jej chorob¹, bo gdyby to siê nie sta³o, mielibyœmy mnóstwo problemów, tak jak dawniej. Próbujê tu po prostu wyjaœniæ, ¿e to wszystko nadesz³o niespodziewanie. Wiem, ¿e to, co zrobi³em nastêpnego dnia, by³o b³êdem, ale uwa¿am, ¿e a¿ do tego dnia dzia³a³em w jak najlepszej wierze i tak jak nale¿a³o. 2 14 paŸdziernika? To siódma noc. Nie przestajê myœleæ o tym samym. Gdyby tylko wiedzieli. Gdyby tylko oni wiedzieli. Móc podzieliæ siê zniewag¹. Wiêc teraz spróbujê opowiedzieæ to notatnikowi, który kupi³ dla mnie dziœ rano. Jego uprzejmoœæ. Spokojnie. W g³êbi duszy jestem coraz bardziej przera¿ona. To tylko pozorny spokój. ¯adnych brudów, ¿adnego seksu. Ale jego oczy s¹ szalone. Szare z gin¹cym w nich szarym œwiat³em. Na pocz¹tku obserwowa³am go przez ca³y czas. By³am pewna, ¿e chodzi o seks, odwraca³am siê do niego plecami jedynie wtedy, kiedy nie móg³ na mnie skoczyæ. I nas³uchiwa³am. Musia³am wiedzieæ dok³adnie, w którym miejscu pokoju siê znajduje. W³adza. To siê sta³o takie realne. Wiem, ¿e bomba wodorowa to niedobra rzecz. Ale teraz to, ¿e jestem taka s³aba, równie¿ wydaje siê niedobre. Chcia³abym znaæ d¿udo. Mog³abym go zmusiæ do b³agania o litoœæ. Ten pokój-krypta jest taki duszny, œciany przyt³aczaj¹; pisz¹c, nas³uchujê jego kroków, moje myœli przypominaj¹ kiepskie rysunki. Nale¿y je natychmiast podrzeæ. Próbowaæ, próbowaæ, próbowaæ ucieczki. Tylko o tym myœlê. Dziwne. On mnie fascynuje. Budzi we mnie najwiêksz¹ pogardê i nienawiœæ, nie mogê znieœæ tego pomieszczenia, wszyscy bêd¹ szaleæ z niepokoju. Niemal czujê ich szalony niepokój. Jak on mo¿e mnie kochaæ? Jak mo¿na kochaæ kogoœ, kogo siê nie zna? Rozpaczliwie chce mi siê przypodobaæ. Ale tacy w³aœnie musz¹ byæ szaleñcy. Nie s¹ œwiadomie szaleni i kiedy w koñcu zrobi¹ coœ strasznego, musz¹ odczuwaæ taki sam szok jak wszyscy inni. Dopiero przez ostatni dzieñ lub dwa mogê mówiæ o nim w ten sposób. Ca³a droga tutaj furgonetk¹ by³a prawdziwym koszmarem. Mia³am md³oœci, ba³am siê zakrztusiæ z zakneblowanymi ustami. A potem wymiotowa³am. Myœla³am, ¿e wyci¹gnie mnie w jakimœ zagajniku, zgwa³ci i zamorduje