... masz przeżywać życie, a nie je opisywać.

Rękawka znalazł się poza jego terenem, został przeniesiony do budyneczku na zapleczu placu Zgody. Poza gettem znalazła się także część ulicy Krakusa, gdzie mieszkały Paulina i Dora. Nie wiadomo, gdzie się przeniosły. Musiał to być dla nich trudny moment. Ludzie zazwyczaj nosili wszystko na własnych plecach, bo przewóz był za drogi. „Getto żyło nerwami, kompletnie wyczerpane psychicznie i fizycznie" — pisał Pankiewicz20. Pod koniec października nastąpiło kolejne wysiedlenie. Okrucieństwo jego organizatorów przewyższało dotychczasowe doświadczenia. Rano mieli wyjść do pracy wszyscy zatrudnieni, którzy usiłowali zabrać z sobą dzieci, ale to się rzadko udawało. Rewidowano mieszkania i kierowano wszystkich na plac Zgody. Wysiedlano także chorych. Biberstein polecił swoim podopiecznym opuszczenie szpitala, a było tam wtedy sporo dzieci chorujących na szkarlatynę. Część z nich odebrali rodzice, a część ukryto na strychach okolicznych domów. Lekarze i pracownicy służby zdrowia mieli pozostać w swych placówkach. Biberstein uratował kilkanaście osób — ubrano je w białe fartuchy i udawały personel. Niemcy zabrali tylko jednego chorego, który miał wysoką gorączkę i nie można go było ukryć. Akcję przeprowadzono także w innych szpitalach — chorych albo mordowano na miejscu, albo odstawiano na plac Zgody. Wysiedlono wtedy z getta 4,5 tysiąca ludzi, a 600 osób zabito na miejscu. W lipcu 1942 roku w Płaszowie zaczęto budować obóz koncentracyjny. W grudniu getto podzielono na część A — dla tych, którzy pracowali i posiadali judenpass, i B — dla tych, którzy nie 369 WOJNA DRUGA WOJNA DRUGA mieli przydziału pracy. Granica biegła wzdłuż placu Zgody i ulicy Targowej. Znów odbywały się przeprowadzki. Gdzie zamieszkały nasze bohaterki? Może to wtedy właśnie proponowano Paulinie wyjście z getta? Nie zgodziła się, gdyż nie mogłaby zabrać z sobą siostry, która nie miała „dobrego wyglądu". Pani Janina nie wie, kim byli ludzie, którzy chcieli ratować Paulinę. Może jej przedwojenni koledzy ze Związku Lekarzy? 13 marca zarządzono likwidację getta. Nad ranem wkroczyły do niego oddziały SS. Do godziny siedemnastej mieszkańcy części A mieli się przenieść do obozu w Płaszowie, dzieci do lat czternastu nie wolno było zabierać z sobą. Lekarzom polecono opuścić szpitale i udać się pod budynek Gminy Żydowskiej, skąd mieli wyruszyć do Płaszowa. Uprzedzili o niebezpieczeństwie pacjentów. Pankiewicz obserwował ze swojej apteki to, co się później działo: „Widzę, jak ze szpitala epidemicznego w wąskiej uliczce przy placu Zgody ciężko chorzy w bieliźnie, na pół ubrani, rozbiegają się na wszystkie strony. Niesamowicie wygląda ten bieg. Ludzie dobywają resztek sił — upadają co chwila, kaleczą się, znów podnoszą i wloką się dalej, niektórych odprowadza rodzina"21. Czy Paulina też to widziała? O szesnastej ruszył pochód ośmiu tysięcy ludzi. Jego uczestników zaskoczyło, że poza gettem toczyło się normalne życie. Szli ponad dwie godziny, choć trasę tę normalnie pokonuje się w dwadzieścia minut (co roku przemierza ją w Marszu Pamięci coraz większa liczba krakowian). To, co działo się później w getcie, trudne jest do wyobrażenia. Następnego dnia mieszkańcy części B mieli się zebrać na placu Zgody. Czynili to już od samego rana. Oddziały SS i Sonderdienstu przeszukiwały każdy dom, wyciągały z piwnic i schowków ukrytych ludzi i zazwyczaj od razu ich rozstrzeliwały. Szacunkowa liczba osób wtedy zabitych wynosi dwa tysiące; drugie tyle trafiło do Oświęcimia, z czego 1500 od razu do komór gazowych. W głównym szpitalu przy Jó- 370 1 zefińskiej oberscharfiirer Albert Hujar wymordował prawie wszystkich pozostałych tam chorych. Biały fartuch nie chronił już przed śmiercią. Paulina i Dora dotarły do Płaszowa razem z grupą około 120 „kwalifikowanych pracowników służby zdrowia", jak o nich pisze Biberstein. Zaraz na początku pewna liczba lekarzy, nie mogąc znieść warunków w Płaszowie, zgłosiła się do pracy w nowym obozie w Szebniach. Były wśród nich obie siostry Wasserberg. Wydawnictwo Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939-1945 dostarcza encyklopedycznych danych na temat obozu pracy przymusowej w Szebniach, który istniał od marca 1943 roku do lutego 1944 (wcześniej był tam obóz dla jeńców radzieckich). Przebywali w nim Polacy, polscy Żydzi, Ukraińcy i Cyganie. Przeciętnie było to pięć tysięcy osób. Masowych egzekucji ludności cywilnej oraz więźniów dokonywano w okolicznych lasach22. O tragicznej śmierci Pauliny i Dory opowiedziała mi ich bratanica. Mówiła, że jej ciotki z obozu płaszowskiego zostały wywiezione do obozu w Szebniach, ale nie dotarły do tamtejszej komory gazowej, gdyż otruły się w samochodzie wiozącym je ze stacji kolejowej w Jaśle. Ci, którzy je konwojowali, mieli potem z tego powodu nieprzyjemności. Taką wersję przekazała jej matka, która mogła poznać tę historię od doktora Bibersteina. Pracowali razem po wojnie w krakowskiej Kasie Chorych. A jemu mógł ją opowiedzieć syn, który był w Szebniach. Przyjęłam tę wersję wydarzeń i starałam się ją dopasować do wiadomości, które miałam z innych źródeł. Dość szybko dowiedziałam się jednak, że w obozie szebneńskim nie było komór gazowych. Inną historię śmierci sióstr Wasserberg podaje Jan Bohdan Gliński w Słowniku biograficznym lekarzy i farmaceutów ofiar drugiej wojny światowej. Pisze on, że obie siostry pracowały w obozowym szpitalu i zginęły podczas likwidaqi obozu, zamordowane w pobliskim lesie. Skontaktowałam się z panem Glińskim, który obiecał odszukać w swym obszer- 371 WOJNA DRUGA nym archiwum materiały, na jakich się oparł